W rządowych agencjach trwają czystki i ich szefowie mogą zostać w każdej chwili odwołani. Jedynie osoby związane z PSL-em są pewne swoich stanowisk - donosi "DGP".
W ciągu ostatnich miesięcy doszło do serii dymisji szefów ważnych urzędów. Zmiany zaszły w UOKiK, Służbie Kontrwywiadu Wojskowego czy NFZ. Wczoraj z kolei odwołano szefa GDDKiA. Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", wszystko to przygotowania do rządowego "nowego otwarcia", które dotyczy inwestycji związanych z unijnymi funduszami.
Tylko na skutek działań Elżbiety Bieńkowskiej pracę straciło około 80 osób. Niewykluczone, że niedługo dojdzie do kolejnej dymisji w jej resorcie, a także kolejne osoby zostaną usunięte z GDDKiA. Wszystko to ma pozwolić na "nowe otwarcie", jeśli chodzi o przetargi drogowe. Dotychczasowy szef GDDKiA Lech Witecki był za to ostro krytykowany.
Inną osobą, która może stracić stanowisko, jest szefowa UKE Magdalena Gaj. Również Bożena Lublińska-Kasprzak, prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, może zostać usunięta z posady. Jak pisze "DGP", jedynie urzędnicy związani z PSL mogą spać spokojnie, bo tutaj nie planuje się żadnych zmian.