Może być przejawem radości lub strachu, prawdziwy lub sztuczny, stosowny lub całkiem nie na miejscu. Śmiech towarzyszy nam od zawsze, jest wyrazem emocji. Nie zawsze jednak umiemy dobrze nim się posługiwać. Również to, co wydaje nam się śmieszne dziś, jutro może być dla nas kompletnym sucharem.
Śmiech powstaje w centralnym układzie nerwowym i powstaje spontanicznie, niezależnie od naszej woli. Może być również zaplanowanym działaniem, dzięki któremu chcemy osiągnąć określone skutki. Śmiech pobudza układ odpornościowy, poprawia krwiobieg i sprawia, że nasze półkule lepiej współpracują. Gdy się śmiejemy, nasze serca biją szybciej niż zwykle, a do naszego organizmu trafia więcej tlenu. To w czasie śmiechu, do naszych płuc dostaje się nawet trzy razy więcej powietrza niż normalnie.
Śmiech ma duży wpływ na poziom zaufania. Jak informują naukowcy, 96 proc. szefów darzy większym zaufaniem te osoby, które na co dzień wykazują się dużym poczuciem humoru. Jednak ważniejsze od dobrych relacji z szefem jest to, że śmianie się może odsunąć widmo pojawiania się u nas schorzeń sercowych i obniża poziom hormonu odpowiedzialnego za stres.
Brytyjska profesor Andrea Nelson zaleca wręcz, aby codziennie oglądać komedię przez co najmniej pół godziny. Gdy bowiem poddano badaniom grupę Amerykanów, którym zlecono oglądanie zabawnych filmów, ich wskaźniki przygnębienia spadły aż o 98 proc. Paradoksalnie, humor może poprawić nawet smutna muzyka. Wyniki badań naukowców z Wielkiej Brytanii, opublikowane w piśmie „Psychology of Music” pokazują, że piękna choć przygnębiająca muzyka w momencie naszego gorszego samopoczucia, może wpłynąć na nas kojąco, gdyż wzbudzi w nas pozytywne doznania estetyczne.
Dlaczego się śmiejemy?
Wiemy już, dlaczego warto się śmiać oraz jak zbawienne skutki może on przynieść dla naszego organizmu. Pojawia się jednak pytanie, dlaczego właściwie człowiek się śmieje? Zdaniem Zygmunta Freuda, śmiech pełni przede wszystkim rolę "wentyla bezpieczeństwa", czyli rozładowania napięcia, zarówno w przypadku pozytywnego, jak i negatywnego (stresującego) zdarzenia. Gdy tylko pomyślimy o śmiechu, w naszym organizmie wydzielają się endorfiny, które działają na nas euforycznie a nawet przeciwbólowo.
Naukowcy z Uniwersytetu w Kolorado postanowili sprawdzić, co nas śmieszy najbardziej. Przeprowadzili eksperyment, w czasie którego grupa osób wysłuchała kilku zabawnych historii. Po jego zakończeniu mieli ocenić, które i w jakim stopniu ich śmieszyły. Określili też, na ile prezentowane w nich historie są "poprawne". Dzięki temu udało się stwierdzić, że najzabawniejsze są te dowcipy, które łamią normy społeczne. Nie wszystkich jednak śmieszyło łamanie tych samych zasad. Okazuje się, że na to miały wpływ dane demograficzne kandydatów. Im bardziej ktoś był zdystansowany do danego zagadnienia, tym bardziej wydawało mu się zabawne.
Co zaś sprawia, i w jakich warunkach potrafimy się śmiać nawet z takiej tragedii jak Tajfun? Na pytania te próbują odpowiedzieć autorzy tego filmiku:
Dziennikarz powołuje się w nim na "benign violation theory (BVT) dosłownie "teoria łagodnego naruszenia" lub: "teoria niegroźnego pogwałcenia" - jak woli ją nazywać Jacek Golański, trener prowadzący "Warsztaty śmiechu". Jest to nowy sposób myślenia o poczuciu humoru, zaproponowany przez psychologów: Peter'a McGraw'a i Caleb'a Warren'a.
Jak mówi Jacek Golański, sprawa Tajfunu przedstawiona na powyższym filmiku była tematem kolejnego (2012) badania. Eksperyment zajmował się dogłębnie dystansem psychicznym (punkt. 3.). Badanie nie wykazało wpływu odległości od tragedii. Pokazało za to, silny, nieliniowy wpływ odległości w czasie.
– Dzień przed uderzeniem huraganu, zagrożenie było równocześnie na tyle bliskie by wpływać na wyobraźnię ludzi, i wystarczająco odległe by nie oburzać ich zanadto. Czas tragedii i piętnaście do dwudziestu dwóch dni następujących bezpośrednio po niej, charakteryzował poziom bliskości powodującej przeżywanie strachu i oburzenia w stopniu, który nie pozwalał się z niego śmiać. Pomiędzy dwudziestym drugim a sześćdziesiątym czwartym dniem, dystans oddalił się na tyle, by znów można było z tragedii żartować - mówi trener śmiechu. Później zaś dystans był tak duży, że tragedia stała się niemalże obojętna.
– Według naukowców, którzy je przeprowadzili, poczucie humoru jest adaptacyjnym, społecznie akceptowalnym sposobem radzenia sobie z hipotetycznymi zagrożeniami, odległymi zmartwieniami, małymi porażkami, społecznymi faux pas, nieporozumieniami jakie pojawiają się na styku różnych kultur i innych codziennych "niegroźnych pogwałceń" – tłumaczy Jacek Golański.
Najbardziej uczciwy sygnał społeczny
Wyniki badania naukowców pozwoliły odpowiedzieć na pytanie, dlaczego "śmieszność" żartu nie jest zjawiskiem ponadkulturowym. O ile kultura zachodnia może śmiać się z karykatur Mahometa, w krajach Bliskiego Wschodu jest to nie do pomyślenia. Istnieje jednak coś takiego, jak humor uniwersalny. Niezależnie od wieku czy pochodzenia, śmieszą nas sytuacje związane z ruchem i gestem. Potknięcia i wpadki bohaterów dowcipów bawią niemalże wszystkich na całym świecie.
Inni naukowcy podkreślają z kolei rolę śmiechu, jako jeden z niezbędnych narzędzi do przeżycia. Śmiech bywa stosowany, szczególnie przez kobiety, jako specyficzny rodzaj interpunkcji. Zdaniem prof. Robert R. Provine z uniwersytetu w Maryland, w dużej mierze śmiech jest procesem mimowolnym. Nazywa go również "najbardziej uczciwym" sygnałem społecznym, gdyż bardzo trudno go udawać. Dzięki temu możemy go uznać również za swego rodzaju "smar" relacji społecznych. To właśnie śmiech bowiem pomaga je budować i wzmacniać.
1. Odczuwają równocześnie pogwałcenie jakiejś normy i zachowanie innej normy. W badaniu został wykorzystany przykład człowieka, który w samych szortach bawił się ze swoim kotem. Kot czasem przebiegał mu po genitaliach, co w konsekwencji podnieciło właściciela. Człowiek zdjął slipy i zaczął pocierać kota swoimi jądrami, kot mruczał i wydawało się, że sprawia mu to przyjemność. Mamy tu do czynienia z pogwałceniem normy o zoofilii, a równocześnie zachowania normy nie szkodzenia.
2. Łamana norma jest rozpoznawalna, ale słabo przestrzegana przez danego człowieka. W badaniu został użyty przykład kościoła, który urządza loterię z nagrodami dla wszystkich nowych wiernych. Sytuacja ta śmieszyła ludzi mniej wierzących, a oburzała gorliwych chrześcijan.
3. Człowiek jest w odpowiednim psychicznym dystansie od sytuacji łamiącej normę. Dystans ten może powstawać przez oddalenie w przestrzeni, czasie, postrzeganiu prawdopodobieństwa, wynikać z identyfikacji społecznej.