Na Krymie nic nie przypomina atmosfery Majdanu. Rosyjskojęzyczny region, w którym stacjonuje Flota Czarnomorska Federacji Rosyjskiej jest dziś powodem rozterek zarówno Kremla, jak i nowych władz w Kijowie. Rosjanie obawiają się o paraliż swoich jednostek na Krymie, a p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow alermuje, iż w regionie wzrastają nastroje separatystyczne.
Fakt, iż półwysep nad Morzem Czarnym zamieszkują w większości ludzie pochodzenia rosyjskiego, a Rosja ma tam rozlokowaną potężną Flotę Czarnomorską sprawia, że właśnie o to miejsce najsilniej upomina się dziś Kreml. Jak informuje "Niezawisimaja Gazieta", we wtorek z Moskwy wysłano rozkaz, by stacjonujących na Krymie rosyjskich żołnierzy postawić w stan podwyższonej gotowości. Dowództwo Floty Czarnomorskiej uzasadnia to obawami o destabilizację regionu, która mogłaby uniemożliwić odpowiednie funkcjonowanie rosyjskiej armii.