"Tajemnica Filomeny" to niezwykle piękny, doskonale zagrany i skłaniający do refleksji film. Opisuje prawdziwą historię emerytowanej pielęgniarki Filomeny Lee, która postanawia odnaleźć syna, odebranego jej przed pięćdziesięciu laty. Pomaga jej cyniczny dziennikarz, Martin Sixmith – jego ironiczne uwagi nadają całości wysmakowany, komediowy charakter. Obydwoje wyruszają w podróż, która nieoczekiwanie, diametralnie zmieni każde z nich.
Film "Tajemnica Filomeny" jest opowieścią opartą na autentycznych wydarzeniach. Podstawą do napisania scenariusza przez Steve'a Coogana i Jeffa Pope'a była książka brytyjskiego dziennikarza, Martina Sixmitha "The Lost Child of Philomena Lee". W latach 80. Sixmith pracował dla BBC, później został korespondentem w Moskwie, relacjonował również zdarzenia związane ze strajkami "Solidarności" w Polsce. W 1997 roku został dyrektorem Biura Komunikacji w rządzie Tony'ego Blaira, natomiast po pięciu latach został stamtąd z hukiem wyrzucony: powodem był kardynalny błąd wizerunkowy, którego de facto nie popełnił.
W filmie poznajemy Sixmitha (w tej roli doskonały Steve Coogan) w momencie, w którym z załamaniem nerwowym trafia do lekarza – ten proponuje mu bieganie, natomiast żona nakłania go do podtrzymywania kontaktów towarzyskich. Na jednej z imprez do dziennikarza podchodzi młoda kelnerka (Anna Maxwell Martin) i proponuje mu, żeby opisał nieopowiedzianą dotychczas historię kobiety, której pół wieku wcześniej odebrano dziecko.
Tajemnica Filomeny
polski trailer filmu
Początkowo niechętny, nielubiący "ckliwych historii dla ciemniaków" Sixmith zgadza się spotkać z Filomeną (fantastyczna Judi Dench) i znajduje wydawcę, który godzi się sfinansować długie poszukiwania. Od tego momentu widzowie (i czytelnicy) stają się świadkami stopniowego odkrywania wielkiej zagadki, która z minuty na minutę okazuje się być coraz bardziej skomplikowana. I naprawdę zaskakująca.
Tytułowa Filomena, jako nastolatka zaszła w ciążę z przypadkowo poznanym, lecz niezwykle czarującym i przystojnym mężczyzną. Oburzony tym faktem ojciec wyrzekł się córki i oddał ją do klasztoru, w którym zakonnice "zajmują się" nieletnimi matkami. W rzeczywistości jednak zmuszały je do niewolniczej pracy, w zamian gwarantując tylko wikt, opierunek i parawanową opiekę nad ich dziećmi, które po jakimś czasie były przekazywane rodzinom zastępczym. Matki nie miały prawa się sprzeciwiać – w większości zostały przecież odrzucone przez purytańskie rodziny, które obarczyły je winą za zaistniałą "hańbę". Nie mają dokąd pójść i jak się utrzymać, jako nieletnie nie mogę podejmować decyzji ani za siebie, ani za swoje dzieci. Są pozbawione podmiotowości, perspektyw i znaczenia.
Dzięki "Tajemnicy Filomeny", widzowie dowiadują się, że takich historii było tysiące. I to właśnie absurdalny mechanizm "kary za niezawinioną zbrodnię" skłania do refleksji nad zasadnością tego, co uznajemy za dobre, a co za złe. Zderzenie patriarchalnych mitów z religijną, bardzo kategoryczną oceną zdarzeń staje się podstawową kwestią, wokół której wykreowano narrację opowieści.
Reżyserem filmu jest znany między innymi z realizacji brawurowych "Niebezpiecznych związków" i spektakularnej "Królowej" Brytyjczyk, Stephen Frears. W doskonały sposób połączył ciasną atmosferę irlandzkiego klasztoru z melancholijnym urokiem amerykańskich przedmieść, tworząc doskonałą scenerię dla brawurowego aktorstwa duetu Dench – Coogan.
Spotkanie eleganckiego, cynicznego i upiornie złośliwego absolwenta Oxfordu z bardzo religijną, ciepłą i skromną emerytką to tak naprawdę ostra konfrontacja dwóch klas, z których wynika zarówno głęboka refleksja dotycząca tego, w jaki sposób jest skonstruowana nasza rzeczywistość, jak i naprawdę solidna porcja brytyjskiego humoru. Największym atutem "Tajemnicy Filomeny" z pewnością są doskonałe kreacje aktorskie, które w wyważony, błyskotliwy i pełen melancholijnej zadumy sposób opowiadają wzruszającą historię, która tak naprawdę jest opowieścią o wybaczeniu, pogodzeniu się z losem i próbie zrozumienia mechanizmów, które tak naprawdę wychodzą daleko poza katolicką Irlandię lat 50.
Najnowszy film Frearsa zdążył już zebrać ogromną ilość nagród i nominacji, również do Oscarów w kategorii najlepszy aktor i aktorka. Producentem obrazu jest Harvey Weinstein, który doprowadził do realizacji takich ekranowych hitów jak "Django", "Jak zostać królem", "Bękarty wojny", "Lektor" i "Sin City". To pozwala sądzić, że film zbierze nie tylko fantastyczne recenzje od krytyków, ale i odniesie spektakularny sukces finansowy.