Resort dyplomacji kupował bardzo drogie meble, niektóre – na prośbę samego ministra. Wyniki kontroli z MSZ zaniepokoiły premiera, który zarzucił Sikorskiemu "niegospodarność". 3,2 tys. sztuk mebli miało kosztować aż 4,4 mln zł. Czy "afera meblowa" przyćmi sukces Radosława Sikorskiego na Ukrainie?
„Ustalenia kontroli uzasadniają krytyczną ocenę celowości i gospodarności niektórych zakupów wyposażenia dokonanych przez MSZ" – piszą, jak podaje "Rzeczpospolita" kontrolerzy KPRM w sprawozdaniu podpisanym przez Jacka Cichockiego.
Według sprawozdania kontroli resort w latach 2009-2013 kupował bardzo drogie meble, mimo że mnóstwo dotychczasowych i ciągle ładnych sprzętów zalegało w magazynach. Według nich resort nie kierował się zasadą "uzyskania najlepszych efektów z nakładów środków publicznych" – pisze Rzeczpospolita.
Według rzecznika resortu, wydatek na meble "nie był duży" – stanowił bowiem 0,3 proc. całego budżetu. To jednak aż 4,4 mln zł, za które kupiono 3,2 tys. sztuk mebli. Za tę kwotę dokonano re-aranżacji gabinetów Radosława Sikorskiego i Rafał Wiśniewski – meble do gabinetu tego drugiego kosztowały aż 65 tys. złotych.
Według kontrolerów Sikorski zdecydował się również na zakup luksusowych foteli Aeron firmy Herman Miller dla pracowników resortu, w cenie 8,5 tys. złotych za sztukę – podaje "Rzeczpospolita".
Zdaniem Julii Pitery, byłej pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją, urzędnicy MSZ odpowiedzialni za przetargi powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności.