Pani Mirela żyje wróżąc przechodniom na ulicach Gdańska i Sopotu. W rozmowie z naTemat doświadczona cygańska wróżka przekonuje, że przepowiadając przyszłość na ulicy potrafi zaoferować swoim – jak sama mówi – przyjaciołom więcej niż telewizyjni wróżbici, którym chodzi jedynie o pieniądze. – My jesteśmy psychologami ulicy – przekonuje.
Większość z nas przechodzi obok nich zupełnie obojętnie. Wielu natychmiast obawia się o swój portfel. Od lat nie brakuje jednak tych, którzy u cygańskich ulicznych wróżek szukają odpowiedzi na najtrudniejsze życiowe pytania i ufają im o wiele bardziej niż psychologom, lekarzom czy wymiarowi sprawiedliwości. Mirelę* na ulicach Gdańska mijam od lat. Latem można ją spotkać też na zatłoczonym sopockim Monciaku.
Moje zainteresowanie na dobre wzbudziła jednak zupełnie przypadkiem i całkiem niedawno. Miałem okazję przysłuchiwać się jej rozmowie z elegancką kobietą, która wyraźnie miała w niej najlepszą przyjaciółkę. I nie mogłem odmówić sobie sprawdzenia, dlaczego wróżące na ulicach staruszki mogą mieć taką moc...
Skąd Romki mają wiedzę o przyszłości? Jak się uczą ją zdobywać?
Jakie Romki? Panie, ja Cyganka po prostu jestem. Jakaś nowomowa z festiwalu w Ciechocinku z tymi Romami. Czterdzieści lat prawie ludzie przychodzą i proszą: "Cyganka powróży", to ja się mam teraz obrażać za to cygaństwo, bo taka moda?
I wystarczy urodzić się Cyganem, by znać przyszłość?
Dziś na pewno już nie. Teraz trzeba włożyć wiele wysiłku, żeby mieć te zdolności. Uczyć się dużo, na świat otworzyć. A to trudne, jak młode dziewczyny mają na głowie cały ten wyścig szczurów albo rodzinę. Bo głupiutka Cyganka nic prawdziwego ci nie przepowie. No i właśnie... Nie wystarczy urodzić się Cyganem, bo chłopy nie mają odpowiedniej wrażliwości.
Na własne oczy widziałem, jak przychodzą do Pani osoby, których na pierwszy rzut oka nikt pewnie nie podejrzewałby o chodzenie do ulicznej wróżki. Eleganccy, obyci. Wielu znajomych pewnie nie posądza ich o to, że dają sobie od Pani wróżyć...
Do Cyganki chodzić wstyd, a do psychologa to nie? My jesteśmy redaktorze psychologami ulicy. Sam widziałeś, ile rozmawiałyśmy z ostatnią kobietą. Wcześniej widziałyśmy się w Sylwestra. Pomogłam jej przygotować się wtedy na to, co dzieje się teraz w jej życiu. Szczególnie na problemy z córką i tym, że mąż będzie ryzykował pieniądze. Dziś mi się żaliła, że po 30 latach ten głupek jeden za zmianę branży się chce brać. Dla mnie nie nowość, ja to wiedziałam.
Mijam Panią na ulicach Trójmiasta od lat i zwykle widzę, że klientkami są chyba jednak głównie młode dziewczyny.
Może i rzeczywiście to one najczęściej zatrzymują się zapytać o studia, męża, pracę. O zdrowie młode już nie pytają. I nawet jak ja widzę, co będzie, to im nie mówię bez pytania. Kiedyś Cyganki mówiły, że tak nie wolno. No ale teraz każdy młody wie, że pewnie przez to tempo życia nie dożyje wieku swoich dziadków. Gdyby pytać o zarobki, to przyjaciółki, które dają nam żyć to te, które są z nami od lat. Te, co mają życie ustawione i potrafią się za pomoc odwdzięczyć.
Przyjaciółki?
Tak, bo dla mnie przyjacielem jest i ten, co zostawi 20 zł, jak i ten co doda jedno zero i przychodzi od lat. Cyganka nie ma klientów. Ja im nic przecież nie sprzedaję, ja tylko rozmawiam.
W czasach, gdy popularne stają się kanały telewizyjne z wróżbami, albo podobnego typu strony internetowe, łatwo wyżyć z wróżenia na ulicy?
Głodne nie chodzimy, bose nie stoimy, a i w domu biedy nie ma. Cyganom nigdy się nie przelewało i niewiele się zmieniło. Jak się wywróży za dużo, to potem zawistni sąsiedzi do skarbówki piszą. Fiskus Cyganów nie lubi...
Pytałem raczej o zainteresowanie waszymi umiejętnościami, a nie deklarację podatkową...
To zainteresowanie się zmienia. Z roku na rok właściwie. Ci wszyscy gwiazdorzy telewizji typu Wróżbita Maciej to jest śmiech na sali, czyste oszustwo. Ludzie się wciąż do Cyganki podejść boją, bo może Cyganka okradnie. A ślą jak głupi te SMS-y, za ciężkie pieniądze do telewizji dzwonią i nie widzą, jak im portfel czyszczą na ich oczach?! No ale ich wybór. Od paru lat nie widać już takich, co przychodzili i chcieli gotowe recepty, albo się awanturowali, że im się prawdę przepowiedziało. Pewnie siedzą przez telewizorem i teraz na te 0-700 dzwonią.
A propos kradzieży...
Kradli na ulicy i kraść będą. Trzeba uważać. Na pewno nikt nie może się bać podejść do uczciwej Cyganki. Taka nie jest przestępcą. A jak poznać uczciwą? Taka na pewno nie krzyczy, że wróży. Nie krzyczy co chwila "Kasia, Jasia, Basia" i jak się która odwróci, to ta do niej "a widzisz imię twoje znam"... Przed taką to torebkę pod pachę i uciekać. A ja każdemu Cyganowi przypominam, że kraść to jest grzech!
Cygańska wróżka mówi o grzechu...?
A dlaczego by nie?
Kościół ma raczej jednoznaczne zdanie o wróżbach.
Kościół ma swoje, ale ja mam ma swoje. Kto mi zabroni? Ja tam wierząca jestem, jak większość z nas. Pewnych rzeczy niektórzy jednak nie rozumieją. Tak jest z naszą wiedzą. Bóg tam już dobrze wie, komu i po co ją dał.
Czyli po co?
Nic prostszego, by zrozumieć. Po to, żeby ludziom pomagać. Do nas przyjdą ludzie, którym inni pomóc nie chcą. Albo i Cyganka uczciwa doradzi, żeby lekarza szukać albo na policję, prokuraturę iść, jak się taka sytuacja dzieje. Ludzie do nas przychodzą i płacą za pomoc właśnie. Za rozmowę, a nie zapewnienia, że na pewno wszystko będzie dobrze. Bo ja wszystkiego nie wiem, ale tyle żeby pomóc, zawsze się dowiem.