Jaki sens mają w XXI wieku wielkopostne wyrzeczenia?
Jaki sens mają w XXI wieku wielkopostne wyrzeczenia? Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta

Wiele osób na wzmiankę o “wielkopostnych postanowieniach” uśmiecha się tylko z politowaniem. Bo kto poważny może sądzić, że rezygnacja z jedzenia słodyczy czy oglądania telewizji może mieć jakikolwiek związek z czyjąś religijnością? Ale dla katolików te pozornie błahe wyrzeczenia mają głębszy sens: – To impuls, by być lepszym człowiekiem – mówią.

REKLAMA
Znawca staropolskiej kuchni Jarosław Dumanowski przypominając w naTemat dawne zwyczaje związane z Wielkim Postem pisał, że “w naszych czasach (...) nikt już o poście nie pamięta”. Ale tu akurat nasz bloger się myli – widać to zwłaszcza w okresie między Środą Popielcową a Wielkanocą. A podejmowane przez katolików wielkopostne wyrzeczenia często wykraczają poza kwestie żywieniowe. Bo też nie o jedzenie w tym wszystkim chodzi.
Facebook, maile, smartfon
Facebooka używamy codziennie, często niemal bezwiednie. Czasem do głowy przychodzi mi porównanie z lodówką, do której co jakiś czas zaglądamy poszukując czegoś ciekawego, choć właściwie nie jesteśmy wcale głodni – mówi Grzegorz Kaska. We wtorek na swoim wallu Kaska opublikował komunikat następującej treści:
Grzegorz Kaska

Od jutra, do Świąt Wielkiej Nocy nie będzie mnie na Facebooku. Jak za starych dobrych czasów możemy kontaktować się telefonicznie lub przez e-mail.


– Niech będzie (...) ograniczenie kalorii. Powiedzmy do tysiąca. Raz w tygodniu chyba dam radę – pisze o swoim wspomaganym smartfonową aplikacją postanowieniu Urszula Dąbrowska w “GW”.
– Postanowiłem, że w miarę możliwości będę na bieżąco odpowiadać na wszystkie wysyłane do mnie smsy i emaile. Do tego oczywiście modlitwa, uczestnictwo w Gorzkich Żalach i Drodze Krzyżowej – mówi z kolei felietonista “Tygodnika Powszechnego” Marek Zając.
Te deklaracje to tylko trzy z wielu podobnych postanowień, które katolicy podejmują w czasie Wielkiego Postu: wśród innych są te o regularnym chodzeniu do kościoła, ale i rezygnacji z picia alkoholu, jedzenia słodyczy, oglądania telewizji. Patrząc na to z boku można by zapytać, w jaki sposób brak słodyczy w diecie wpływać ma na czyjąś relację z Bogiem? I czy owe niedojrzałe często wyrzeczenia różnią się czymkolwiek od noworocznych postanowień?
– Zdaję sobie sprawę, że niektórzy stwierdzą, że to głupie. Bo niby co ma wspólnego Wielki Post z odpowiadaniem na emaile? Przecież takie postanowienie można podjąć w dowolnym momencie roku – przyznaje Zając mówiąc o swojej decyzji. Podobnie jednak, jak wielu innych katolików, jest przekonany, że nie chodzi tu tylko o “sport dla sportu”. – To impuls, by być lepszym człowiekiem – zapewnia.
"Duchowa kulturystyka"
– Osobiście walczę z wielkopostnymi postanowieniami – mówi z przymrużeniem oka dominikanin, ojciec Paweł Gużyński w rozmowie z naTemat. Dlaczego? Bo jego zdaniem w bardzo wielu przypadkach narzucana samemu sobie na czas Wielkiego Postu dyscyplina jest wypaczeniem idei autentycznego przeżywania tego czasu.

Odwracamy kota ogonem. Zajmujemy się nie tym, co trzeba, tworząc sobie sztuczne problemy i sztuczne osobiste “programy naprawy”. Tymczasem w Wielkim Poście chodzi o co innego: “Nawróć nas Panie, a do Ciebie wrócimy”. Wyciszając się i wsłuchując w głos Boga tylko dzięki Niemu możemy naprawdę zmienić swoje życie.


Dlatego też o. Gużyński przeciwstawia się “pustym” postanowieniom: – Co z tego, że ktoś odmawia sobie w piątki plasterka szynki, jeśli codziennie jest istnym utrapieniem dla swojej rodziny? – pyta zakonnik. Ale składając postanowienia wielkopostne wpaść można także w inną skrajność. Dominikanin nazywa ją “duchową kulturystyką”. Marek Zając szczerze przyznaje, że właśnie w tę pułapkę kiedyś wpadł.
Dziennikarz postanowił kilka lat temu, że w czasie Wielkiego Postu codziennie uczestniczyć będzie we mszy świętej. Do kościoła chodził na tyle sumiennie, że w pewnym momencie zaczął być z siebie autentycznie dumny.
– Kiedy w połowie Wielkiego Postu poszedłem do spowiedzi, bardzo chciałem pochwalić się przed spowiednikiem tym, jak świetnie mi idzie. I ku mojemu zdziwieniu ksiądz powiedział mi “Przestań, zwalniam cię z tego postanowienia. Ono w ogóle ci nie pomaga, nie buduje twojej relacji z Bogiem”. Byłem zdziwiony, ale z perspektywy czasu przyznaję księdzu rację – mówi Marek Zając.
Dziennikarz uświadomił sobie, że choć postanowienie nie było samo w sobie złe, szybko zaczął zachowywać się jak faryzeusz, który pyszni się tym, jak bogobojną jest osobą. – To była dla mnie gorzka nauka. Zrozumiałem, jak łatwo jest sprowadzić wielkopostne postanowienia tylko do sprawdzianu siły charakteru – mówi Zając.
"Reforma życia"
Również Grzegorz Kaska jest świadom tych wyzwań, dlatego też dba o to, by jego rezygnacja z Facebooka nie była tylko “sportem dla sportu”. – Wbrew pozorom ta decyzja ma dużo wspólnego z wiarą. Wielki Post to czas przygotowań. Nie korzystając z Facebooka mam więcej czasu nie tylko na książki, spędzanie czasu z przyjaciółmi czy rodziną, ale i wewnętrzne wyciszenie się – mówi nasz rozmówca.
– Wielki Post i towarzyszące mu wyrzeczenia to okazja do “reformy życia”, zmiany swojego myślenia, biblijnej metanoii. To nie tylko proces intelektualny, ale i przeżywany sercem. Chodzi o całoosobową zmianę naszych poglądów, naszej relacji do świata i Boga – tłumaczy o. Gużyński.