Polscy skoczkowie w konkursie drużynowym na XXII Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi wypadli niestety trochę poniżej oczekiwań, które napędziły dwa złote medale Kamila Stocha. Czwarta lokata Polaków to jednak i tak najlepszy wynik naszej drużyny w historii olimpijskiej rywalizacji. W poniedziałek zwyciężyli Niemcy. Srebrny medal dla Austriaków, a brąz dla Japończyków.
Choć drużyna polskich skoczków zajęła w poniedziałek najlepsze w historii startów olimpijskich miejsce, czwarta lokata z pewnością zawiodła wielu kibiców. Po dwóch złotych medalach zdobytych przez Kamila Stocha marzenia o kolejnym krążku wywalczonym w rywalizacji drużynowej nie były bezpodstawne. Niestety wciąż nieco lepsze okazują się być utytułowane przez dekady reprezentacje.
W poniedziałek najlepsi byli skoczkowie z Niemiec, którzy w rywalizacji indywidualnej nie błyszczeli. Złote medale pewnie wywalczyli jednak w drużynie i sprawili, że bez złota w skokach narciarskich na igrzyskach w Soczi pozostali Austriacy. W poniedziałek ich umiejętności wystarczyły jedynie na srebrny medal. Brąz wywalczyli niezwykle powtarzalnie i równo skaczący Japończycy z prawie 42-letnim Noriakim Kasai na czele.
Zabrakło metrów w I serii
Na miarę własnych możliwości w pierwszej serii zawodów drużynowych na igrzyskach w Soczi wypadli tylko Maciej Kot i Jan Ziobro. Niezwykle słaby skok oddał Piotr Żyła, który osiągnął odległość zaledwie 121 m. Słaby dojazd i spóźnione wyjście z progu nie mogły bowiem pozwolić na lepszy lot. Niestety podobne błędy przytrafiły się także liderowi reprezentacji Polski Kamilowi Stochowi.
Dwukrotny złoty medalista w konkursach indywidualnych skoczył w pierwszej serii jedynie 130,5 m. Na całe szczęście dla Polaków, próby psuli także liderzy innych reprezentacji. W rezultacie po skoku Stocha naszym skoczkom udało się jednak zakończyć pierwszą serię na czwartym miejscu.
Zaprzepaszczonych w pierwszej serii punktów Polacy nie dali niestety rady odrobić w drugiej części konkursu, w której Piotr Żyła poprawił się skokiem na odległość 132 m, a Kamil Stoch pożegnał się z igrzyskami, jak na gwiazdę przystało i pofrunął aż na 135 m.