
Dziennikarz “Gazety Wyborczej” zapowiedział, że nie wesprze 1 procentem swojego podatku żadnych NGO-sów, bo organizacje te wydają pieniądze obywateli głównie na swoją promocję. Czy rzeczywiście lepiej jest oddać cały podatek państwu? – Orliński trafia w czuły punkt – komentuje prezes Instytutu Spraw Publicznych Jacek Kucharczyk. Ale i tak popiera mechanizm podatkowych odpisów.
Mam ogromną prośbę do wszystkich znajomych planujących coroczny spam z serii "przekaż 1% na coś tam", żeby spróbowali mnie pominąć. Osobiście tak jak w zeszłym roku zamierzam zostawić swój 1% państwu. Wolę, żeby tymi pieniędzmi dysponowali państwowi urzędnicy niż branża reklamowa, thank you very much. CZYTAJ WIĘCEJ
Swój wpis dziennikarz “GW” opatrzył zdjęciem fikcyjnego billboardu reklamowego, przypominającego wiele prawdziwych reklam, które w okresie rozliczania PITów pojawiają się na każdym kroku w polskich miastach. “Hajs, hajs hajs! Przekaż 1 proc. podatku na przyszłoroczną kampanię, zachęcającą cię do przeznaczenia 1 proc. podatku na kampanię w kolejnym roku” – głosi baner.
– Punkt widzenia Orlińskiego jest mi osobiście dość bliski. Rzeczywiście może niepokoić, że w sytuacji braku pieniędzy na podstawowe usługi publiczne, jak żłobki czy przedszkola, państwo dobrowolnie uszczupla strumień środków płynących do budżetu z podatków. I to nawet, jeśli zdajemy sobie sprawę, że to nie odpis 1 procenta jest głównym “winowajcą” deficytów – mówi w rozmowie z naTemat dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych.
W obronie organizacji pozarządowych staje jednak Monika Chrzczonowicz z zajmującego się badaniami sektora NGO Stowarzyszenia Klon/Jawor i portalu ngo.pl.
Jeśli organizacje zaburzają proporcje i zbyt dużą część powierzonych im środków wydają na promocję, to rzeczywiście jest to niepokojące zjawisko. Niemniej musimy pamiętać, że w wielu przypadkach rzekome “wydatki” nie są realnymi przepływami gotówki, tylko wartościami czysto księgowymi – organizacje rozliczają się z reklamobiorcami czy agencjami reklamowymi za pomocą barterów lub w oparciu o umowy o wyłączność.
Chrzczonowicz odnosi się też do problemu subkont, wskazując, że ich popularyzacja (choć wypacza ideę jednego procenta) ma także swoje dobre strony. – Trzeba pamiętać, że ten mechanizm pozwala np. ograniczyć negatywne skutki niewydolności państwa w sferach ochrony zdrowia czy rehabilitacji i precyzyjnego wsparcia konkretnych, potrzebujących osób – zaznacza nasza rozmówczyni.


