- Świat stanął na krawędzi konfliktu, którego skutków sobie nie wyobrażamy - mówił w sobotę premier Donald Tusk. Komentując decyzję rosyjskiego parlamentu o zgodzie na interwencję zbrojną na Ukrainie szef polskiego rządu poinformował, iż rozpoczyna działania na rzecz tego, by Europa i świat zrozumiały zagrożenie. Już wkrótce ma rozmawiać m.in. z prezydentem Francji.
- Trzeba dać bardzo wyraźnie sygnał w ten konflikt zaangażowanym, że Europa i świat nie będą tego tolerowały - podkreślał stanowczo premier Donald Tusk w pierwszym oświadczeniu po decyzji rosyjskich władz o interwencji zbrojnej za naszą wschodnią granicą. - Ukraina zasługuje na pełną międzynarodową solidarność i wsparcie - stwierdził szef polskiego rządu.
Tusk alarmuje w Europie
Donald Tusk zaznaczył, iż w jego ocenie nie ma wątpliwości, że interwencja Kremla jest zagrożeniem dla integralności terytorialnej Ukrainy. Zdaniem premiera, zachowanie państw w tej sytuacji zadecyduje na wiele lat o relacjach międzynarodowych w naszym regionie.
Dlatego też premier rozpoczyna szereg rozmów z europejskimi partnerami, by uzmysłowić im skalę zagrożenia, jakie niesie za sobą potencjalna wojna rosyjsko-ukraińska. Jednym z pierwszych przywódców, z którymi konsultować ma się Donald Tusk będzie jeszcze dziś prezydent Francji Francois Hollande.
Trudny egzamin
- Nie wszyscy w Europie zdają sobie jeszcze sprawę z sytuacji, z poziomu ryzyka - oceniał szef rządu. - Jest rzeczą bardzo ważna, by Europa była solidarna i jednolita w swoich działaniach - dodał Tusk. Premier stanowczo podkreślił, iż to nie Ukraina jest inicjatorem narastającego konfliktu na Krymie.
W ocenie premiera, Europa musi dziś zrozumieć, że stanęła przed bardzo trudnym egzaminem. Donald Tusk nie pozostawił też wątpliwości, iż nie jest on pewien, czy uda się go Staremu Kontynentowi zdać. - Mam nadzieję, że nasze działania przyniosą Ukrainie i całej Europie dobre i pokojowe rozwiązania - mówił z nadzieją.