
Miłosz - 21 lat
Miłosz ma 21 lat i studiuje ekonomię na Uniwersytecie Warszawskim. Nie wie jeszcze do końca, co chciałby robić w życiu i czy będzie to związane z ekonomią. Wie natomiast, że na pewno nie chciałby mieć nic wspólnego z wojskiem, gdyż wolne chwile woli spędzać na monocyklu lub ćwiczeniach żonglerki, niż na poligonie.
Tadeusz Cymański stwierdził w niedzielę na antenie Radia Zet, że ma dwóch synów, którzy nie przeszli żadnego przeszkolenia wojskowego, podobnie jak bohaterowie tego artykułu i tysiące Polaków. – Nie wyślę ich na śmierć, jeśli nie trzymali karabinu w ręku – stwierdził polityk, który poważnie traktuje zagrożenie ze strony Rosji. Wojciech Olejniczak ironizował, że synowie Cymańskiego powinni zacząć trenować triatlon...
Marek - 22 lata
Marek spotkałem w okolicach kampusu głównego UW. Również jest "szczęśliwym" posiadaczem kategorii A. Zapytałem go, ile ona dla niego znaczy. – Niewiele – usłyszałem. – Musiałem pójść do WKU, odhaczyć swoje i zapomnieć – mówi bez owijania w bawełnę. Mój rozmówca również nie wyobraża sobie sytuacji, aby musiał bronić ojczyzny. Poza tym nie wierzy, aby mogło dojść do eskalacji konfliktu na Ukrainie.
Nie wyobrażam sobie, aby do kogokolwiek strzelić, nawet w jakiejś "górnolotnej sprawie". Człowiek po drugiej stronie mógłby być w takiej samej sytuacji, jak ja i wcale nie zawinić mieszkańcom Ukrainy.
Biorą pod uwagę nastawienie Marka do wojska nie dziwi opinia, że likwidacja zasadniczej służby wojskowej była według niego słuszna. – Jeśli już stawiać na armię, to z pewnością nie na tego typu ludzi jak my, którzy nie są ani zaangażowani, ani przygotowani. Bylibyśmy mięsem armatnim. Wojsko powinni tworzyć ludzie odpowiednio przygotowani, dobrze wynagradzani za to, co robią – uważa mój rozmówca.
Piotr - 26 lat
26-letniego Piotra spotykam pod Kolumną Zygmunta na Placu Zamkowym. Ma ochotę się wypowiedzieć, ale z racji wykonywanego zawodu nie może pokazać twarzy. Twierdzi, że jego słowa mogłyby zostać uznane za złamanie etyki zawodowej. Piotr jako jedyny z moich rozmówców ucieszył się, że na komisji poborowej otrzymał kategorię A. Jednak nie dlatego, że to powód do dumy, a raczej oznaka, że po prostu jest zdrowy. – W kontekście ostatnich wydarzeń nabieram przeświadczenia, że może wydarzyć się coś złego – mówi mieszkaniec Lublina.
– Nie jestem przeszkolony, nie potrafię strzelać, ale umiem jeździć samochodem i prowadzić różne maszyny. Natomiast co do techniki prowadzenia operacji zbrojnych, taktyki czy też zachować typowo wojennych - nie mam zielonego pojęcia – mówi Piotr, którego zdaniem polska armia z ludźmi bez szkolenia będzie działała zgodnie z mickiewiczowską zasadą "jakoś to będzie".