Kilka dni temu do kin w całej Polsce trafiła komedia "Wykapany ojciec". Główny bohater – życiowy nieudacznik – jest Polakiem. To już kolejna rola Vince'a Vaughna, która oparta jest na stereotypie Polaka o wyjątkowo trudnej psychice i dramatycznie ciężkim życiu. W jaki sposób przedstawia się Polaków w amerykańskich i europejskich filmach? Z łatwością można zaobserwować kilka sposobów, opartych nie tylko na stereotypach, ale także mających swoje uzasadnienie w rzeczywistości i historii.
Twardy, silny, bezwzględny, kipiący testosteronem patriarchalny samiec w amerykańskim kinie często ma na nazwisko właśnie Kowalski. Prototypem Polaka – macho jest z pewnością Stanley Kowalski, bohater sztuki Tennessee Williamsa "Tramwaj zwany pożądaniem", która po raz pierwszy została zekranizowana w 1951 roku przez Elię Kazana. Późniejsze filmy, oparte na tym samym dramacie, realizowane w latach 80. i 90. nie były jednak tak zachwycające, jak jego pierwsza wersja. Luźną interpretacją dramatu był również najnowszy film Woody'ego Allena, "Blue Jasmine", w którym główna rolę zagrała Cate Blanchett.
"Tramwaj…" opowiada historię niezwykle delikatnej, znerwicowanej, szukającej swojego miejsca na świecie młodej Blanche Dubois (w tej roli Vivien Leigh), która odwiedza w Nowym Orleanie swoją siostrę. Na miejscu poznaje jej męża – Stanleya Kowalskiego, którego brawurowo zagrał Marlon Brando. To nieobliczalny, gwałtowny i wiecznie pijany macho, który traktuje swoją żonę skandalicznie, bije ją i poniża. Nie czuje się "polaczkiem", mówi o sobie jako o stuprocentowym Amerykaninie. Czyżby cierpiał na syndrom samonienawidzącego się Polaka?
Kolejnego Kowalskiego w wielkiej, amerykańskiej produkcji zagrał Barry Newman w filmie "Znikający Punkt" z 1971 roku (absolutny klasyk drogi obecnie). Produkcja doczekała się remake'u w 1997 roku, wtedy główną rolę zagrał Viggo Mortensen. W tym obrazie Kowalski był twardym, silnym, bezwzględnym i tajemniczym byłym rajdowcem, który zatrudnił się w firmie przewozowej. Założył się, ze przewiezie białego, sportowego Doge'a Challengera z Kolorado do Kalifornii w mniej niż 15 godzin. Reżyser filmu z 1971 roku, Richard C. Sarafian uzasadnił wybór polskiego nazwiska bohatera filmu tym, że "nikt inny nie zgodziłby się na tak szalony zakład, jaki zaproponowano w scenariuszu".
Silnego, bezwzględnego króla testosteronu zagrał również Clint Eastwood w filmie "Gran Torino" z 2008 roku. Walt Kowalski – bo tak nazywał się główny bohater – jest emerytowanym weteranem, który żyje w swoim własnym, nad wyraz poukładanym świecie. Jest burkliwy, złośliwy i aspołeczny, ponadto jest rasistą i ksenofobem. Pewnego dnia w najbliższym sąsiedztwie zamieszkuje wietnamska rodzina – najmłodszy z nich próbuje ukraść mu tytułowego forda Gran Torino. Od tego momentu rozpoczyna się brawurowo zagrana historia wielkiej przemiany zgorzkniałego twardziela w empatycznego filantropa.
Pozostaje jednak pytanie, czy amerykańskich Kowalskich z Polską łączy tylko nazwisko?
2. Piękna Polka
Zupełnie inaczej jest w przypadku Polek. Stereotyp pięknej, zrozpaczonej i skrzywdzonej Polki występuje w kinie równie często, co patriarchalnego, twardego Kowalskiego. Do polskiego pochodzenia przyznała się min. Marilyn Monroe w filmie "Pół żartem, pół serio", gdzie zagrała rolę Sugar Kane Kowalczyk (według rodzimego tłumaczenia Cukier Kowalczyk), piękną piosenkarkę i aktorkę, która nie grzeszy wielką inteligencją, za to urokiem.
Polkę zagrała również Meryl Streep w fantastycznym filmie z 1982 roku zatytułowanym "Wybór Zofii". Film wyreżyserował Alan Pakula, a scenariusz powstał na bazie powieści Williama Styrona. Tytułowa Zofia jest ocalałą z Auschwitz młodą kobietą, która po wojnie przyjeżdża do Stanów i tam wiąże się z ocalałym z Holocaustu Żydem. Meryl Streep mówi w tym filmie kilka słów po polsku w momencie, w którym akcja wyjaśnia jej wielki dramat – podobno przygotowując się do roli Zofii wnikliwie obserwowała Elżbietę Czyżewską – fantastyczną i niedocenianą polską aktorkę, która od lat 60. mieszkała w Nowym Jorku.
Andrzej Wajda wspominał: "U mnie (czyli w teatrze uniwersyteckim Yale Reportery Theatre) grała taka skromna dziewczyna, Meryl Streep, która była tak zafascynowana Elżbietą, że wręcz chodziła za nią. Miało się wrażenie, że 'uczy się' jej. Gdy Meryl Streep niedługo potem zagrała główną rolę w 'Wyborze Zofii', to jakby z jej akcentem mówiła po angielsku; może to wizerunek Elżbiety sprawił, że tak wyraziście zbudowała rolę Polki zgarniętej przypadkowo do Auschwitz?"
3. Polski robotnik
Kolejnym, często pojawiającym się w kontekście filmowych wizerunków Polaków motywem jest obraz polskiego robotnika – pijanego, hałaśliwego, bez perspektyw i o ksenofobicznych poglądach. "Polską hałastrę" przedstawił miedzy innymi znany z lewicowych poglądów reżyser między innymi "Whisky dla aniołów" i "Wiatru buszującego w jęczmieniu", Ken Loach w filmie "Polak potrzebny od zaraz".
To opowieść doskonale osadzona w kontekście czasowym – film powstał w 2007 roku, czyli zaledwie trzy lata od momentu otwarcia angielskiego rynku pracy dla Polaków Zwerbowani do pracy na Wyspach polscy budowlańcy, pielęgniarki i hydraulicy zostają oszukani przez swoich pracodawców – pracują ponad siły za niewielkie pieniądze, co sprawia,że są przedstawieni w wyjątkowo negatywnym świetle. Jednak w efekcie to właśnie Brytyjczycy okazują się "tymi złymi".
Polscy robotnicy to również jeden z głównych motywów uwielbianego przez miliony filmu "Pod słońcem Toskanii" z 2003 roku. Świeżo rozwiedziona pisarka Frances w przypływie emocji kupuje starą willę w Toskanii. Wynajmuje grupę polskich robotników, którzy robią jej kapitalny remont całości, a przy okazji zajadają się przygotowanym przez nią spaghetti i czytają Miłosza. To bardzo ciekawy i nad wyraz dołujący obraz polskiego pracownika fizycznego – w grupie trzech mężczyzn tylko jeden, najmłodszy, jakkolwiek mówi po angielsku, nie ma rodziny i domu, przez co traci w oczach włoskich sąsiadów. Wśród robotników jest miłośnik Miłosza z tytułem profesora filozofii i "polski kochanek" po czterdziestce, który rozmarzonym wzrokiem wpatruje się w amerykańską pisarkę. Oczywiście o żadnym uczuciu nie ma mowy – byłby to filmowo nieatrakcyjny mezalians.
4. Gbur, prostak, nieudacznik
Polak nieudacznik to jeden z częściej pojawiających się w zagranicznym kinie motywów. Taki jest oczywiście Dawid Woźniak z filmu "Wykapany Ojciec", który nagle dowiaduje się, że przez pomyłkę w banku spermy stał się ojcem 533 dzieci. Potrafi spóźnić się do pracy 3 godziny, zapomnieć o swoich obowiązkach, do tego bez przerwy przydarzają mu się drobne nieszczęścia. Polscy nieudacznicy pojawiali się również w "Big Lebowskim", filmie "Puenta" z Tomem Hanksem i w komedii "Bruce Wszechmogący", w której grupa polskich, nieco obrzydliwych piekarzy nieustanie walczy z sanepidem.
Swego rodzaju nieudacznikiem jest również Gary Grabowski ze "Sztuki zrywania", którego zbytnia "duma z ojczyzny" i pop nacjonalizm stanowią jedną z głównych osi wątku komediowego w filmie.
3. Polska tradycyjna i religijna
Rodzime obyczaje, w tym picie wódki, tradycjonalizm i ekstremalna wręcz religijność stały się motywem przewodnim kilku amerykańskich filmów, również tych, które były realizowane przez Polaków. Jednym z nich był obraz "Trzy serca" Yurka Bogayevicza (już wrócił do Polski, jest więc Jerzym Bogajewiczem), w którym jednym z głównych motywów jest polskie wesele. Lesbijka Connie nie może pogodzić się z odejściem swojej partnerki, Ellen – wynajmuje więc przystojnego żigolaka, Joeya, który miałby rozkochać w sobie a następnie brutalnie porzucić dziewczynę. Po drodze pojawia się również huczne, polskie wesele, na które Connie zabiera wynajętego przez siebie "pana do towarzystwa"– nie chce bowiem, żeby tradycyjna rodzina dowiedziała się o jej homoseksualizmie.
Zupełnie inny obraz "polskiego ślubu" pokazano w filmie o zaskakującym tytule "Polskie wesele", w którym zagrała miedzy innymi Claire Danes. W filmie Jadzia jest typową matką – Polką, która rządzi całą rodziną Pszoniaków (Pszoniak family). Ma pięcioro dzieci, które bezustannie z kimś się wiążą, co zmusza je do kolejnych ślubów. Według krytyków polska rodzina jest tam przedstawiona "w bardzo ciepły, pozbawiony stereotypów sposób". Zupełnie inaczej niż w "Weselu" Smarzowskiego.