Za 3-4 tysiące złotych można żyć całkiem luksusowo. Jak? Pracujesz zdalnie w Polsce, a mieszkasz w jednym z tanich krajów do życia, Tajlandii, Kambodży. Mistrzowie takich sztuczek potrafią w kilka lat spłacić hipotekę.
– Jeżeli możesz pracować z domu, dlaczego nie może to być dom na drugim końcu świata? – pyta Benny Lewis, irlandzki tłumacz zamieszczając na swoim blogu zdjęcie swojego „biura”. Benny leży na hamaku, na kolanach trzyma laptopa, z drewnianego tarasu jego domku rozciąga się widok na plażę oraz morze.
Od 10 lat Benny prowadzi żywot obieżyświata, twierdząc, że praca za europejskie stawki pozwalają mu prowadzić iście królewskie życie w krajach o sympatycznym klimacie i gdzie życie jest tanie. To choćby Kambodża, Tajlandia, Filipiny.
Lewis zna hiszpański, portugalski, mandaryński, niemiecki, holenderski, francuski, włoski. Część jego klientów nie zdaje sobie sprawy, że dzwoniąc na niby-stacjonarny numer za pośrednictwem komunikatora internetowego łączą się z osobą pracującą „w biurze pod palmą”. Benny wykupił usługę, która połączenia z jego stacjonarnego numeru przekierowuje na internetowy komunikator. Pracę przyjmuje i wysyła za pośrednictwem internetu. Zleceniodawcy przelewają pieniądze na jego konto bankowe, a on wypłaca gotówkę w dowolnym bankomacie na kuli ziemskiej. Tłumacz, a właściwie już biznesowy celebryta na całym świecie ma tysiące fanów i naśladowców.
Czy tak mogą też Polacy?
W styczniu Donald Tusk obiecał wyborcom, że w 2022 roku Polska dołączy do grona 20 najbogatszych krajów. Dla tych co nie chcą tyle czekać, lub nie wierzą, że w tym wyścigu w 8 lat pokonamy m.in 21. Szwajcarię, mamy kilka rad. Pierwsza to taka, że mając możliwość pracy zdalnej (tłumacze, informatycy, prawnicy, konsultanci biznesowi) już teraz można się pokusić o przeprowadzkę do kraju o sympatycznie niskich kosztach życia oraz sympatycznym klimacie.
Index Lepszego Życia stworzony przez analityków organizacji ekonomicznej OECD podpowiada, że Polacy ze swoimi dochodami mogą zamieszkać w Turcji albo Grecji gdzie w wyniku kryzysu spadły koszty życia. Oczywiście nie w stolicy i nie w apartamencie w centrum, ale to już coś.
Polak w Ekwadorze zarabia w dolarach
Na polskim rynku pojawia się coraz więcej ofert zdalnej pracy. Za pośrednictwem agencji Hays krakowska firma poszukuje pracownika do globalnego projektu informatycznego, dyspozycyjnego w godzinach pracy amerykańskiej strefy czasowej. Przy płacy 8 tys. zł na rękę to idealne zajęcie dla kogoś, kto chciałby zamieszkać w Ekwadorze, a dokładniej w Puerto Lopez na zachodnim wybrzeżu.
- Tamtejszy hotel Piedra Del Mar oferuje stałym rezydentom nocleg za 150 dolarów miesięcznie. Pokoje z widokiem na ocean, samo miejsce jest spokojne, słynie z morskich wycieczek dla podglądaczy wielorybów. Z dala od cywilizacji, a w jeden dzień można dostać się Miami – zachwala to miejsce Robert z Warszawy, specjalista od informatycznych systemów sprzedaży i zarządzania. Pracuje na zlecenia dużych klientów z całego świata. Zwiedził już kilkanaście takich tanich miejscówek. Mieszkanie, kupione za kredyt we franku, wynajął znajomym. Na wypadek sporadycznych odwiedzin w Polsce zarezerwował w nim sobie sobie jeden pokój.
Własna winnica zamiast zmywaka
Zarabianie w kraju o wysokim standardzie życia, a wydawanie w kraju o standardzie niższym nazywane jest geoarbitrażem. W Polsce przybywa zwolenników takiego działania. Zamiast harówki na zmywaku w Londynie oferuje spokojne życie za polską pensję. Autor bloga Geoarbitraz.pl opisuje przypadek mieszkanki Mołdawii, która zamierza zarobić w Polsce około 50 tysięcy zł. Dysponując taką kwotą wróci do ojczyzny, kupi winnicę za 10 tys. zł, a pozostałe pieniądze przeznaczy na utrzymanie przez dość długi czas, zanim winnica zacznie przynosić dochody. „Warto zastanowić się nad relokacją w tamta stronę, żyć na dobrym poziomie niewiele się przepracowując” - podsumowuje bloger.
Najwięcej tanich miejsc do wyboru siłą rzeczy mają obywatele bogatych krajów jak USA, Australia, Niemcy, Wielka Brytania. To dla nich władze i przedsiębiorcy z tajlandzkiej wyspy Phuket stworzyli cały przemysł obsługi bogaczy. Ten tropikalny raj ma największą populację stałych rezydentów w Tajlandii. Wielu z nich korzysta z lokalnych agencji biznesowych zapewniających pakiet usług tym, którzy zechcą pracować przez internet, pilnować spraw w kraju, inwestować swoje pieniądze na giełdzie czy dorabiać jako nauczyciele angielskiego. Na wyspie jest bardzo dobry szpital (jest celem turystyki medycznej), i dobrze skomunikowane z Bangkokiem lotnisko. Koszty luksusowego życia w domu na plaży to 1000 dolarów miesięcznie, ale są też oferty za 500 dolarów.
Ze swoją „polską pensją” lub emeryturą moglibyśmy pokusić się o zamieszkanie: na Malediwach, w Urugwaju, na Filipinach albo Sri Lance, wynika z wyliczeń Banku Światowego dotyczących kosztów życia w różnych krajach. Przy założeniu wynajęcia taniego lokum, stałej pracy zdalnej w Polsce i minimum przelotów do Warszawy, takie życie przyniesie tysiące złotych oszczędności w skali roku. W taki właśnie sposób swój domowy budżet uratowała, zbiedniała w czasie kryzysu w USA rodzina Holtonów. Pracownik korporacji, Chuck Holton wraz z żoną i piątką dzieci zdecydował się na przeprowadzkę do Panamy. Holton opowiada na swoim blogu, jak dzięki znacznie niższym kosztom życia udało mu się nie tylko spłacić kredyt hipoteczny, ale też zgromadzić oszczędności.