
Dwa złote medale Kamila Stocha sprawiły, że polscy kibice na długo zapamiętają igrzyska w Soczi. Wśród skoczków znaleźć można jednak i „czarną owcę”. Został nią Piotr Żyła, którego słaba forma oraz niekonwencjonalne wypowiedzi bardzo rozdrażniły nadwiślańskich fanów, co doskonale widać w internecie. Tymczasem, jak powiedział nam psycholog sportu dr Dariusz Parzelski, nadmierna krytyka jest zupełnie niewskazana. – W takich momentach zawodnik i kadra nie potrzebują krytyki, tylko wsparcia – zaznaczył dr Parzelski.
REKLAMA
Podczas igrzysk w Soczi znów zaczęło się mówić o Piotrze Żyle, ale nie z powodu jego dalekich skoków. Forma skoczka z Cieszyna pozostawia bowiem wiele do życzenia, a niemała część kibiców uważa, że to właśnie przez słaby skok Żyły polska reprezentacja nie zdobyła medalu w konkursie drużynowym.
Kibiców dodatkowo rozsierdziło zdjęcie, jakie skoczek zamieścił na Facebooku po nieudanym dla siebie konkursie na dużej skoczni, zdjęcie przedstawiające kartkę z napisem „Miej wy****ne, a będzie ci dane”.
To właśnie niezmącony słabymi wynikami „luzacki” sposób bycia Żyły, tolerowany przez kibiców i media, gdy skoczek spisywał się lepiej, stał się źródłem jego obecnych kłopotów z kibicami. W internecie bez trudu można znaleźć memy i komentarze, które drwią ze skoczka, o czym napisał "Newsweek". Sam Żyła stara się jednak nie przejmować krytyką. Świadczy o tym ostatni wpis na jego facebookowym koncie.
"To wyraz frustracji kibiców"
Przed przesadnym krytykowaniem skoczka ostrzega psycholog sportu dr Dariusz Parzelski, który uważa, że brak medalu w konkursie drużynowym nie jest żadną porażką.
– Krytyka spadająca na Piotra Żyłę to wyraz frustracji kibiców, których oczekiwania były wysokie. Można by dodać, że zbyt wysokie. Po pierwszych olimpijskich sukcesach działacze sportowi i media rozdmuchali je do granic możliwości. Tymczasem nie powinniśmy zapominać, że czwarte miejsce w konkursie drużynowym to sukces, o którym jeszcze rok lub dwa lata temu mogliśmy tylko pomarzyć – powiedział nam dr Parzelski.
Według niego Żyła potrzebuje teraz przede wszystkim wsparcia, a nie krytyki, tym bardziej, że ta ostatnia nierzadko koncentruje się na udziale skoczka w reklamach, które powstały na długo przed igrzyskami w Soczi.
– Kibicom wydaje się chyba, że reklamy z udziałem sportowców, które oglądają teraz w telewizji, były nagrywane wczoraj. Przecież obecna forma Żyły czy innych skoczków nie ma nic wspólnego z tym, że kilka miesięcy temu wzięli udział w reklamie. Czy ich zaangażowanie w marketing sportowy mogło sprawić, że przestali przykładać się do treningów? To pytanie nierozstrzygalne, którego nikomu nie przyszłoby nawet do głowy stawiać, gdyby zdobyli medal. Uważam, że to szukanie dziury w całym i dopatrywanie się związków przyczynowo-skutkowych tam, gdzie ich nie ma. Zamiast się tym zajmować, cieszmy się z wysokiego, czwartego miejsca – zaznaczył dr Parzelski.
Współpraca Michał Fal
