– Nie jestem sępem, który widzi w Protasiewiczu poranny pokarm. A jak patrzę na szereg komentarzy, to taki obraz mam przed oczyma: sępy, które zbliżają się do ofiary i czekają, kiedy będą mogły ją skonsumować – mówi w "Bez autoryzacji" prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Kompromitacja – tak by pan ocenił zachowanie posła Protasiewicza, który wdał się w awanturę z obsługą niemieckiego lotniska?
Oceniam to tak samo, jak wcześniejsze podobne przypadki. Polityczni rywale Platformy będą ten incydent wyolbrzymiali, zapominając, że w ich środowisku takie same rzeczy się zdarzały. Pamiętam równie nieprzekonywujące tłumaczenia czołowego polityka PiS, pamiętam komentarze po takich incydentach polityków Ruchu Palikota czy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Nie jestem politykiem partyjnym, więc trudno żebym się angażował w dyskusje o tym, czy poseł Protasiewicz się skompromitował czy nie.
Ale chyba problemem nie jest tutaj reakcja innych polityków, tylko zachowanie czołowego polityka PO, wiceszefa Parlamentu Europejskiego i szefa sztabu wyborczego swojej partii.
Wie pan, ja nie jestem sępem, który widzi w Protasiewiczu poranny pokarm. A jak patrzę na szereg komentarzy, to taki obraz mam przed oczyma: sępy, które zbliżają się do ofiary i czekają, kiedy będą mogły ją skonsumować.
Protasiewiczowi słowo „raus” skojarzyło się z Auschwitz. A panu z czym się kojarzy?
Ja jestem parę lat starszy od pana posła i rzeczywiście w moim pokoleniu słowo „raus” nie kojarzy się pozytywnie. Tak samo jak chociażby „hande hoch”. To są naturalne skojarzenia pokolenia wychowanego po wojnie.
Z Ukrainy docierają dziś kolejne niepokojące informacje. Rosyjscy żołnierze przejęli lotnisko w Symferopolu. A prezydent Komorowski jakby trochę bierny, milczący w sprawie walki o Krym…
Nie, skądże znowu. Mamy szereg jednoznacznych deklaracji prezydenta, które nie pozostawiają wątpliwości, po której stronie się opowiada. Trzeba też pamiętać, że głowa państwa zawsze jest w sytuacji delikatnej, bo nie tylko działa pod wpływem uniesień serca i własnych ocen, ale musi brać pod uwagę względy dyplomatyczne. To jest zrozumiałe. W sprawach Ukrainy powinniśmy zachować przede wszystkim spokój. To jest gra nerwów, więc taka postawa jest najbardziej właściwa.
Trzeba twardo domagać się wyegzekwowania umów międzynarodowych, bo atutem Ukrainy jest posiadanie gwarancji dla integralności państwa. Jest memorandum budapesztańskie, w którym USA, Rosja i Wielka Brytania gwarantują integralność Ukrainy w zamian za wyrzeczenie się broni jądrowej. To jest poważny argument. Społeczność międzynarodowa nie akceptuje łamania umów, nie toleruje faktów dokonanych. Dlatego też w tej sprawie prezydent Komorowski mocno opowiada się za integralnością Ukrainy.
Politycy PiS pojechali na Krym z hasłem: „Jeżeli obroni się Krym, obroni się cała Ukraina”. Co pan sądzi o tym geście?
Chcę wierzyć, że mają dobre chęci, ale są sytuacje, w których dobrymi chęciami piekło się wybrukowało. Nie sądzę, żeby obecność polityków PiS wyciszała emocje. Raczej je potęguje
Na ile prawdopodobny jest według pana scenariusz konfrontacji zbrojnej na Krymie? I jak Polska powinna się wtedy zachować?
Według mnie konflikt zbrojny, nie mówiąc o jakichś zachowaniach ludności z użyciem broni, jest raczej bardzo mało prawdopodobny. Władze Ukrainy bardzo jednoznacznie demonstrują swoją postawę. Bronią integralności państwa, a jednocześnie nie egzekwują swojego władztwa na Krymie przy użyciu siły. Nie ma co prowokować licha. Historyk wie, że w takich momentach nawet rozważanie teoretycznych scenariuszy może być niebezpieczne.
A co z rewolucją? Już słychać na Ukrainie głosy niepokoju, że przemiany niekoniecznie idą w takim kierunku, jakiego chciałby Majdan…
Rewolucja jest żywiołem. Ja jako historyk wiem doskonale, że żadna rewolucja nie składa się z samych blasków. One mają też swoje cienie i to jest naturalna cecha zdarzeń, które w taki sposób zmieniają ludzkie losy. Można to będzie ocenić dopiero z perspektywy, a nie na bieżąco. Cechą charakterystyczną każdej rewolucji jest bezkompromisowość. To, czego bym życzył Ukraińcom, to właśnie zachowań kompromisowych.