
Popularny wideobloger Sylwester Wardęga nie odpuszcza policji i to właśnie ze stróżów prawa uczynił bohaterów kolejnego filmiku. Wcześniej sprawdzał ich przygotowanie fizyczne udając, że pije piwo i uciekając po przyciągnięciu uwagi funkcjonariuszy. Teraz postanowił pokazać, jak można uniknąć płacenia mandatu za rozmawianie przez telefon podczas jazdy. Pytanie tylko, czy to jeszcze jest śmieszne?
REKLAMA
Niedługo chyba we wszystkich komendach i komisariatach policji w Warszawie zawisną podobizny Sylwestra Wardęgi z podpisem: „Na tego pana uważać”. Wardęga znowu dogryza policjantom za pomocą filmiku na YouTube próbując pokazać ich niekompetencję. Wykorzystuje do tego… ciasteczkowe telefony. Jeżdżąc nocą po Warszawie rozmawia przez telefon tak, by widzieli go policjanci. Kiedy podchodzą do samochodu, by go skontrolować, pokazuje im ciastko w kształcie smartfona i zaczyna je jeść. Policjanci odchodzą bez wystawienia mandatu.
Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego SA Wardęga tak uwziął się na policję. To jedna z najbardziej nielubianych formacji mundurowych w kraju (przebija ją chyba tylko straż miejska). Ale gdzie leżą granice żartów z formacji, która jednak powinna cieszyć się autorytetem.
