Blog Humans of New York na na Facebooku ma blisko 3 miliony "polubień", każde zdjęcie komentują dziesiątki, a nawet setki tysięcy osób. To jeden z najpopularniejszych blogów fotografii ulicznej na świecie, a z pewnością zbiera największą ilość pozytywnych, bardzo ciepłych komentarzy od internautów. Skąd bierze się jego fenomen?
"Powiedziałem jej, że jeżeli chce zacząć wszystko od nowa, to możemy spotkać się w miejscu, w którym po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Powinna być tutaj piętnaście minut temu" – taki podpis pojawia się pod zdjęciem młodego mężczyzny z solidnym, ciemnym zarostem i deskorolką pod pachą.
Obok zdjęcia nieśmiało uśmiechniętej emerytki w okularach o okrągłych, rogowych oprawkach czytamy: "Mam blisko osiemdziesiąt lat, nie powiem dokładnie ile, bo moim przyjaciele mogą to zobaczyć. Najważniejsze jest to, żeby iść do przodu i być stale w ruchu – właśnie wróciłam z Carnegie Hall, gdzie wczoraj przepłynęłam ćwierć mili! Ale to nic. Dwa lata temu, równo o tej porze byłam w Syrii, kiedy właściwie wysadzano Egipt w powietrze".
Pod fotografią emeryta w czerwonej kurtce widzimy pytanie od autora zdjęcia: "Jeżeli mógłbyś udzielić jakiejś rady dużej grupie ludzi, to co by to było?" i Obok odpowiedź: "Jestem emerytowanym profesorem, zawsze kiedy mówię coś do dużej grupy ludzi nikt nie słucha".
Oprócz tych pytań pojawiają się jeszcze inne, na które bardzo trudno jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi: "Czym jest szczęście?", "Jaki był najsmutniejszy moment w twoim życiu?", "Jakie masz marzenia?", albo "Co dla ciebie jest najtrudniejsze w twoim życiu?". Pytani odpowiadają na nie ze względną łatwością, przy czym często są to rzeczy, o których na co dzień nie myślą. Brandon Santon, bo tak nazywa się autor zdjęć, do wyboru fotografowanych osób podchodzi nad wyraz demokratycznie – interesują go bezdomni, narkomani, transwestyci, emeryci, dzieci, uśmiechnięta młodzież, imigranci, biznesmeni i eleganckie panie. Każdy ma za sobą jakąś historię, swoją filozofię i myśli, którymi chce się podzielić. I to wystarczyło, żeby "Humans of New York" stał się najpopularniejszym i najbardziej lubianym w sieci blogiem fotograficznym.
"To trochę banalne, tak fotografować ludzi na ulicy"
Brandon Santon ma 29 lat i pochodzi z Georgii. Po studiach pracował jako finansista w Chicago, jednak gdy w 2010 roku nagle stracił pracę, postanowił diametralnie zmienić swoje życie. Przez lata hobbystycznie zajmował się fotografią – po wyprowadzce do Nowego Jorku zajął się fotografowaniem obcych ludzi. "Kiedy przyjechałem do Nowego Jorku i zobaczyłem różnorodność, tych wszystkich ludzi zrozumiałem, że są oni perfekcyjnie skrojeni jako modele do portretów " – mówił w wywiadzie dla Wall Street Journal.
Początkowo planował zrobić ok. 10 tys. portretów i stworzyć z nich interaktywną mapę miasta. Jednak przyjaciele bardzo szybko namówili go, by swoje zdjęcia zaczął publikować w internecie. Tak powstał blog Humans of New York, fanpage na Facebooku, konto na Instagramie i Twitterze, które bardzo szybko zyskały rzesze stałych fanów.
Santon podchodził do obcych ludzi i zadawał im niemalże egzystencjalne pytania, dotyczące ich życia, marzeń, problemów i rozczarowań. "Właśnie zerwałam z chłopakiem" – czytamy pod zdjęciem młodej dziewczyny. "Myślałam, że za niego wyjdę. Po latach bycia niezależną i wiązania się na krótko z różnymi mężczyznami chciałam stabilizacji. Ale jakoś nie potrafię".
Dla Santona początkowo robienie zdjęć obcym ludziom było bardzo stresujące. "Byłem bardzo rozczarowany, gdy ludzie mówili nie" – opowiadał w wywiadzie dla NY Times. "To brzmi trochę jak głupi, wtórny pomysł, robienie ludziom zdjęć na ulicy" – stwierdził. "Ale od początku dawało mi to ogromny komfort, przede wszystkim ze względu na afirmację i wartość ludzi, którą starałem się uwidocznić na zdjęciach. A byli to ludzie z takimi samymi problemami, jak wszyscy".
Piękni i fascynujący, bo różni
To, co odróżnia blog Santona od innych mu podobnych, to skupianie się nie tylko na wyglądzie ludzi, ale przede wszystkim na ich historii. Opowieści są nieodłączną częścią zdjęć, nadają im określony kontekst i znaczenie. Fotograf do wszystkich podchodzi z szacunkiem i uprzejmością, co przekłada się również na komentarze internautów. Czytelnicy bloga starają się wspierać osoby z problemami, pocieszają zrozpaczonych, cieszą się szczęściem innych. To prawdziwy, internetowy fenomen, a przekazywanie "pozytywnej energii" przez Santona ma ogromny wydźwięk na całym świecie – strony o podobnej konwencji powstały już na wszystkich kontynentach, jest również rodzimy odpowiednik Humans of New York – Ludzie Lublina, który aktualnie obserwuje ponad 17 tys. internautów.
W fotografiach Santona model lub modelka nie są tylko i wyłącznie fotografowanym "przedmiotem" – interakcja z autorem jest ważną częścią składową procesu powstawania obrazu, stała się motywem przewodnim bloga. Podczas robienia zdjęć autor posługuje się konkretnymi środkami formalnymi: zdjęcia mają intensywne kolory i łagodne światło, portretowany lub portretowana znajdują się w centrum kompozycji, ich twarze są ostre, natomiast tło lekko rozmyte. Podpis często jest dość zaskakujący – może to prowadzić do różnorodnych interpretacji całości, co tak naprawdę stanowi największą wartość całości.
Dotychczas Santon zrobił ponad 5 tysięcy portretów. W październiku wyszła książka o tym samym tytule co blog, w której zebrano 400 najciekawszych historii i zdjęć. W ciągu zaledwie tygodnia trafiła na listę bestsellerów New York Timesa, pierwszy nakład wyniósł 150 tys. egzemplarzy. "To tak naprawdę książka o ludziach, a nie o fotografiach" – mówił Yaniv Soha, wydawca publikacji. "Niesamowite jest to, w jaki sposób Santon potrafi pokazać ich indywidualność" – dodał."To, co jest najciekawsze w pracy Santona, to to, że nie ocenia ludzi, tylko ich obserwuje. To sprawia że jego działalność jest niezwykle inspirująca" – napisano w Publishers Weekly.
"Czy pamiętasz jakąś fotografowaną osobę, której przesłanie było dla Ciebie wyjątkowo ważne?" – spytała się Santona dziennikarka z Time Ideas. "Pamiętam doskonale pewną staruszkę, którą fotografowałem w deszczowy dzień, miała taką wielką parasolkę" – odpowiedział. "Powiem ci coś, co mówił mi mój mąż jak umierał: weź połowę miłości, jaką ci daję i dziel się nią z ludźmi naokoło. Czy to nie jest piękne?" – dodał.