Europoseł Jacek Protasiewicz sugeruje, że premier Donald Tusk może zacząć pracę szefa Komisji Europejskiej jeszcze w 2014 roku. – Wszystkie funkcje są ważne, ale teka szefa Komisji Europejskiej jest primus inter pares. Jeśli przywódcy największych państw zwrócą się z prośbą o objęcie funkcji szefa KE, będzie miał dylemat do rozstrzygnięcia – stwierdził wpływowy polityk Platformy.
Czy Tusk wyjedzie do Brukseli w 2015 roku? – takie pytanie zadała Jackowi Protasiewiczowi Agnieszka Burzyńska z "Wprost". – Może wcześniej. Czas na podejmowanie decyzji będzie po wyborach do europarlamentu – odpowiedział szczerze polityk. Protasiewicz przyznał, że jeżeli przywódcy UE zgodzą się, by to Donald Tusk przejął funkcję szefa Komisji Europejskiej, to premier będzie miał twardy orzech do zgryzienia.
– Los Polski zależy od losu Europy. To będzie trudna decyzja. Do rozstrzygnięcia za pół roku – mówił. Przyznał jednocześnie, że premier czuje się zobowiązany "dokończyć swoją misję w fotelu polskiego szefa rządu". Na pytanie, kto zastąpi Tuska w polskim rządzie odpowiedział wymijająco i doradził Polakom cierpliwość. Polityk zaznaczył, że wie, jak ważny byłby "kompetentny Polak" na stanowisku szefa KE. – Będę go do tego namawiał – przyznał.
Premier nie dotrzyma słowa?
W czerwcu zeszłego roku Donald Tusk deklarował tymczasem, że nie zamierza ubiegać się o stanowiska szefa KE. W programie programie "Tomasz Lis na żywo" powiedział: –Mój wybór jest jednoznaczny, dyskutowałem o tym ważąc racje i podjąłem decyzję, że chcę być dalej polskim premierem.
Szef rządu dodał wówczas, że co najmniej do roku 2015 będzie interesował się tylko polskimi sprawami i będzie robił wszystko, by przybliżyć marzenia Polaków do rzeczywistości. – Większego zaszczytu, satysfakcji i determinacji nie będę miał w życiu niż bycie premierem Polski. Być polskim premierem to stokrotnie ważniejsza rzecz dla mnie niż europejskie awanse – mówił w czerwcu Donald Tusk.