Największy w Europie magazyn używanych części do Porsche znajduje się w Zielonej Górze. Kompletne auto złożą tam szybciej niż fabryka. A kryje się za tym nieprawdopodobna historia polskiego mechanika, który kiedyś klepał blachę, a dziś znaczy więcej niż autoryzowany serwis tej luksusowej marki.
W niemieckim serwisie Porsche znalezienie i dostarczenie części karoseryjnej do modelu 911 zajmie co najmniej kilka dni, a w przypadku klasyków i tuningowanych modeli może zając do 6 tygodni. Tomasz Napieralski i jego Teile.com z Zielonej Góry są szybsi od przedstawicieli niemieckiego koncernu. W 48 godzin zorganizują i dostarczą pod wskazany adres w Europie nie jedną, ale komplet blach do odbudowy niemieckiego samochodu.
- W dwóch magazynach mam w sumie kilkadziesiąt tysięcy części plus około 100 tys. do sprowadzenia na życzenie. Mógłbym z nich złożyć kilka aut. Od spinki do przedniego zderzaka po zamek pokrywy silnika, i nakrętki na kołach - mówi Tomasz Napieralski , który wraz żoną jest właścicielem niezależnego dystrybutora nowych i używanych części do Porsche.
Założyciel słynnej niemieckiej marki, Ferdynand Porsche byłby zdumiony. W magazynie Polaka bez znaczenia jest, czy chodzi o 911, terenowe Cayenne czy sprzedawaną od 5 lat limuzynę Panamera. Nieważny jest też rok modelowy. Tomasz Napieralski ma po prostu wszystko.
- Do tej pory z moich części odbudowano ponad tysiąc samochodów jeżdżących na polskich drogach - szacuje z pamięci biznesmen. Co oczywiste, najwięcej klientów ma tam, gdzie jeździ najwięcej porsche w Niemczech i krajach Europy Zachodniej. Nietypowe i drogie części - spoilery do rzadkich lub tunningowanych modeli sprzedaje nawet do USA, Chin czy krajów arabskich.
Jak działa ten biznes? Na przykład zestaw spoilerów „aerokit” do 10-letniego modelu 911 turbo coupe polska firma oferuje za ponad 2 tys. euro. Zaciski hamulcowe ponad 300 euro od sztuki, a końcówkę tłumika za prawie 166 euro. Wszystko to odzysk z auta, na którego dach w trakcie burzy spadł pień drzewa. Teoretycznie już nie nadawało się do użycia, ale kupione okazyjnie może stać się jeszcze żyłą złota.
Działalność takich firm jak Napieralskiego jest możliwa, bo koncerny samochodowe dodają wysokie marże do sprzedawanych w serwisach części. Gdybyśmy chcieli kupić osobno wszystkie części potrzebne do złożenia auta kompaktowego sprzedawanego za np. 60 tys. zł, to wydalibyśmy na nie 200-300 tys. zł. Podobny, a prawdopodobnie nawet wyższy przelicznik dotyczy luksusowych aut Porsche.
Kanał National Geographic zrobił na ten temat serię programów. Serial „Rozbieracze. Biznes w garażu” opowiada o mechanikach, którzy próbują zarobić na częściach wymontowanych z rozbitych aut. W jednym z odcinków, gwiazdy programu, Ben Szymański i Frankie Otway dostają zadanie sprzedaży części z wraku, który jako nowy kosztował 50 tys. funtów. Ich wybór pada na porsche 911. Mechanicy znajdują rozbite auto, wyrywaja z niego co się da i z kartonami samochodowych flaków szukają nabywcy w internecie. Zgadnijcie do kogo trafili…
Zawód czyściciel
Kiedy ekipa NatGeo zjawiła się w Zielonej Górze, bohaterom i dziennikarzom szczęki opadły na ziemię. Bo Teile.com to prawdopodobnie największy w Europie sprzedawca części Porsche z odzysku. - Trudno to potwierdzić, ale rzeczywiście tak dużych i wyspecjalizowanych sprzedawców jest zaledwie kilku - mówi skromnie Napieralski.
Zaczynał kilkanaście lat temu od garażowej naprawy luksusowych samochodów. Przecież import i klepanie rozbitych na Zachodzie aut to polska specjalność. - Na nasz rynek coraz więcej było sprowadzonych rozbitków porsche, które przed sprzedażą wymagały odbudowy. Skąd wziąć części? Przecież nie z salonu. Tak, zacząłem przeczesywać niemiecki rynek, warsztaty i złomowiska stając się specjalistą od wyszukiwania części tej jednej marki - opowiada Napieralski.
Przedsiębiorca gromadził coraz więcej okazjonalnie zdobytych części, skupował powypadkowe wraki odzyskując z nich sprawne podzespoły. Założył w Zielonej Górze jeden z większych magazynów części. Trampoliną dla biznesu okazała się sprzedaż internetowa. Napieralski rozpoczął dystrybucję właściwie na cały świat. Trzy lata temu musiał powiększyć magazyny. Aby być bliżej głównego rynku, Niemiec, kupił działkę i budynek Sprembergu, w połowie drogi pomiędzy Lipskiem, a Zieloną Górą.
Drugie życie wraku
Na pytanie, czy jego działalność jest tolerowana przez autoryzowanych sprzedawców Porsche, Napieralski parska śmiechem. - Nie tylko tolerowana, wręcz współpracujemy - mówi biznesmen. Zdarzało się że odkupował rozbite samochody od polskich właścicieli. Od przedstawicieli marki w całej Europie skupuje zalegające na półkach części, akcesoria.
Za całego Porsche najbardziej chodliwym towarem jest emblemat z maski. Zazwyczaj padają one łupem ulicznych wandali, często ulegają zniszczeniu przy byle stłuczce. Napieralski ma pełną kolekcję herbów - od lat 60’ do współczesności. Te montowane na maskach współczesnych modeli (kosztują od 110 do 50 euro), ale równie cenne są znaczki do schowka na rękawiczki czy emblematy montowane na kolektorze wydechowym. Napieralski szczyci się, że jego mechanicy zdemontowali nawet unikalny znaczek z wyścigowego modelu 911-stki, który w fabryce montuje się naklejając cienki płatek metalu na maskę. Jak to zrobili? To tajemnica zawodu!