Polscy piłkarze ręczni przegrali wczoraj z Hiszpanią 22:33 i tym samym definitywnie utracili szansę na udział w turnieju olimpijskim w Londynie. To prawdopodobnie koniec pewnej epoki w polskim sporcie.
Mogliśmy mieć nadzieję, że Hiszpanie - pewni już awansu na najbliższe Igrzyska Olimpijskie, „odpuszczą”. Nie wyjdą w pełni skoncentrowani na niedzielne spotkanie z Polakami. Jednak nie odpuścili. Przeciwnie – pokazali klasę i obnażyli wszystkie słabości naszej reprezentacji.
Na tym poziomie międzynarodowym porażka różnicą jedenastu bramek, to nokaut. Pogrom. Dodatkowo w tak ważnym meczu – o być albo nie być polskich szczypiornistów w kontekście wyjazdu na londyński turniej olimpijski.
Polscy piłkarze po porażce z Hiszpanami zajęli ostatecznie 3. miejsce w turnieju eliminacyjnym do Londynu. Z turnieju w hiszpańskim Alicante awans uzyskały reprezentacje gospodarzy i Serbii.
Po sobotnim pechowym remisie z serbską reprezentacją 25:25 i niedzielnej wygranej naszych bałkańskich rywali nad Algierią, podopieczni Bogdana Wenty musieli co najmniej zremisować z Hiszpanami, by zająć drugie miejsce w zawodach i awansować na Igrzyska.
Niestety Polacy podczas niedzielnego spotkania z Hiszpanią grali tak, jak przez cały turniej w Alicante. Nieskutecznie, ospale, brakowało im koncentracji. W piątek z anonimową algierską ekipą wygrali minimalnie - jedynie jedną bramką różnicy. W sobotę, przez większość spotkania z Serbami, prowadzili, by w ostatnich sekundach zmarnować cały swój wysiłek.
Z Hiszpanami Polacy od początku nie mieli nic do powiedzenia. Już po pierwszej połowie przegrywali 9:18. Tylko najwięksi optymiści mogli wierzyć, że powtórzy się historia z ostatnich Mistrzostw Europy ze stycznia tego roku. Wówczas polscy szczypiorniści przegrywali ze Szwedami aż 9:20, by ostatecznie zremisować to spotkanie. Drużyna z Półwyspu Iberyjskiego to jednak inna klasa. Wykorzystywała każdy, nawet najmniejszy błąd w przyjęciu czy w rozegraniu polskiej ekipy. Nasi nadziewali się na szybkie kontry gospodarzy. A ich bramkarz Hombrados był niczym mur.
W zespole Wenty nie zawiódł jedynie stojący na bramce Sławomir Szmal. Jeden z najwybitniejszych polskich piłkarzy ręcznych w historii, wybrany na najlepszego gracza całego globu w 2009 roku. Niestety Szmal był odosobniony. Nie tylko pod względem sportowej formy. W jego grze było widać pasję, zaangażowanie i wiarę w sukces niemal do końca. Po innych polskich graczach nie było tego widać.
Dla wielu naszych szczypiornistów wyjazd na Igrzyska do Londynu i walka o ewentualny medal na tym turnieju miała być ukoronowaniem wielkiej, sportowej kariery. Byli już wicemistrzami świata, brązowymi medalistami.
Do historii polskiego sportu przejdzie z pewnością ich pojedynek z Norwegami w 2009 roku. Polacy w ostatnich sekundach zdobyli decydującą bramkę za sprawą Artura Siódmiaka. Pokonali rywali 31:30 i dzięki temu mogli zagrać w półfinałach Mistrzostw Świata w Chorwacji.
Niestety to już historia. Reprezentacja polski w piłce ręcznej na wielki sukces czeka od wspomnianego chorwackiego turnieju. Po nim przyszły nieudane zawody: Euro w Austrii (4. miejsce), ósma lokata na mistrzostwach świata w Szwecji i dziewiąta na tegorocznych ME w Serbii.
Wyjazd do Londynu miał być ostatnią misją „walczaków Wenty”. Nieustraszonych. Naszych bohaterów narodowych, którzy zawsze trzymali kibiców w napięciu. Przynosili tyle radości. Ich niezwykle dramatyczne spotkania mogły nie jednego przyprawić o kłopoty z sercem. Niestety porażka z Hiszpanią prawdopodobnie kończy pewną erę w polskiej piłce ręcznej.
- Nie wiem, co mam powiedzieć - mówił po spotkaniu dla gazeta.pl Bartłomiej Jaszka,- Przyjechaliśmy tu naprawdę zmobilizowani, jak na olimpiadę. Mogliśmy wczoraj odnieść zwycięstwo i dziś się nie stresować, ale nie udało się. Dzisiejszy mecz nie układał się od samego początku, głupio traciliśmy piłki, naprawdę, nie wiem co powiedzieć. Czy to koniec 'orłów Wenty?' Na chwilę obecną nie chcę o tym myśleć - podkreślał Jaszka.
Grzegorz Tkaczyk w tym roku skończy 32 lata, Tomasz Tłuczyński i Bartosz Jurecki - 33, Sławomir Szmal 34, Marcin Lijewski 35, a Mariusz Jurasik już 36. Trudno przewidywać, by większość z nich dalej chciała kontynuować karierę reprezentacyjną. Zrezygnował już Marcin Lijewski. Niepewna jest też pozycja Bogdana Wenty. Twórca największych sukcesów „ręcznych” zostanie być może zwolniony.
Teoretycznie zabrakło bardzo niewiele. Jeszcze 10 sekund przed końcem sobotniego spotkania z Serbami, Polacy prowadzili 25:24 i mieli w garści awans na Igrzyska.
Niestety nie utrzymali prowadzenia. Wielcy „mistrzowie końcówek” tym razem sami polegli, ugodzeni własną bronią. Czy teraz legendarną kadrę Bogdana Wenty czeka rewolucja? Jeśli tak, to mimo wczorajszej klęski, tym wszystkim, którzy ją tworzyli, należy się jedno słowo - dziękujemy.