![Czy w trakcie sześciu kroków udałoby mi się dotrzeć do [url=http://tinyurl.com/mx3xvso]Ryana Goslinga[/url]?](https://m.natemat.pl/1f6d1ab967c99b3444b73f02bbe3fd2b,1500,0,0,0.jpg)
Według teorii sześciu stopni oddalenia (inaczej "sześciu kroków") każdego z nas dzieli tylko sześć kontaktów od dowolnie wybranej osoby na świecie. Ponoć każdy zna kogoś, kto przez swojego znajomego może dotrzeć do kolejnych osób i w ten sposób, dzięki kolejnym sześciu kontaktom, szary człowiek może np. przekazać list dla z Baracka Obamy lub Scarlett Johansson. Brzmi nieprawdopodobnie? Naukowcy uważają, że to prawda. Niedawno spróbował to przetestować Michał Wolniak ze znanej agencji VML.
Do zgoła innych wniosków doszedł Michał Wolniak, partner i szef strategii w agencji interaktywnej VML. Postanowił skontaktować się Ryanem Goslingiem (i rzeszą innych gwiazd Hollywood) właśnie dzięki teorii sześciu kroków. Na razie nie chce zdradzać szczegółów, ale wierzy, że taki sposób szukania kontaktu naprawdę działa. – Uważam, że to interesujący sposób dotarcia do konkretnej osoby, to jedna z ważniejszych dróg budowania kontaktów biznesowych – mówi Wolniak. – Dotarcie w ten sposób jest absolutnie możliwe – dodaje.
Potrzebuję albo dotrzeć osobiście, to ideał, albo do głównego managera, osoby realnie zarządzającej czasem tej gwiazdy i mającej realny wpływ na jej decyzje. NIE potrzebuję docierać do samozwańczego szefa nieoficjalnego fanklubu ani do agencji PR, która udaje, że rzekomo potrafi załatwić obecność tej gwiazdy na każdym evencie.
BTW, w praktyce sprawdzę w ten sposób, czy teoria 6 stopni separacji Milgrama się sprawdzi (kiedyś liczyłem sobie, że do Obamy mam 4 schodki, ale akurat Obama nie pasuje mi do projektu ;)) (...)
Tak więc, jeśli ktoś z moich szanownych znajomych zna kogoś, kto słyszał o kimś, kto siedział kiedyś w autobusie koło człowieka, który opowiadał, że powąchał kiedyś kuzyna Goslinga, albo którąkolwiek z gwiazd z mojej wishlisty wymienionej na dole tego posta, proszę o kontakt na PRIVa. (...)
Anachroniczne gadu-gadu
Według badań przeprowadzonych w pierwszych kilku latach XXI wieku rzeczywiście, od każdej przypadkowej osoby z którą mogliśmy nawiązać kontakt za pośrednictwem komunikatorów dzieliło nas ok. 6 znajomych znajomych. Pierwsze takie badania przeprowadził Microsoft w 2006 roku – przedstawiciele firmy przebadali połączenia 30 mld wiadomości wysłanych przez 240 mln osób rozmawiających ze sobą za pośrednictwem popularnego niegdyś komunikatora MSN. Według wyników średnia długość możliwości kontaktowych wyniosła ok. 6,6 ogniw pośredniczących.
Dzięki badaniom użytkowników najpopularniejszego portalu społecznościowego okazało się, że dzielą nas od siebie zaledwie cztery stopnie znajomości.
Naukowcy z Uniwersytetu w Mediolanie przebadali Facebooka i jego użytkowników, którzy wówczas stanowili aż 10 proc. populacji ziemi. 721 milionów aktywnych użytkowników portalu tworzy łącznie aż 69 miliardów relacji, z czego aż 99,6 proc. nie jest oddalona od kogokolwiek innego o więcej niż pięć stopni, a 92 proc. dzieli od siebie odległość nie większa niż cztery stopnie.
Okazuje się więc, że w dobie Facebooka, Twittera i Instagrama dotarcie do znanego polityka może odbyć się szybciej, niż poprzez szóstkę znajomych znajomych naszych znajomych. Pozostaje jednak pytanie o celowość takich działań.
