Oprocentowanie spada, a inwestorzy się cieszą - obligacje to jeden z niewielu instrumentów finansowych, który wprowadza graczy w dobry nastrój, gdy odsetki maleją. Wartość obligacji jest bowiem odwrotnie proporcjonalna do oprocentowania - im wyższa premia, tym mniej warte papiery.
- Inwestorzy w rentowności obligacji oddają to, co myślą o perspektywach naszej gospodarki. Pokazują danemu krajowi, jak ich zdaniem będzie w przyszłości, czy rząd będzie w stanie spłacać swoje długi, czy też nie. Jeżeli mają co do tego wątpliwości, mniej chętnie kupują obligacje i żądają wyższego oprocentowania, częściej starają się takich obligacji pozbyć - mówi naTemat Paweł Cymcyk, menadżer komunikacji inwestycyjnej ING TFI.
Oprocentowanie polskich 10-letnich obligacji na rynku wtórnym (na którym inwestorzy handlują między sobą) wyniosło wczoraj 5,53 proc. w skali roku. Co prawda ostatnie dwa tygodnie marca upłynęły pod znakiem rosnącym odsetek, ale zdaniem ekspertów to tylko chwilowa korekta. - Z punktu widzenia międzynarodowych instytucji inwestowanie na naszym rodzimym rynku niesie ze sobą coraz mniejsze ryzyko. Wprawdzie ostatni miesiąc kwartału zakończył się ze znacznie niższym zyskiem niż poprzednie dwa miesiące, a w samym marcu rynek obligacji zanotował nawet niewielką korektę, to trudno uznać takie zachowanie uznać odwrócenie trendu - pisze w swoim komentarzu Jarosław Karpiński, zarządzający Funduszem ING Obligacji.
W ciągu ostatnich dwóch, trzech tygodni widać wyraźny ruch rentowności w górę, co znaczy, że inwestorzy oczekują większej premii za ryzyko, a wartość obligacji spada. - Przez pierwsze 2 i pół miesiąca mieliśmy rajd na polkich obligacjach. Był niesamowity popyt, Skarb Państwa szybko sprzedawał i w 3 miesiące zrealizował połowę potrzeb pożyczkowych na ten rok - mówi Cymcyk. A wszystko za sprawą wielkich, amerykańskich banków inwestycyjnych, które podwyższyły swoje perspektywy wobec Polski. - Najpierw uważali, że w tym roku wzrost gospodarczy wyniesie maksymalnie 2,5 proc. a potem stwierdzili, że nie maksymalnie, tylko minimalnie, a najpewniej polski PKB wzrośnie o 3 proc. w tym roku - dodaje.
- Wszyscy się rzucili na te papiery jak sczerbaty na suchary, kupowali je po wyższych cenach (i niższych rentownościach), a teraz widzimy odreagowanie. Na rynku panuje przekonanie, że polskie obligacje są równie bezpieczne co niemieckie, ale mają lepszą stopę zwrotu. Polska bowiem nie jest w strefie euro i jest rynkiem wschodzącym - mówi Cymcyk. To prowadzi inwestorów do prostej kalkulacji - w Polsce przy podobnym ryzyku zarobią o około 2 punktów procentowych więcej, niż w przypadku obligacji niemieckich.
Zdaniem Pawła Cymcyka przez ostatnich 12 miesięcy trwała hossa na polskim rynku długu i teraz wszyscy, którzy polskie papiery kupowali, realizują swoje zyski. W grudniu pojawił się raport, w którym można było przeczytać, że polskie obligacje są najlepsze na świecie, że mają najlepszy stosunek zysku do ryzyka i od tego momentu zaczął się boom na polskie obligacje. - Inwestorzy powiedzieli sobie, że nasz rynek jest bezpieczny, fajny, można na nim dobrze zarobić i zdecydowali się tu zainwestować, co umocniło też kurs polskiej waluty - tłumaczy Paweł Cymcyk.
Jakie perspektywy?
W tej chwili przed inwestorami sporo znaków zapytania. Zdaniem Cymcyka trudno oczekiwać, by rentowności spadały. - Kapitał spekulacyjny już wszedł na rynek, inwestorzy długoterminowi też - mówi. Polskie papiery nadal są bezpiecznie, a według ekspertów rentowność może się wahać, ale przed nami kilka miesięcy względnego spokoju.
Oczywiście jeżeli na rynku nie zamiesza Rada Polityki Pieniężnej - do tej pory oczekiwano, że Rada będzie obniżać stopy procentowe, a na konferencji po ostatnim posiedzeniu prezes Marek Belka przyznał, że jeżeli inflacja nie będzie spadać i nie pojawią się oznaki spowolnienia gospodarczego, stopy procentowe pójdą w górę. - Wtedy rentowności obligacji na pewno pójdą w górę. Pytanie więc, co zrobi RPP i jak odbiorą to inwestorzy - mówi Cymcyk.
Rynki w Polsce są odporne na polityczne zawirowania, żyją trochę swoim życiem. Dla inwestorów ważne jest bezpieczeństwo i dobry zarobek, rzadziej sentymenty. Tym bardziej warto przyglądać się rentownościom obligacji - w strefie euro taki psychologiczny poziom to 7 proc. Właśnie, gdy na takim poziomie utrzymywały się papiery Grecji, Portugalii i Irlandii, państwa te zmuszone były prosić o pomoc finansową Unię Europejską, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Centralny. Polska z zasady ma wyższy poziom rentowności, póki co jednak widać, że inwestorzy są spokojni o perspektywy naszej gospodarki.