Za sprawą południowokoreańskiej agencji dowiedzieliśmy się o tym, że Kim Dżong Un rozkazał wymordować wszystkich członków rodziny swojego wujka. Dyktator nie jest pierwszym, który wymordował całą gałąź rodziny. Można znaleźć wiele takich przypadków.
Wystarczy sięgnąć do Machiavellego. Według tego renesansowego pisarza wybicie całego rodu to czasami konieczny środek do umocnienia władzy. Włoch w swoim dziele „Książę” radził, by eksterminować swoich rywali włącznie z ich całymi rodzinami. Dzięki temu można było uniknąć zemsty któregoś z krewnych, który akurat uniknął rzezi.
Również w sztuce Szekspira „Makbet” pojawia się motyw wybicia rodu. Dla przypomnienia, szkocki arystokrata zabija króla i sam siada na tronie. W strachu przed utratą korony zabija rodzinę innego możnowładcy, Makduffa, poza nim samym, któremu udaje się zbiec do Anglii. Makbet, który sądził, że uniknie zemsty, ostatecznie ginie z ręki Makduffa, co służy jako przestroga - lepiej było zabić wszystkich wrogów.
Ród św Wojciecha wybity przez Przemyślidów
Za przykład można dać historię Sławnikowiców, z którego wywodził się patron Polski św. Wojciech. Ród ten rywalizował z Przemyślidami o wpływy w Czechach. Po latach sporów doszło do otwartego konfliktu. Przedstawiciele Przemyślidów wraz z sojusznikami wkroczyli do niestrzeżonej twierdzy Sławnikowiców w Libicach i wymordowali wszystkich członków rodu. Przeżyli tylko najstarszy Sobiesław, który wyruszył na wyprawę wojenną, a także przebywający na Zachodzie Wojciech i towarzyszący mu przyrodni brat Radzim. Żaden nie pomścił rodu.
Przemyślidom w eksterminacji Sławnikowców pomagali przedstawiciele Wrszowców, innego możnowładczego rodu. Dzięki temu umocnili swoją pozycję, ale także zagrozili panującemu rodowi. Część Wrszowców została wymordowana, jednak nie wszyscy zginęli. Przemyślidzi wybaczyli Wrszowcom i przez kolejne sto lat żyli w pokoju. Ród ten jednak nie godził się na całkowitą utratę wpływów i znów spróbował zdobyć większą władzę. Wówczas Przemyślidzi ostatecznie rozprawili się z Wrszowcami, których niedobitki umknęli przez Śląsk na Mazowsze.
Kara za próbę obalenia Króla
Również na Węgrzech możemy odnotować przypadek wybicia całego rodu. Felicjan Zach, tamtejszy możnowładca, próbował sięgnąć po koronę. Magnat został pojmany i poćwiartowany. Członkowie jego rodu z powodu jego przewinienia, także zostali skazani na śmierć.
Jedyny syn Felicjana został przywiązany do końskiego ogona i ciągnięty za nim, dopóki nie umarł. Córkę, Klarę okaleczono i obwożono po kraju zmuszając do przyznania się do winy swojego ojca, zaś druga córka, Zeb została stracona. Miesiąc po zamachu urzędnicy dworscy postanowili także skazać na śmierć wszystkich krewnych Felicjana do trzeciego stopnia pokrewieństwa.
Jak to wyglądało w Rosji
Jeszcze groźniej wyglądała sytuacja w Rosji za panowania Iwana Groźnego. Car swój gniew potrafił kierować nie tylko wobec pojedynczych rodów, ale także całym miastom. Świadczyć o tym może wybicie wszystkich rodów możnowładczych w Nowogrodzie Wielkim. W masakrze zginęło od 2,7 tysięcy do 27 tysięcy osób. Ile dokładnie, historycy nie są w stanie wycenić, jednak miasto, a także miejscowe rody nie powróciły do dawnej świetności.
Pozostając przy Rosji. Niemal wiek temu prawie cała rodzina cara Mikołaja II została stracona przez bolszewików. Monarcha, a także jego najbliżsi krewni zostali zabici, kiedy Rosja była ogarnięta wojną domową. Bolszewicy za wszelką cenę nie chcieli dopuścić do tego, by lojalni wobec Mikołaja białogwardziści uwolnili go i próbowali ponownie osadzić na tronie.
W momencie gdy Armia Biała zbliżyła się do Jekaterynburga, gdzie car był więziony, zapadł wyrok śmierci na niego i najbliższą rodzinę. Następnym krokiem było wymordowanie pozostałych krewnych cara, którzy mogliby rościć prawa do tronu. Ci, którym udało się pozostać przy życiu znaleźli schronienie u swoich krewnych z brytyjskiej rodziny królewskiej.
Upadek rodu w Indiach
Jeśli mamy szukać bardziej egzotycznych przykładów wymordowania całych rodzin, wystarczy wspomnieć o Meenachilu Karthcie. Był to ród, aryjskiego pochodzenia, który panował na południu Indii. W osiemnastym wieku został podbity przez Marthandą Varmą, władcę sąsiedniego królestwa Tranvancore. Stopniowo zdobywał kolejne terytoria ich państwa, by ostatecznie pokonać siły Meenachil Karthy w decydującej bitwie. Głowa rodu popełnił samobójstwo, zaś jego członkowie, którzy nie zginęli na polu bitwy zostali wymordowani.
Chińskich Dziewięć Rodzinnych Egzekucji
Wróćmy teraz do Kim Dżong Una i jego wujka. Z tego co wiemy, Dżang Song Tek nie miał aspiracji, by obalić dyktatora. Dlaczego więc cała jego rodzina została zgładzona? Żeby znaleźć na to odpowiedź trzeba sięgnąć do starożytnych Chin i kary Dziewięciu Rodzinnych Egzekucji (wolne tłumaczenie), czyli wybicia całego rodu. Ustanowił je ustawodawca Shang Yang, który później wraz z rodziną został skazany na Dziewięć Rodzinnych egzekucji.
Kara została stworzona dlatego, że rodziny często pozostawały lojalne wobec siebie. Dlatego każdy musiał ponieść odpowiedzialność za czyny członka swojego rodu. W wyniku Dziewięciu Rodzinnych Egzekucji śmierć spotykała: rodziców przestępcy, jego dzieci (od pewnego wieku), wnuki (od pewnego wieku), rodzeństwo oraz ich małżonków, wujków przestępcy i ich żon, jego żonę, a także przestępcę. Kara ta obowiązywała w Chinach aż do 1905 roku. Choć rzadko ją stosowano, to odnotowano podobne przypadki skazania osób w Korei, a także w Wietnamie.
Decyzja Kim Dżong Una o wybiciu całej rodziny stryja nie koniecznie musi być ruchem machiavelistycznym. Choć w historii znane są przypadki wybicia rodów, by nie dopuścić do zemsty, bądź pozbawić władzy, sprawa Dżang Song Teka wydaje się inna. Dyktator zdaje się sięgnął do starożytnego zwyczaju i skazał wujka na karę Dziewięciu Rodzinnych Egzekucji.