Weźcie do ręki dowolną gazetę. W każdej znajdziecie reklamy fundacji, które właśnie teraz walczą o pieniądze z jednego procenta. Walczą o pieniądze na pieniądze. Media nie puszczają tych reklam za darmo. 1% to duży biznes. Jakiś czas temu głośno było o fundacji, która na marketing wydawała ponad 80% tego, co zbierała każdego roku. Miliony idą więc z dymem. Może więc warto fundacjom zakazać wydawania na marketing i walki na pieniądze?
– Takich reklam powinno zakazać się w mediach – mówi poseł PiS Stanisław Szwed o kampaniach zachęcających do przekazania fundacjom 1 procenta podatku. Popierają go też inni posłowie z komisji ds. polityki społecznej i rodziny. Żeby sfinansować reklamy w mediach i na billboardach, najbardziej znane fundacje wydają miliony złotych. Czasem to większość tego, co zbiorą od darczyńców.
W połowie marca zaczyna się sezon na reklamy fundacji i stowarzyszeń. Do przekazywania 1 procenta podatku na ich rzecz zachęcają niepełnosprawne dzieci, chorzy na raka, osoby z zespołem Downa, podopieczni hospicjów. Rywalizacja o pieniądze podatników jest zacięta, bo w grę wchodzą niebagatelne pieniądze – tylko w 2011 roku do organizacji pożytku publicznego trafiło dzięki odpisowi podatkowemu ponad 457 mln zł.
Problem polega na tym, że duża część tej kwoty wcale nie trafia do potrzebujących, których twarze oglądamy w telewizji, a do mediów i właścicieli nośników reklamowych, którzy kasują ogromne kwoty za promocję organizacji. Niektóre z nich wydają na ten cel nawet połowę kwot, które przekazujemy im dzięki wypełnieniu formularza PIT.
Powinni tego zabronić?
– Kampanie reklamowe organizacji pożytku publicznego oceniam krytycznie. Zastanawiam się, czy nie zakazać ustawą promowania się w prasie, radiu i telewizji – przyznaje Magdalena Kochan (PO), wiceprzewodnicząca sejmowej komisji ds. polityki społecznej i rodziny. Wtóruje jej Stanisław Szwed, również wiceprzewodniczący, ale z opozycyjnego klubu Prawa i Sprawiedliwości.
– Nie mam jeszcze pomysłu, jak konkretnie to zapisać, ale ustawa powinna zakazać takich reklam – przekonuje i dodaje, że w prezydium komisji były już o tym luźne dyskusje podczas prac nad ostatnią nowelizacją ustawy.
Zdaniem posłów, fundacje i stowarzyszenia, organizując kampanie reklamowe za pieniądze pozyskane z odpisów 1 procenta podatku zaprzeczają swojej misji, czyli działaniu na rzecz pożytku publicznego.
– Jeśli organizacja z każdych przekazanych jej 100 złotych, 50 przeznacza na budżet reklamowy, należy ograniczyć do niej zaufanie – mówi Magdalena Kochan. – To są pieniądze publiczne, pochodzące de facto z budżetu państwa. Nie uważam za słuszne przekazywanie ich mediom, zamiast na faktyczną działalność statutową – przekonuje.
Jak partie
– Reklamy telewizyjne powinny zachęcać do przekazywania 1 procenta podatku w ogóle, a nie na konkretne stowarzyszenia czy fundacje. Przy wielkich budżetach reklamowych największych, małe organizacje niemal zupełnie tracą szansę na zdobywanie środków na działalność dzięki odpisom podatkowym – ocenia Stanisław Szwed. Jego zdanie potwierdzają liczby. Zdecydowana większość wpływów z 1 procenta trafia do 30 największych organizacji.
Poseł Artur Górczyński, który w komisji ds. polityki społecznej i rodziny zasiada z ramienia Ruchu Palikota, porównuje rywalizację stowarzyszeń i fundacji o pieniądze do gry, jaką prowadzą partie polityczne. – Partie dostają gigantyczne pieniądze z budżetu państwa, a później na trzy i pół roku spoczywają na laurach. Zamiast pracować u podstaw i inwestować na przykład w pracę nad dobrymi ustawami, mobilizują się na czas kampanii wyborczej i wtedy wydają większość środków właśnie na promocję – mówi i dodaje, że podobnie od lutego do kwietnia działa wiele stowarzyszeń i fundacji. – Szkoda tych pieniędzy. Jeśli ktoś zakłada fundację rehabilitacyjną, to powinien jak najwięcej pieniędzy wydawać na swoich pacjentów – mówi.
Podobnego zdania jest Magdalena Kochan, która uważa, że fundacja powinna być rozpoznawalna przez swoją działalność, a nie wielką kampanię reklamową. – Jeśli działam na danym terenie sprawnie, to ludzie mnie znają, wiedzą, że robię dobre rzeczy i przekazują na moją rzecz pieniądze – tak to powinno działać. Inaczej małe fundacje i stowarzyszenia nie będą miały szans – uważa.
Ufaj, ale sprawdź
Na podobne zarzuty społecznicy reagują jednak argumentami, że pieniądze wydane na promocję to inwestycja, która zwiększa świadomość społeczną i później przynosi długofalowe zyski. Trudno jednak obronić tą tezę, jeśli z ogromnymi budżetami reklamowymi innych fundacji zestawi się na przykład z wydatkami fundacji "Zdążyć z pomocą" – rekordzisty jeśli chodzi o przekazywane jej środki. Przy ponad 100 mln zł zebranych z 1 procenta, wydali na promocję jedynie 300 tys. zł, czyli 3 proc. budżetu.
– Zachęcam do tego, by zanim przekażemy organizacji 1 procent podatku, sprawdzić, jak wydała ona pieniądze w poprzednim roku. Każda musi publikować na swoich stronach sprawozdanie finansowe, w którym wyszczególni swoje wydatki. Także na reklamę – mówi Magdalena Kochan. Posłanka uważa, że patrzenie organizacjom na ręce jest bardzo istotne, bo nie zawsze wydają one pieniądze tak, jak byśmy sobie tego życzyli. – Czasem na podstawie ich informacji tworzone są całe problemy społeczne, które co prawda nie istnieją, ale mają uzasadniać istnienie tych organizacji.
Fundacja Rosa działająca na rzecz poprawy warunków edukacji dla dzieci w zeszłym roku zebrała od podatników 6,6 mln zł. Aż 3,2 mln zł tej sumy zamiast na realizację celów statutowych poszło na sfinansowanie kampanii informacyjnej. Oznacza to, że średnio co druga złotówka podatników stanowiła zysk rynku reklamy. Z kolei w przypadku Fundacji Ewy Błaszczyk „Akogo?” ten stosunek wyniósł prawie 51 proc. Z kolei Stowarzyszenie Rodziców na rzecz Pomocy Szkołom „Przyjazna szkoła” na reklamę wysupłało ponad 755 tys. zł pochodzących z kieszeni podatników, to ok. 16 proc. z zebranych ponad 4,7 mln zł.
Fragment artykułu "Przekazujesz 1 procent? Smutna prawda o organizacjach pożytku publicznego" z "Dziennika Gazety Prawnej"