
Wiele osób na wzmiankę o “wielkopostnych postanowieniach” uśmiecha się tylko z politowaniem. Bo kto poważny może sądzić, że rezygnacja z jedzenia słodyczy czy oglądania telewizji może mieć jakikolwiek związek z czyjąś religijnością? Ale dla katolików te pozornie błahe wyrzeczenia mają głębszy sens: – To impuls, by być lepszym człowiekiem – mówią.
– Facebooka używamy codziennie, często niemal bezwiednie. Czasem do głowy przychodzi mi porównanie z lodówką, do której co jakiś czas zaglądamy poszukując czegoś ciekawego, choć właściwie nie jesteśmy wcale głodni – mówi Grzegorz Kaska. We wtorek na swoim wallu Kaska opublikował komunikat następującej treści:
Od jutra, do Świąt Wielkiej Nocy nie będzie mnie na Facebooku. Jak za starych dobrych czasów możemy kontaktować się telefonicznie lub przez e-mail.
– Niech będzie (...) ograniczenie kalorii. Powiedzmy do tysiąca. Raz w tygodniu chyba dam radę – pisze o swoim wspomaganym smartfonową aplikacją postanowieniu Urszula Dąbrowska w “GW”.
– Osobiście walczę z wielkopostnymi postanowieniami – mówi z przymrużeniem oka dominikanin, ojciec Paweł Gużyński w rozmowie z naTemat. Dlaczego? Bo jego zdaniem w bardzo wielu przypadkach narzucana samemu sobie na czas Wielkiego Postu dyscyplina jest wypaczeniem idei autentycznego przeżywania tego czasu.
Odwracamy kota ogonem. Zajmujemy się nie tym, co trzeba, tworząc sobie sztuczne problemy i sztuczne osobiste “programy naprawy”. Tymczasem w Wielkim Poście chodzi o co innego: “Nawróć nas Panie, a do Ciebie wrócimy”. Wyciszając się i wsłuchując w głos Boga tylko dzięki Niemu możemy naprawdę zmienić swoje życie.
Dlatego też o. Gużyński przeciwstawia się “pustym” postanowieniom: – Co z tego, że ktoś odmawia sobie w piątki plasterka szynki, jeśli codziennie jest istnym utrapieniem dla swojej rodziny? – pyta zakonnik. Ale składając postanowienia wielkopostne wpaść można także w inną skrajność. Dominikanin nazywa ją “duchową kulturystyką”. Marek Zając szczerze przyznaje, że właśnie w tę pułapkę kiedyś wpadł.
Również Grzegorz Kaska jest świadom tych wyzwań, dlatego też dba o to, by jego rezygnacja z Facebooka nie była tylko “sportem dla sportu”. – Wbrew pozorom ta decyzja ma dużo wspólnego z wiarą. Wielki Post to czas przygotowań. Nie korzystając z Facebooka mam więcej czasu nie tylko na książki, spędzanie czasu z przyjaciółmi czy rodziną, ale i wewnętrzne wyciszenie się – mówi nasz rozmówca.


