"Kurski lansuje się na Majdanie" czy "Kurski tańczy na grobach bojowników" – to jedne z najłagodniejszych komentarzy do "sweet foci" zamieszonej przez europosła na Twitterze. Jacek Kurski w "Bez autoryzacji" odpiera atak, który jego zdaniem był dziełem sowicie opłaconej akcji PR-owej przeciw niemu.
Jest pan doświadczonym politykiem i niejedno już przeżył. Ale po słynnej już "sweet foci" na Majdanie spadły na pana prawdziwe gromy.
Jacek Kurski: Takiego, w ewidentny sposób zorganizowanego hejterstwa, jeszcze nie przeżyłem. Spec od mediów społecznościowych daje mi głowę, że stała za tym agencja PR-owa. To ona zorganizowała taki hejterski szał. Do tego dołączyli autentyczni internauci, którzy rzeczywiście mogli się wkurzyć, bo nie znali podstawowych informacji.
Jakich informacji nie znali?
Myśleli, że ja się tam pojawiłem "po wszystkim", podczas gdy ja Ukrainą zajmuję się od lat. Atak jest niewspółmierny do tego, co się wydarzyło i bazuje na dwóch obrzydliwych kłamstwach. Po pierwsze, że nie mam nic wspólnego z Ukrainą i jestem uzurpatorem, który pojawił się po masakrze. To kompletnie nieprawda, bo interesuję się tym krajem od zawsze. Moja mama pochodzi z Podola i byłem na Ukrainie wielokrotnie. Po drugie zajmowałem się upamiętnieniem ofiar Rzezi Wołyńskiej, czyli trudnym obszarem relacji Polski z tym krajem. Po trzecie zajmuję się Ukrainą jako członek delegacji Parlamentu Europejskiego, która była już tam dwukrotnie.
W styczniu odłączyłem się od tej delegacji i poszedłem Domu Ukraińskiego, czyli dawnego Muzeum Lenina na końcu Majdanu, chronionego przez Majdanowców. Spędziłem tam prawie całą noc w sytuacji, kiedy spodziewali się ataków w każdej chwili. Pokot, barykady, kuchnia polowa, szpital polowy, nocna narada z komendanturą Domu i posłami opozycji, atmosfera którą znam ze strajków w Stoczni Gdańskiej. Co więcej udzieliłem schronienia korzystając ze statusu dyplomaty Ukraince, która po kilku wypowiedziach dla telewizji zagranicznych przeciw Janukowiczowi była śledzona przez bezpiekę SBU i poprosiła o pomoc. W związku z tym nie byłem uzurpatorem i byłem z Ukraińcami wtedy, kiedy mieli ciężko. Miałem zatem prawo być po paru tygodniach znów na Majdanie i cieszyć się z tego, że udało się przegonić Janukowicza.
A co pan powie o "niefortunnym" zdjęciu?
Drugie kłamstwo, które pojawia się na mój temat, to właśnie rzekomy "taniec na grobach". To kompletna nieprawda. Dziesiątki tysięcy Ukraińców robiło sobie tam zdjęcia. To miejsce powagi i żałoby, ale również olbrzymiej radości. Tam są co chwila wznoszone okrzyki na cześć bojowników Majdanu.
Gdyby dzień po strajku w Kopalni Wujek Jaruzelski został pogoniony i odzyskalibyśmy "Solidarność" i wolność, to byłby żal za ofiarami ale panowałaby jednocześnie radość ze zwycięstwa. Ukraińcy po prostu w trzy dni przeżyli to, co my w dziewięć lat. W tym kontekście mogę mówić tylko o ataku na mnie, którego nie da się odkręcać przy tak masowym hejterstwie, zarządzanym zresztą za duże pieniądze przez firmę PR-ową. Hofman wprost się wysypał, że Solidarną Polskę trzeba zniszczyć. To i niszczą. Ale nie zniszczą.
I nie boi się pan, że ta "sweet focia" położy się cieniem na to, co do tej pory robił pan dla Ukrainy?
Drugi raz bym jej nie zrobił. Wysłałem ją pośpiesznie w drodze do Strasburga ze startującego samolotu, kiedy trzeba wyłączyć telefon. Miałem wysłać inną z tego samego miejsca. Inne foty są ok, były mi robione przez Ukraińców, z kilku metrów. Zatem nie było tańców na żadnych grobach, a media społecznościowe mają służyć do wymiany informacji, zdjęć, filmów. Wielu zdjęć nie było w telewizji. Można je sobie powiększyć i pooglądać z bliska. Czy nawet ta omyłkowa "sweet focia" to jest naprawdę jakaś zbrodnia?
Ale powtórzyłby ją pan?
Nie, tego z twarzą świecącą na 1/3 kadru już bym nie powtórzył. To focia jest wykrzywiona więc przyznajmy, że piękna nie jest. Poszła przez pomyłkę
Przeprosi pan za nią?
Jeśli chodzi o uczciwych internautów, którzy nie mają dostępu do prawdziwych informacji i poczuli się dotknięci tym zdjęciem, mogę wyrazić ubolewanie. Natomiast jeśli chodzi o przemysłowe hejterstwo a'la Jarosław Kuźniar nie mam za co przepraszać. Nie robiłem sobie zdjęć na grobach. Byłem z dzielnymi ludźmi, którzy wygrali i z którymi byłem również kiedy byli w zagrożeniu.