Co się dzieje z hakerami po wpadce? Sielankowe życie i rządowy etat. Sąd w Sardynii postanowił, ukarać dwóch hakerów za kradzież danych kont bankowych i pobranie z nich pieniędzy. Trzech z nich ze względu na młody wiek i fakt, że od zdarzenia minęły trzy lata, puścił wolno. Dwóch pozostałych skazał na dwa lata przymusowego… nauczania informatyki w szkole. Tak "lukratywny" rozwój wypadków w sprawach hakerów nie jest jednak wyjątkiem, ale niemalże regułą.
Przed sądem Cagliari we Włoszech stanęli młodzi mężczyźni, którzy w 2006 roku stworzyli program do zdalnego odczytywania kodów kart kredytowych. Włamując się na konta bankowe, ukradli później pieniądze liczone w tysiącach euro (dokładna suma jest nieznana). Szajka zamieszana była również we włamanie do systemów amerykańskiej agencji NASA.
Grupę rozbiła włoska policja zajmująca się przestępstwami w sieci. Wspomnianych przestępstw dokonali jednak przed trzema laty, kiedy wszyscy mieli po 14-15 lat. Sąd uznał, że młody wiek i stosunkowo długi czas, który minął od zdarzenia, przemawiają za nie zastosowaniem żadnej kary. Dwóm z nich jednak wyznaczono karę nauczania informatyki w ramach wolontariatu.
Wyjątkowe umiejętności
Preferencyjne traktowanie wykroczeń w tej dziedzinie nie jest jednak rzeczą dziwną. Użytkownicy, którzy naruszają w internecie prywatność innych osób lub firm, mają wielką wiedzę i ogromne umiejętności. Nie dotyczy to wprawdzie niedzielnych laików, którym zdarza się w prosty sposób zablokować stronę lub przechwycić czyjeś hasło, ale tak jak w tym przypadku, twórców skomplikowanych programów i obejść szyfrowanych zabezpieczeń.
Takie umiejętności są cenione i rzadkie. Programowanie wymaga analitycznego myślenia, doskonałej pamięci i talentu do nieszablonowego rozwiązywania trudności. Osoba o odpowiednich umiejętnościach i zdolnościach szybko zauważa, że w świecie niedoskonałej komunikacji elektronicznej, pełnej nieścisłości i "dziurawych" zabezpieczeń, łatwo jest o nielegalne działanie poza prawem. Rozpoczyna się kariera naruszania prywatności i poufności danych w internecie oraz zdobywanie nowych umiejętności kreatywnego programowania.
Lukratywny "biznes"
Osoby z takimi umiejętnościami kończą zazwyczaj w bardzo dobrym miejscu i relatywnie komfortowych warunkach. Ciekawym przykładem jest tutaj Justin Peterson, pseudonim Agent Steal. Zasłyną tym, że włamywał się do instytucji przydzielających kredyty konsumenckie. Po złapaniu przez służby specjalne, zamiast zostać poddanym karze, która mu groziła, otrzymała pracę w FBI. Będąc zatrudnionym w Agencji Bezpieczeństwa nadal popełniał jednak czyny karalne.
Inny ciekawy przypadek to Dan Farmer. Swoje hakerskie umiejętności przełożył po pewnym czasie na sukces. Zaczął tworzyć zabezpieczenia sieciowe. Za konsultacje w w tej dziedzinie Dan pobiera dzisiaj honorarium w wysokości 5 000 dolarów. Często doradza w amerykańskich komisjach senackich w sprawie bezpieczeństwa komputerów federalnych. Uważany jest za jednego z najlepszych specjalistów od bezpieczeństwa na świecie, będąc swego rodzaju guru w światku hakerskim.
Rok temu strategię "zaprzyjaźnij się ze swoim wrogiem" przyjął Facebook. Firma, widząc luki w bezpieczeństwie swojego portalu społecznościowego, zatrudniła u siebie jednego z najbardziej znanych hakerów młodego pokolenia - George'a Hotz'a. Była to pierwsza osoba, która stworzyła jailbreak'a do zamkniętego systemu iPhone'a, powtarzając przy tym ten wyczyn wraz z pojawianiem się nowych, poprawionych wersji z oprogramowaniem na telefon Apple. Najgłośniejszym wyczynem programisty było znalezienie sposobu na instalowanie zewnętrznego oprogramowania na konsolach Playstation 3. To umożliwiło innej grupie hakerskiej - LulzSec, wykraść pół roku później dane użytkowników tego urządzenia z całego świata i naraziło firmę Sony na ogromne straty.
Rząd szuka hakerów
Sytuacja ludzi z "branży hakerskiej", jak zwykło się nazywać tą dziedziną programowania, jest z roku na rok coraz lepsza. Coroczny konferencja DefCon urządziła dzień kontaktów z "utalentowanymi" programistami. W praktyce jest to główna platforma kontaktów dla amerykańskich agencji rządowych z osobami uzdolnionymi w dziedzinie bezpieczeństwa internetowego. Takie instytucje jak DoD, DHS, NASA czy NSA cierpią na ogromny deficyt pracowników wykwalifikowanych w tej dziedzinie. Problem wynika z faktu rosnącego zapotrzebowania na takich pracowników (NSA co roku zatrudnia kolejne 1500 osób do pracy w cyberbezpieczeństwie). Nie pomaga również zupełny brak instytucji takiej jak szkoła hakerska - To się ma, albo tego się nie ma - o tym czy jesteś hakerem czy nie, decydujesz ty sam - powiedział w czasie konferencji pracownik NSA, George Dickie.