Trwa uzgadnianie ostatnich szczegółów list wyborczych do Parlamentu Europejskiego. Ludowcy liczą na przyciągnięcie polityków Polski Razem Jarosława Gowina. – Dla niektórych kandydatów znalazłoby się miejsce na listach PSL-u – mówi w "Bez autoryzacji" Marek Sawicki, były minister rolnictwa.
Niekoniecznie wszystkie. Ale na pewno te osoby, które zbierają głosy, która są aktywne politycznie, publicznie będą startowały. Jutro mamy wewnętrzną naradę i jeszcze będziemy o tym dyskutować, ale w większości okręgów listy są dopięte. W niektórych jest jeszcze dyskusja co do osób i co do kolejności, więc nie ma gotowości na 100 proc., ale tak na 75 proc.
Ma pan żal do Waldemara Pawlaka, że nie chce startować?
A jakież to ma znaczenie? Kandydował pięć lat temu?
Nie.
A dziesięć?
Też nie.
No więc właśnie. Chcemy roztaczać opiekę nad byłym liderem, a on ani w jednych, ani w drugich eurowyborach nie uczestniczył, więc to, że nie uczestniczy w trzecich to nic nadzwyczajnego. Taka jego uroda.
Chodzi mi nie o roztaczanie opieki. Pawlak nadal jest rozpoznawalny, mógłby wam przysporzyć trochę głosów.
Każdy z nas ma swój potencjał – i Waldemar Pawlak, i Jarosław Kalinowski, i Adam Struzik. Ale tak naprawdę nie mnożymy tego elektoratu, ale dzielimy go między siebie. Pewnie gdyby jeszcze Waldemar Pawlak wystartował, to nie dorzuciłby do tego głosów, ale raczej stworzył kolejne podziały.
Może po prostu nie chce konkurować z Adamem Struzikiem, tak jak w poprzednich wyborach – jak jeden startował do Sejmu, to drugi do Senatu albo do samorządu. Nie dziwię się, że teraz Waldemar Pawlak, pomimo, że i my w PSL-u, i konkurencja mocno go namawia, nie zmienia zdania.
Marszałkowi Struzikowi podobno mocno zależy na dostaniu się do Brukseli.
To znowu plotki.
Dlatego dzwonię do polityka partii, aby je zweryfikować.
Te plotki biorą się z takiego dziennikarstwa zza węgla. Ktoś sobie coś wymyśli, zadzwoni do kilku osób i coś pisze. O Mazowszu możemy długo rozmawiać i o jego zadłużeniu.
Jaki według pana byłby satysfakcjonujący wynik?
Prezes Piechociński mówiło o tym wielokrotnie – celujemy w sześć mandatów, poparcie na poziomie 9-10 proc. i na to będziemy pracować.
Rozumiem, że pan ten poziom aspiracji podziela.
To jest to minimum, o które powinniśmy zawalczyć. Ostatnie wybory parlamentarne poszłyby nam lepiej, gdyby nie wypowiedz prezesa Pawlaka w ostatnich dniach kampanii. Powiedział, że wybory wygra nasz koalicjant i część naszych wyborców przestraszyła się, że wejdziemy w koalicję z PiS, a tego duża część wyborców PSL-u nie akceptuje. Trzy dni przed wyborami sondaże dawały nam 10 proc, a później było tylko 8 proc.
Za to problemy może mieć wasz obecny koalicjant. Nie otrzyma ponownie 25 mandatów, a to zacznie dyskusję o upadku PO.
To nie nasz problem, ale koalicjanta. Jeśli ma wewnętrzne problemy i idzie w kierunku budowania ścisłego jądra i odcinania skrzydeł, to nam nic do tego. To partia, która ma z czego odcinać. My nie jesteśmy taką partią, a powinniśmy raczej łączyć.
Słowa Piechocińskiego o budowaniu centrum polskiej sceny politycznej wokół PSL-u powinny być realizowane. Szkoda, że na ostatniej Radzie Naczelnej zabrakło liderom regionalnym odwagi na szersze otwarcie, ale będę do tego namawiał. Chcemy, by PSL był tym środowiskiem, do którego przychodzili ludzie zmęczeni awanturą PO-PiS-u.
Próba zbratania się z Polską Jest Najważniejszą Pawła Kowala to był błąd? Wydawało się, że blisko porozumienia, a nic z tego nie wyszło.
To było dobre rozwiązanie i według mnie nie jest zamknięte. Póki co Polska Razem nie ogłosiła swoich list i warto z nimi rozmawiać. Uważam, że mniej list z silnymi kandydatami daje większą szansę na dobry wynik.
Kandydaci Polski Razem Jarosława Gowina mieliby startować z list PSL-u czy moglibyście stworzyć wspólne listy?
Dla niektórych kandydatów znalazłoby się miejsce na listach PSL-u. Na koalicję wyborczą nas nie stać, dwa tygodnie temu Rada Naczelna zdecydowała, że na naszych listach jest miejsce dla ludzi z innych środowisk, innych organizacji społecznych i ta oferta jest nadal otwarta. Ale nie ma już czasu by tworzyć nową koalicję, nową partię i nowe listy.
Kogo by pan widział na listach?
Najlepiej to wejść do cudzego stada, wyciągnąć dwie najlepsze sztuki i powiedzieć "rozwijajcie się dalej". Oczekuje pan, że publicznie powiem, że rozmawiamy z tym i z tym politykiem? To byłoby niegrzeczne wobec i tych polityków, i środowiska politycznego. Tamto środowisko polityczne musi dokonać rachunku, czy własna lista im się opłaca. To sugestia do tego, by się nad tym zastanowili.
Polska Razem albo wystartuje z list PSL-u albo nie przekroczy progu wyborczego. Te rozmowy, które prowadziliśmy z PJN-em są nadal aktualne. My, chociaż mamy już prawie poustawiane listy, jesteśmy w stanie się posunąć tak, by politycy z tego środowiska czuli się pełnoprawnymi kandydatami.