Leczysz się u dra Google? To tak jak zdecydowana większość Polaków. Dziś już standardem jest wpisywanie objawów w wyszukiwarkę, stawianie samemu diagnoz i bycie mądrzejszym od lekarza. Czy jest aż tak źle, że nie ufamy lekarzom, czy to tylko nasza wygoda?
- Żartujemy sobie ze znajomymi lekarzami, że najgorsze, co może nam się trafić to nie jakiś agresywny lub nieprzyjemny pacjent, a osoba, która trafiła do nas od doktora Google – mówi mi znajoma lekarka. Jej zdaniem takich pacjentów jest coraz więcej, dominują ludzie młodzi, głównie poniżej 30 roku życia, po równo mężczyźni i kobiety. Już na wstępie wizyty informują, co im dolega, nie mówią o objawach, a potrzebnych lekach na receptę, potwierdzają wprost, że informacje znaleźli w Internecie.
Poradnia milionów Polaków
Anna Rossa, psycholog i psychoterapeuta zauważa, że dla przeciętnego pacjenta doktor Google ma kilka plusów. Wśród nich wymienia przede wszystkim dyskrecję oraz szerokie horyzonty. - Najbardziej kłopotliwe pytania można mu zadać anonimowo – stwierdza.
Doktor Google to też wady. - Wiedza doktora Google jest obszerna, ale nieuporządkowana. Możemy równie dobrze trafić na cenną wskazówkę, jak i wyrwaną z kontekstu bzdurę. Mało kto ma czas na dogłębne zbadanie tematu – uważa Anna Rossa. Zwraca też uwagę na zjawisko zastraszania. - Opisy różnych chorób i historie o tym, jak co komu zaszkodziło, to woda na młyn wszelkich hipochondryków i panikarzy – stwierdza.
Mylna diagnoza
Według Agencji Whites sprawdzanie informacji o zdrowiu jest na trzecim miejscu, jeśli chodzi o najpopularniejsze aktywności w sieci. Pierwsze dwa miejsca należą do sprawdzania poczty i korzystania z wyszukiwarek. Internauci częściej szukają porad zdrowotnych w sieci,niż u lekarza. A doktor Google to często mylna diagnoza. Okazuje się, że np. na pytanie o ból głowy, co 4. poszukwianie w Google przekierowuje do stron o guzie mózgu. W rzeczywistości choroba ta dotyka mniej niż jedną osobą na 50 tys.
Jakiś czas temu opisaliśmy w naTemat historię Katarzyny Matuszewskiej. Jej akurat doktor Google pomógł. Najpierw pojawiły się kłopoty z równowagą, później zaburzenia widzenia. Miała 21 lat, gdy usłyszała, że ma guza i zostały jej dwa tygodnie. Operacja uratowała jej życie, ale zaczęły się kłopoty ze słuchem. Pojawił się kolejny guz. Przez ponad pół roku lekarze-specjaliści stawiali jej błędną diagnozę. Właściwą postawił... doktor Google.