Obok dyskusji o tym, jak chronić społeczeństwo przed opuszczającym więzienie Mariuszem Trynkiewiczem toczy się debata o metodach, jakimi robi to państwo. Częste są zarzuty o podrzucenie do jego celi obciążających materiałów. – W oczach społeczeństwa urasta do ofiary systemu – mówi w "Bez autoryzacji" Janusz Kaczmarek, prokurator krajowy i szef MSWiA w rządzie PiS.
Narasta w panu od kilku tygodni poczucie winy? Ma pan sobie coś do zarzucenia za okres, kiedy był pan prokuratorem krajowym?
Jeżeli ktokolwiek mógłby mieć poczucie winy, to ci, którzy zdecydowali o tym, żeby karę śmierci zamienić na 25 lat pozbawienia wolności. Nie ocenili wtedy, że te 25 lat szybko minie i to kara nieadekwatna do popełnionych zbrodni.
Poza tym taką refleksję powinny mieć osoby, które dokonały w 1997 roku bardzo gruntownej przebudowy prawa karnego, kodeksu postępowania karnego i kodeksu karnego wykonawczego. Wtedy była realna możliwość, by w przepisach przejściowych zająć się tą sprawą. Wtedy wprowadzono karę dożywotniego więzienia, której wcześniej w polskim prawie nie było.
Od października 2005 do lutego 2007, kiedy byłem prokuratorem krajowym, prokuratura nie zajmowała się tą sprawą. Ona leżała po stronie służb ministerstwa sprawiedliwości i osoby zarządzającej Służbą Więzienną. To ona powinna monitorować ten problem i zwracać uwagę, że za 7 lat to będzie problem.
Więc zaspały służby podległe Zbigniewowi Ziobrze?
Nie chcę obarczać odpowiedzialnością konkretnych osób, a jedynie stwierdzić fakt, że to była odpowiedzialność służb więziennych.
Kiedy znaleziono rozwiązanie i przyjęto specjalną ustawę, bardzo długo zajęła jej publikacja, co opóźniło wejście w życie. Szef Kancelarii Premiera powinien stanąć przed Trybunałem Stanu?
Ta zwłoka 22 dni jest niczym w porównaniu ze zwłoką kilkunastu lat, kiedy nie zajmowano się tą sprawą. Dlatego nie widzę tutaj możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności przed prokuraturą czy Trybunałem Stanu kogoś, kto nie dopilnował publikacji.
To ma się nijak do tego czasu zaprzepaszczonego wcześniej. W tamtym okresie zabrakło wizji, perspektywy, że 25 lat może szybko minąć. Dlatego politycy, którzy publicznie wypominają te 22 dni powinni spojrzeć, czy wina nie jest po ich stronie i uderzyć się w piersi za te kilkanaście lat.
Jak to, co teraz obserwujemy wpływa na poszanowanie prawa, stosunek społeczeństwa do przepisów? Nie wygląda to dobrze, gdy minister sprawiedliwości musi tłumaczyć się, że nie zlecił podrzucenia materiałów do celi Mariusza Trynkiewicza
Niestety obserwujemy sytuację wynikającą się doktrynie prawa, gdy komentarz do przepisów nie wyjaśnia nam rzeczywistości. Każdy, kto wie jakich bestialskich zbrodni dopuścił się Trynkiewicz wie, że to osoba zdeprawowana, a on sam mówi, że będzie dopuszczał się kolejny przestępstw. Stosunek do niego jest mocno emocjonalny, bardzo negatywny, nikt nie stanąłby w jego obronie.
Ale przez to, co teraz się dzieje wokół znalezienia tych materiałów w celi, te negatywne emocje się zmieniają. Te zapewnienia, że służby państwa zrobią wszystko, by nie wyszedł na wolność przynoszą odwrotny skutek. Trynkiewicz w oczach społeczeństwa urasta do ofiary systemu.
Mariusz Trynkiewicz staje się ofiarą państwa, pojawia się solidarność, zrozumienie, co jest zupełnie abstrakcyjnego, wobec tego, jakie zbrodnie Trynkiewicz popełnił. A dzieje się to tylko dlatego, że służby państwa dopuszcza się sytuacji, które budzą podejrzenie, że państwo uderza w jednostkę, by być skuteczne. Nie tędy droga. Ludzie obawiają się, że takie metody mogą być wykorzystane wobec każdego obywatela.
Sądzę, że należy rozdzielić dwa wątki: jeden to zbrodnie Trynkiewicza i ochrona społeczeństwa przed kolejnymi, a drugi to działanie systemu. Dzisiaj stosuje się takie chwyty wobec pedofila-zabójcy, ale za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat to może być każdy. Ta sprawa to niebezpieczny precedens.
Takie komentarze pojawiają się bardzo często, szczególnie w internecie. Odruch mówiący, że tak nie powinno być to zdrowy odruch. Są standardy, które powinniśmy jako państwo demokratyczne powinniśmy przestrzegać. Na przykład to, że prawo nie działa wstecz i że kiedy ktoś odbył karę, powinien wyjść na wolność.
Teraz okazuje się, że tych standardów nie chcemy przestrzegać. Nawet przyjęcie tej ustawy było zbyt szybkie, a i tak nie zapobiegło temu, że funkcjonariusze próbowali wszelkimi środkami nie dopuścić do wyjścia Mariusza Trynkiewicza.