Kuchnia indyjska jest znana na całym świecie. Niektórzy twierdzą nawet, że zamerykanizowane wersje tradycyjnych indyjskich dań są lepsze, niż oryginały. Odwiedzając Indie można faktycznie nadziać się na dziwne, lokalne wersje popularnego „butter chicken”. Uliczna kuchnia jest tutaj bardzo powszechnie spotykana. Pomiędzy dziesiątkami podobnych do siebie stoisk pachnących ostrymi przyprawami i w zależności od regionu, grillowanym mięsem, trafiają się wspaniałe perełki, prowadzone przez fantastycznych urodzonych kucharzy.
Zdarzają się też jednak niestety stoiska z kuchnią zupełnie nijaką, albo nawet zupełnie niezjadliwą. Indie to kraj, w którym naprawdę nie szczędzi się różnorodnych przypraw. To uzasadnione nie tylko ze względu na smak. Ostra papryka (i nie tylko ona) ma właściwości bakteriobójcze, a w kraju, w którym duża wilgotność powietrza sprzyja rozwojowi drobnoustrojów, jest to wręcz... higieniczne. To więc świetne miejsce dla wszystkich tych, których podniebienia są gotowe na nowe, ekstremalne doświadczenia.
Żądnych przygód zachęcam do testowania ulicznych stoisk z jedzeniem. Ci o wrażliwych żołądkach, mogą początkowo zdecydować, że rozsądniej będzie wybrać restauracje. Najlepszym wyborem będzie jednak obserwować tłum. Stara i sprawdzona zasada mówi, że tam, gdzie ustawiają się najdłuższe kolejki – tam jedzenie jest najlepsze.
Pikantna cieciorka w Delhi
W Delhi jednym z najbardziej znanych i najciekawszych targów miejskich jest Chandani Chowk. Można tutaj znaleźć wszystkie wspaniałości indyjskiej kuchni. Takie, które raczej nie pojawiają się w menu europejskich restauracji. Turyści, którzy nie są pasjonatami indyjskiej kuchni, będą się tutaj musieli kierować przede wszystkim nosem i oczami. Zapachy mogą być obezwładniające.
Często polecaną knajpką jest Sitaram Diwan Chand. To miejsce znajduje się w dzielnicy Paharganj. Serwują tu podobno najlepszą w Delhi Chole Bhature, czyli smażony, chrupiący chlebek podawany z pikantną cieciorką.
Hinduski burger w Mumbaju
Przebywając w Mumbaju, warto spróbować Vada Pav. Jest to bardzo popularne danie dostępne w przydrożnych budkach i restauracjach, uważane za indyjską wersję amerykańskiego burgera. W miękkiej bułce nie znajdziemy jednak mięsa - kotlet zastępuje puszysty pierożek vada, który robi się ze słodkich ziemniaków. Zamiast majonezu i ketchupu, bułka będzie najczęściej posmarowana domowym czatnejem i przyprawiona smażonym, zielonym chilli.
Pani puri
Najbardziej popularnym ulicznym jedzeniem w Indiach jest jednak Gol Gappe. Ta przekąska jest znana także pod kilkoma innymi nazwami, np. Pani Puri, albo Putchka, nie jest jednak szczególnie popularna w indyjskich restauracjach w Europie. W Indiach jest absolutnie wszędzie. Odświeżający przysmak, w zależności od regionu różni się nieco farszem, który standardowo składa się z czegoś w rodzaju puree z grochu, ziemniaków i cieciorki. Gol Gappe jest podawany w formie małych, chrupiących łódeczek, które w całości mieszczą się w ustach. Należy zjadać je w całości, rozkoszując się pełnią smaku.
Warzywa i owoce
W Indiach, kuchnia wegetariańska jest ogromnie popularna i na wysokim poziomie, co jest ogromnie miłą odmianą dla wszystkich, którzy stronią od mięsa i spotykają się z bardzo ograniczonym menu w większości uznanych restauracji na zachodzie. Jest tutaj także obfitość świeżych warzyw i owoców, które sprzedawane są na bazarach. Kilka słodkich mango na śniadanie? Czasem surowa natura bije na głowę najlepsze, najbardziej uznane przez krytyków dania.
Z Warszawy do Delhi polecimy w kwietniu za około 2200 zł.