Była tak pewna siebie, bezczelna i tak kochała skandale, że wygłupy dzisiejszych gwiazdeczek pokroju Miley Cyrus zbyłaby machnięciem ręki. –To ja byłam gwiazdą, która wprowadziła seks na ekrany – mówiła dziennikarzom dodając, że był to seks w dobrym guście. Zrobiła w Polsce film, który potem sprzedała za kilkadziesiąt rubli, podbiła przedwojenny Berlin i Hollywood, od niechcenia uwodząc po drodze Charliego Chaplina i Rudolfa Valentino, by w końcu wyjść za mąż za gruzińskiego księcia. – Byłam pierwsza i byłam najlepsza – mawiała Pola Negri.
Do księgarń trafiła właśnie książka "Pola Negri. Własnymi słowami", zawierająca niepublikowane wcześniej w Polsce teksty autorstwa aktorki. Z artykułów i wspomnień, które pisała na łamach amerykańskiej prasy, chętnie podkręcając swoją legendę ekscentrycznej diwy, wyłania się obraz Poli Negri, który potwierdza to, co piszą jej biografowie.
Kim jest Pola Negri?
Pola Negri, właściwie Apolonia Chałupiec (1896-1987) – polska aktorka teatralna i filmowa, międzynarodowa gwiazda kina niemego.
Była próżna, ale miała do siebie dystans. Uwodziła mężczyzn jednym spojrzeniem, ale zachowywała się przy tym jak europejska monarchini. Tylko po to, by być pożywką plotkarskich kolumn po obu stronach oceanu. Kapryśna, zdolna znieść krytykę tylko wówczas, kiedy to ona była jej autorką. Nie znosiła, kiedy ktoś określał ją mianem skromnej czy przyzwoitej – wpadała wówczas w furię.
Skromna nie była z całą pewnością – uwielbiała bywać, otulona futrem i obwieszona biżuterią, w najmodniejszych lokalach Berlina, Los Angeles i Warszawy. Wiedziała, że do grona wielbicieli jej ekspresyjnych występów w niemych filmach należeli Albert Einstein oraz Bernard Shaw i bardzo jej to pochlebiało.
Jej nekrolog opublikowany w 1987 roku przez Combined News Service głosił: „Wszystkie źródła (...) zgodnie twierdzą, że Negri była jedną z pierwszych kobiet w Hollywood, które zasłużyły na miano 'gwiazdy'”. Pola Negri dobrze o tym wiedziała i przez całe życie umiejętnie podsycała własną legendę wielkiej gwiazdy i rozkapryszonej primadonny – w jej garderobie podłoga musiała być pokryta płatkami świeżych storczyków, a drzwi do limuzyn musiały mieć złote klamki.
Niema feministka
Jej pierwszym filmem była "Niewolnica zmysłów", o której scenariuszu powiedziała po latach, że był żenujący. "Obejrzawszy gotowe dzieło, zdałam sobie sprawę z jego tragicznie niskiej jakości, kiedy więc pojawił się chętny, by zakupić film za sto rubli (…)sprzedałam go bez wahania." To od tego filmu zaczął się bardzo świadomie budowany przez nią wizerunek ekranowej femme fatale, który okrzepł na dobre, kiedy w 1917 roku wyjechała do Berlina. Tak pisała po latach o swoim pierwszym filmie w Niemczech: "Okazał się zupełną klapą. Scenariusz był okropny, reżyseria jeszcze gorsza."
Do Hollywood trafiła pięć lat później, będąc już gwiazdą – po rolach w filmach "Oczy mumii Ma", "Carmen", "Madame Dubarry" czy "Sumurun" – światowego formatu.
Uwielbiała pracować i był to powód, dla którego rozwiodła się z mężem. "Nasze małżeństwo trwało zaledwie półtora roku. Mąż nalegał, abym zrezygnowała z pracy i realizowała się w roli hrabiny, ja zaś nie mogłam na to przystać. (…)Niezaspokojone ambicje zawodowe spędzały mi sen z powiek. W końcu praca była moją pierwszą miłością; to dzięki niej wyrwałam się z nędzy, byłam w stanie zapewnić matce godne życie, a sobie pozycję w świecie sztuki, który tak bardzo pokochałam" – pisała.
Pola Negri, gwiazda kina niemego, była więc kobietą wyzwoloną bardziej, niż połowa jej hollywoodzkich koleżanek. "Mary Pickford i Gloria Swanson były gwiazdami podobnego formatu, jednak żadna z nich nigdy nie wykroczyła w prawdziwym życiu poza ramy ułożonej panienki. One jedynie grały niegrzeczne dziewczynki, ale publiczność zdawała sobie sprawę z tego, że wizerunek, jaki starały się wykreować, był z założenia fałszywy, że pod przykrywką wyszukanych strojów tak naprawdę były miłymi dziewczynami z sąsiedztwa" – pisze Mariusz Kotowski we wstępie do właśnie wydanej książki.
HollyŁódź w Hollywood
Była obiektem zachwytu, zazdrości i licznych kontrowersji już za życia, a jej legenda, owiana tajemnicą, którą sama pielęgnowała, przetrwała do dziś. To dlatego Julia Mafalda Łobodzińska i Grant Blaisdell, autorzy projektu "HollyŁódź", którzy przygotowują film dokumentalny o Polakach w Hollywood, dużo miejsca poświęcą w nim Apolonii Chałupiec, bo tak naprawdę nazywała się gwiazda.
– Pola Negri, jako pierwsza (i tak naprawdę jedyna) prawdziwa polska gwiazda w Hollywood, a także jedna z pierwszych gwiazd w ogóle, jest niezaprzeczalnym fenomenem i zjawiskiem w historii kina. Świetna tancerka, aktorka, zdobywała talent przez doświadczenie. Podbiła niemieckie kino, gdzie znalazła swoje miejsce (w Polsce nie robiło się wtedy seriami wielkich filmów, w których mogłaby się naprawdę wykazać) - po tej weryfikacji wyjechała do Hollywood – mówi w rozmowie z naTemat Julia Łobodzińska.
– W Ameryce znalazła się akurat w momencie, w którym aktorstwo się rodziło. Pola Negri, mając wszystkie cechy gwiazdy (talent, osobowość, podatność na prasę, zainteresowanie publiczności, skandale w życiu prywatnym), wyrosła na absolutną celebrytkę, Amerykanie natychmiast ją pokochali, dzięki czemu znalazła się w gronie najznamienitszych postaci kina obok Thedy Bary, Glorii Swenson, Mary Pickford czy sióstr Gish –dodaje.
"Okrutna, arogancka, apodyktyczna, pokorna, pełna skruchy, hojna, uroczo rozsądna, obdarzona czarem, który zmiękczyłby serce ogra, nieprzyjemna, nieuprzejma, ujmująca, nieprzystępna. Innymi słowy, Pola to kobieta o wielu obliczach, które dobiera w zależności od nastroju, w jakim jest w danym momencie” – pisał w 1925 roku Harry Carr, reporter "Los Angeles Times".
Jestem dzisiaj najszczęśliwszą kobietą na świecie i mam zamiar podbić to Miasto Rzeczy Wspaniałych. Podniosłam rękawicę rzuconą mi przez Nowy Jork i Amerykę i zamierzam stworzyć dzieło godne mojej nowej ojczyzny. Wszystko, co osiągnęłam dotychczas, fakt, że tysiące osób znają już moją sztukę, to dopiero początek.