
Wczoraj wieczorem fanów skoków narciarskich obiegł blady strach. Kamil Stoch upadł podczas treningu. Mistrz olimpijski długo się nie podnosił. W końcu opuścił zeskok o własnych siłach, ale z ręką na temblaku. Pojawiło się wiele tez, włącznie z tym, że Stoch złamał rękę i nie wystąpi w sobotnim konkursie. Na szczęście okazało się, że temblak to środek ostrożności, a ręka skoczka jest tylko stłuczona.
REKLAMA
– Wszystko jest w porządku. Troszkę się poobijałem, ale na szczęście nic poważnego mi się nie stało. Na zeskoku jest bardzo miękki śnieg. Nie pamiętam do końca tego lądowania, ale wydaje mi się, że trochę przykantowała mi narta. Jedna zjechała się do środka i uderzyła w drugą, podcinając ją. Troszkę boli mnie łokieć, ale nie mam nic złamanego, ani naderwanego – powiedział dziennikarzom po wypadku Stoch.
Trener reprezentacji Polski w skokach narciarskich Łukasz Kruczek także uspokajał wszystkich. Szkoleniowiec tłumaczył, że na szczęście Stoch potrafi upadać, i zrobił wszystko co trzeba było, by obronić się przed gorszymi skutkami wypadku. Natomiast powodem upadku był zbyt miękki śnieg, który podciął skoczkowi nartę.
Lekarz kadry potwierdza, że ze Stochem jest wszystko w porządku. Doktor Aleksander Winiarski mówił, że na wszelki wypadek unieruchomił Kamilowi rękę i podał mu leki przeciwbólowe. Dzisiejsze wyniki badań potwierdzą, czy na pewno nic Stochowi nie dolega.
źródło: Skijumping.pl
