Aż 25 hakerów z czterech państw aresztowano w akcji koordynowanej przez Interpol. Internetowi aktywiści identyfikujący się z ruchem Anonimowych stali się na tyle dużym problemem, że zajmuje się nimi już międzynarodowa policja. Cyberprzestępcy zapowiadają jednak, że oddadzą ciosy.
Hakerzy spod szyldu „Anonymous” działają na nerwy rozmaitych rządów – od Waszyngtonu po Moskwę – już od dłuższego czasu.
Czasem ich akcje są stosunkowo niewinne – ot, tu zapchają serwery państwowych stron, tam dopiszą na nich nieco bluzgów i gróźb. Niekiedy jednak jest to coś znacznie poważniejszego, tak jak przechwycenie nagrania rozmowy między FBI i Scotland Yardem lub przekazanie WikiLeaks milionów maili wyciągniętych z dysków
amerykańskiej wywiadowni. Po takich atakach służby bezpieczeństwa niewątpliwie zastanawiają się, co jeszcze mogą wykraść hakerzy. A przede wszystkim: komu mogą to przekazać?
Latynoski ślad
Anonimowi narazili się także rządom Hiszpanii, Kolumbii i Chile. W tym pierwszym przypadku zdobyli i opublikowali w sieci dane m.in. ochroniarzy rodziny królewskiej oraz włamywali się na strony partyjne i... dorysowali spiczaste kły na zdjęciach polityków. W drugim blokowali witryny kolumbijskiego ministerstwa obrony, a w trzecim – chilijskich firm energetycznych i biblioteki narodowej.
Doniesienia o poczynaniach „haktywistów” od kilku miesięcy śledziła międzynarodowa policja, Interpol. Badając pozostawione przez nich ślady odkryła, że używają serwisów w Bułgarii i Czechach, ale mieszkają w Hiszpanii, Kolumbii, Chile i Argentynie.
W połowie lutego Interpol, wspólnie z lokalnymi służbami, rozpoczął „Operację Zdemaskowanie”. - Po analizie tysięcy plików udało nam
Interpol
Międzynarodowa organizacja policji działająca w 188 krajach. Jej głównym zadaniem jest koordynacja działań wymierzonych w zwalczanie przestępstw o charakterze globalnym, takich jak terroryzm, przemyt narkotyków i ludzi oraz działalność hakerska. Oficerowie Interpolu nie dokonują aresztowań, ale dostarczają lokalnym siłom policyjnym informacje, które mogą je ułatwić.
się poznać adresy i nazwiska hakerów – powiedziało „El Pais” źródło z hiszpańskiej brygady technologicznej. Mając potrzebne dane, policjanci ruszyli do dzieła. Akcje musiały być dobrze skoordynowane i uwzględniać pięciogodzinną różnicę czasu między Kolumbią a Hiszpanią, żeby cyberprzestępcy nie zdążyli się nawzajem ostrzec.
Od nastolatka po mężczyznę
Jak pochwalił się Interpol, łącznie aresztowano 25 osób, w tym prawdopodobnego koordynatora latynoskich Anonimowych. Część z nich przebywa ciągle za kratkami, niektórzy wyszli już za kaucją, a trójkę odebrali z rąk policji rodzice. Najstarszy haker miał bowiem 40 lat, ale najmłodsi – po 17. Wszystkich czekają wkrótce procesy.
Podczas operacji policjanci przeszukali 40 miejsc w 15 miastach. Zabezpieczyli przy tym 250 urządzeń, karty kredytowe i gotówkę. - Ta akcja dowodzi, że przestępczość w świecie wirtualnym ma konsekwencje dla jej sprawców. Internet nie jest bezpieczną przystanią dla działalności kryminalnej, niezależnie od tego, skąd i w kogo jest wymierzona – powiedział Bernd Rossbach, szef Interpolu.
Reakcja
Anonimowi błyskawicznie się zemścili. Zwołując tysiące zwolenników przez Twittera, na kilka godzin przeciążyli serwery strony interpol.int. Zapowiedzieli, że to dopiero początek wendetty. Kilka godzin po zatrzymaniach grupa opublikowała część maili dotyczących Interpolu, które znaleźli w bazach danych ośrodka analitycznego Stratfor. Kolejnym krokiem ma być ujawnienie personaliów funkcjonariuszy organizacji. „Latynoskie kartele narkotykowe na pewno się ucieszą!”, skomentował na Twitterze jeden ze zwolenników ruchu. "Wdepnęli w mrowisko", złowrogo dorzucił inny.