I ty możesz zostać stażystą u milionera. Kulczyk, Niemczycki, Jakubas i inni przyjmują na praktyki. Co potem? Niebywały kop w górę kariery. Często zdarza się, że najlepsi stażyści zostają w ich firmach na ważnych stanowiskach.
Grupa biznesmenów z Polskiej Rady Biznesu skrzyknęła się i oferuje staże w swoich firmach. Niespecjalnie się reklamują i chwalą, bo zamiast 800 podań przyszłoby pewnie 8 tysięcy. Ale mając trochę umiejętności i szczęścia można uczyć się biznesu u największych polskich przedsiębiorców. Tych najlepszych.
– Wiele się nasłuchałem historii o tym, że młodym ludziom nie chce się pracować, część tylko prześlizguje się po studiach, a potem trudno znaleźć porządnego pracownika. Zmieniłem zdanie po tym jak parę lat temu przyjąłem na praktykę młodego człowieka. Wie pan co się okazało? Gość jest ostry jak żyleta. Zrobiłem go menedżerem swojej fabryki w Mławie. Jest świetny! – mówi w rozmowie z naTemat Zbigniew Niemczycki, szef Polskiej Rady Biznesu i biznesmen znany w branży farmaceutycznej, nieruchomości i przemysłowej.
Amerykański sen
Niemczycki opowiada, że postanowił dać szansę młodym ludziom, bo sam kiedyś był człowiekiem znikąd. Pod koniec lat 70. wyjechał do USA, gdzie – choć miał dyplom inżyniera – pracował jako pomocnik elektryka w fabryce sprzętu rolniczego. Pewnego dnia w firmie doszło do dużej awarii instalacji elektrycznej. Odkryciem, że jej przyczyną jest wadliwy transformator, Polak oszczędził firmie dużych strat. Miał złożyć szczegółowy raport samemu właścicielowi. Okazał się nim dr Beurt SerVaas, wpływowy biznesmen, który trząsł Indianapolis, szef korporacji Curtis International.
SerVaasa zaintrygowała postać Niemczyckiego. Nie tylko dał mu awans, ale po latach uczynił asystentem ds. biznesu w Europie Wschodniej. Zarobili w Polsce wiele milionów dolarów. – Praca u jego boku była najlepszą szkołą biznesu – wspomina Niemczycki wskazując na zawieszoną na ścianie, oprawioną w ramki okładkę magazynu "Time", z której spogląda jego mentor.
Elitarność Programu Kariera Polskiej Rady Biznesu polega na tym, że praktykanci mogą uczyć się u boku kogoś, do kogo zazwyczaj najbliżsi współpracownicy ustawiają się w trzydniowej kolejce. W poprzedniej edycji dwójka uczestników dostała się na staż do firmy Jana Kulczyka. I choć on sam nie był dla nich zbyt dostępny, to z taką marką w CV bez problemu znaleźli prestiżowa pracę.
Lista najbardziej wpływowych nazwisk i firm jest długa: Jacek Chwedoruk z Rothschild Bank, Cezary Stypułkowski, jeden najbardziej cenionych bankierów dziś prezes mBanku, miliarder Jerzy Starak, właściciel Polpharmy, Zbigniew Jakubas, inwestor giełdowy oraz Marian Owerko, założyciel giełdowej firmy Bakalland, bezwzględny inwestor znany z telewizyjnego show w biznesowego Dragon's Den.
Szkoła biznesu
Bogdan Kaczmarek założyciel i współudziałowiec producenta jeansów Big Star oraz meblarskiej grupy Com.40 nigdy nie udzielił żadnego wywiadu, ani wypowiedzi w polskiej prasie. Choć od lat znajduje się na listach najbogatszych Polaków, w żadnej agencji fotograficznej nie ma nawet jego zdjęcia. – W praktyki zaangażował się osobiście, wcale nie jest taki nieprzystępny, wręcz przeciwnie można się przy nim dużo nauczyć – opowiada mi jeden z uczestników projektu.
– Praktyka nie polega na noszeniu teczki czy parzeniu kawy. To najlepszy program stażu w Polsce – mówi Marian Owerko, prezes giełdowej spółki Bakalland. – Moi podopieczni uczestniczyli w dużych projektach marketingowych spółki. Jeden z praktykantów uczestniczył w audycie kosztów firmy. Był tak dobry, że dziś jest szefem zakupów, odpowiadającym za transakcje rzędu 100 mln zł rocznie.
Ile płacą milionerzy
Co ciekawe, choć każda z tych firm mogłaby liczyć na zastępy darmowych praktykantów, milionerzy potrafią docenić prace początkujących. Niektórzy wypłacają 2 tys. złotych wynagrodzenia miesięcznie. Inni nawet więcej. Praktyka trwa minimum dwa miesiące, ale zdarzały się przypadki przedłużania do pół roku i zatrudnienia na etacie.
Aby dostać się na staż trzeba przejść gęste sito rekrutacyjne. Rok temu na jedno miejsce (w sumie jest ich 50) przypadało 17 osób. W aplikacji trzeba wykazać się dobrymi wynikami w nauce i rozwiązać case study. Legendy krążą o Andrzeju Klesyku, prezesie PZU, który odpytuje stażystów z działań na dużych liczbach. Nie odpowiesz z pamięci, ile to będzie 3,5 mln na 6 procent na dwa lata? U Klesyka masz marne szanse. Trudno się dziwić, szef największej firmy ubezpieczeniowej w Europie Środkowej to tęga matematyczna głowa – nie korzysta z kalkulatora. Mnoży i dzieli w pamięci w zakresie wszystkich liczb od 0 do 100.
Staż u rekinów polskiego biznesu to układ długoterminowy i działający w obie strony. Sami studenci oceniaj później, który z biznesmenów jest najbardziej otwarty do dzielenia się wiedzą. Dlatego wielu z prezesów nie tylko zgadza się przyjmować na praktyki ale po jej zakończeniu stara się poprowadzić podopiecznego po ścieżce kariery. I jeszcze się nie zdarzyło, aby którykolwiek ze stażystów PRB musiał długo szukać pracy.