Cukroholicy powinni unikać napojów gazowanych
Cukroholicy powinni unikać napojów gazowanych fot: Anatole Bohdanowicz
Reklama.
W ubiegły poniedziałek za sprawą artykułu przeczytanego w „Guardianie” postanowiłem przez tydzień nie jeść cukru. Gwoli przypomnienia, autorka tamtego tekstu, Lucy Mangan, przyznała się do uzależnienia od cukru. Zastanawiałem się, czy skoro ona jest uzależniona, czy to może i mnie dotyczyć. I po tygodniu mogę stwierdzić, że tak.
Swój eksperyment rozpocząłem od razu w poniedziałek i miałem go zakończyć w niedzielę o północy. Do tego czasu miałem nie jeść żadnego "świadomego" cukru. Czyli takiego, który występuje w białej postaci, słodyczach, sokach i napojach gazowanych. Jak wyglądał mój tydzień?
logo
Jedni słodzą, drudzy nie fot: Antoni Bohdanowicz/naTemat.pl
Początek był łatwy. Raz na jakiś czas w sumie można odmówić sobie słodyczy. Dlatego nie odczuwałem żadnych problemów. Na obiad ryż z kurczakiem. Żadnych rewelacji, tyle że nie popijałem posiłków niczym innym jak wodą lub herbatą. Do wieczora wytrwałem. Jednak im później się robiło, tym bardziej mój organizm się czegoś domagał.
Poniedziałek wieczorem po raz pierwszy miałem ochotę na coś słodkiego. Myślałem o batonikach, ciasteczkach, czy zwykłej słodzonej herbacie. Czymś słodkim. A w szafce czekały herbatniki, czekoladki i inne słodkości. Nie chciałem jednak po publicznej deklaracji po kilku godzinach się złamać. Nie zjadłem, ale już odczuwałem brak.
logo
Kolega proponował, by dodawać cukru do kawy Fot: Antoni Bohdanowicz/naTemat.pl

Przyzwyczajenie do cukru przypomniało o sobie. We wtorek, drugiego dnia rano posłodziłem sobie herbatę. Od razu musiałem ją wylać i zaparzyć ją na nowo. Podobnie w pracy. Musiałem uprzedzić kolegę, żeby mi nie dodawał cukru do kawy. Co ciekawe, (i innych do tego namawiam), dość szybko można się odzwyczaić od słodzonej herbaty i kawy. Swoją drogą, bardziej smakują niesłodzone (o ile herbatę pije się po angielsku, z odrobiną mleka).
Drugiego dnia nie było tak źle z tym moim cukroholizmem. Gdybym coś tego dnia zjadł, to tylko z czystego łakomstwa. Tak mi się wydaje. Dodam, że choć sam nie jadłem cukru, to innych od tego nie odwodziłem. Wręcz przeciwnie. Częstowałem nim swoich gości. Koledze, który mnie odwiedził, dałem muffinkę. Nawet nie mogłem mu powiedzieć: "Daj spróbować". Po prostu miałem zakaz jedzenia cukru.
logo
Kolegę poczęstowałem muffinkiem, którego sam chętnie bym zjadł fot: Antoni Bohdanowicz/naTemat.pl
Trzeciego dnia już się na tyle wkręciłem w niejedzenie cukru, że nie zauważałem różnicy. Zacząłem się zastanawiać, czy na pewno jest coś takiego jak uzależnienie. W końcu przez moment nie odczuwałem jego braku. Jednak tego wieczoru, jak i następnego, po raz pierwszy wcześniej niż zwykle położyłem się spać. Zazwyczaj kładę się około 23-24. Tym razem chrapałem od 22.
Podczas tygodnia bez cukru pojawiły się inne problemy. Np. z napojami. I nie chodzi mi wyłącznie o herbatę bez cukru. Są jeszcze napoje gazowane i soki. Sam otwarcie się do tego przyznaję, że lubię jedno i drugie. Nie zawsze mam ochotę na wodę. Czy są jakieś inne propozycje schłodzonych płynów? Piwo? Też zawiera cukier, poza tym do marca nie piję alkoholu. Jakieś inne sugestie? Niby są soki bez cukru, ale mam lekkie uczulenie na aspartam, który występuje w napojach "dietetycznych", więc wolę nie ryzykować. Są jeszcze soki naturalne, ale szkoda zachodu na taką zachciankę. Pozostała sama woda i herbata, choć szczerze wolałbym posiłek popijać sokiem lub colą.
Dotrwałem tak do weekendu. Wtedy napotkałem kolejną przeszkodę, jakim było śniadanie. Choć z jednej strony można codziennie zjadać kanapki lub różnie przyrządzone jajka, to w weekend człowiek szuka jakiegoś urozmaicenia. Miałem ochotę na grzybka - taki omlet zbliżony formą do naleśnika. Dopiero po zapaleniu gazu pod patelnią uświadomiłem sobie, że najlepiej smakuje na słodko. Antysłodka wersja była średnio udana. Mimo prób z szynkami i serami przyznam szczerze, że wolałbym grzybka z czekoladą. Taką wersję mogła jedynie spróbować moja narzeczona.
logo
W trakcie przygotowania śniadania fot: Antoni Bohdanowicz/naTemat.pl
Pod koniec eksperymentu zacząłem odczuwać taką potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego, że w końcu uległem. 2-3 godziny przed ukończeniem eksperymentu złamałem się. Zjadłem czekoladowe płatki śniadaniowe koło 21:30 i byłem nieco bardziej rozbudzony niż podczas poprzednich wieczorów. Oczy mi się przestały kleić, zasnąłem koło północy. Czy to zatem dowód, że mój organizm jest uzależniony od cukru?
logo
Musiałem uważać, by z przyzwyczajenia nie posłodzić sobie herbaty fot: Antoni Bohdanowicz/naTemat.pl

Po tym tygodniu mogę stwierdzić jedno: jestem cukroholikiem. Przez tydzień odczuwałem brak cukru. Jednak z drugiej strony, nie jedząc go, uświadomiłem sobie, ile razy go zjadam niepotrzebnie, z czystego łakomstwa.
logo
Mimo swojego łakomstwa udało mi się cały tydzień nie zjeść wafelków fot: Antoni Bohdanowicz/naTemat.pl
Jestem cukroholikiem, ale to nic złego. Na pewno po tym eksperymencie będę ograniczał spożycie cukru, odzwyczaję od niego organizm. Choć to nie znaczy, że całkowicie z nim zerwę. To też jest niezdrowe. Tygodniowy eksperyment pokazał mi jedno: potrafię ja, i inni pewnie też, nieświadomie zjadać tony cukru. Teraz pora to ograniczyć.