
Dr Agata Stanisz obserwowała życie ponad stu polskich rodzin. Swoje obserwacje zebrała w książkę. W wywiadzie ujawnia już, co odkryła w trakcie swoich badań. - Same hamujemy mężczyzn, bo mamy wpojone, że my robimy lepiej: lepiej prasujemy, lepiej czyścimy podłogę. Nieustannie po nich poprawiamy. Traktujemy mężów, braci, ojców, jak dzieci - stwierdza autorka.
Z czasem z niektórymi się zaprzyjaźniłam, stałam się takim pseudoczłonkiem rodziny. Przychodziłam, czasem pomagałam: odkurzałam, chodziłam po zakupy, obierałam ziemniaki, czasem po prostu siedziałam i oglądałam telewizję. Nie pytałam o nic konkretnego. Ludzie mówili mi to, co chcieli mi mówić. Nie mówiłam np.: dobrze, teraz porozmawiajmy o tym, jak na państwa życie wpływa religia.
Jakie więc są wnioski z obserwacji dr Stanisz? Po pierwsze: w rodzinie rządzą kobiety. Mężczyźni są "raczej nieobecni". - Mężczyźni uważani są za osoby niekompetentne w kwestii rodziny. To domena kobiet, one się zajmują rodziną. Oczywiście, pracują też, ale bardzo wyraźnie widać, że są w rozkroku. Na aktywność ekonomiczną mogą sobie pozwolić, jeśli pomagają siostry, matki, teściowe - opowiada "Wyborczej" badaczka.
Kobiety są świadome nierówności, ale nic z tym nie robią, bo wygodniej jest nic nie robić. Same hamujemy mężczyzn, bo mamy wpojone, że my robimy lepiej: lepiej prasujemy, lepiej czyścimy podłogę. Nieustannie po nich poprawiamy. Traktujemy mężów, braci, ojców, jak dzieci. Piszę o inwalidyzacji, infantylizacji mężczyzn.
Innym, co badaczka zauważyła, jest fakt, że kobiety często uważają inne kobiety za głupie. Przy tak kontrowersyjnych tezach trudno nie zapytać: szanowne Panie, czy zgadzacie się z takimi wnioskami?
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

