Mateusz Piskorski, były poseł Samoobrony, twierdzi, że referendum na Krymie było zgodne z prawem. PIskorski był tam jako szef grupy obserwatorów z zagranicy. W dniu referendum nie widział luf pistoletów i czołgów, uważa więc, że wszystko odbyło się zgodnie z demokratycznymi standardami. Jego wyjazd na Krym potępiła ONZ.
Mateusz Piskorski, który był szefem grupy zagranicznych obserwatorów podczas referendum na Krymie, odpowiadał na pytania Konrada Piaseckiego w "Kontrwywiadzie" RMF FM. Według byłego posła, który na Krym pojechał na zaproszenie tajemniczej organizacji z Brukseli, referendum odbyło się zgodnie z prawem.
Czy nie ma poczucia, że firmował wydarzenia, które potępił niemal cały świat? – Nie sądzę, czy cokolwiek firmowałem. Nie oceniałem działań władz, bo nie tego dotyczy zadanie obserwatora – mówił Piskorski. – W dzień referendum nie było widać luf karabinów i czołgów, na ulicach nie było rosyjskich żołnierzy – dodał.
– Sam przebieg referendum był zgodny z prawem ustanowionym przez Radę Najwyższą Krymu, a tylko to obserwatorzy mogą oceniać – odpowiedział z kolei na pytanie, czy referendum spełniało zasady demokracji.
Były polityk nie widział ani porwań, ani wojsk, ani swastyk na domach Tatarów. Na stwierdzenie Piaseckiego, że "najłatwiej jest nie widzieć", odpowiedział, że "najłatwiej jest powtarzać określone argumenty i posługiwać się stereotypami". Nie uważa też, jakoby obecność jego i innych "obserwatorów" legitymizowały działania Putina. Podobnie jak fakt, iż zagraniczne agencje piszą, że jest on posłem, co sprawia wrażenie, jakby wykorzystywał stary mandat do legitymizowania działań Rosji.
– Jeszcze raz: referendum było zgodne z prawem? – nie ustępował Piasecki. – Z prawem Autonomicznej Republiki Krymu – tak. Nie było rażących naruszeń – odpowiedział Piskorski.
Byłemu posłowi nie przeszkadza także, że Putin łamie zobowiązania międzynarodowe, bo "Zachód także je łamie". Na argument Piaseckiego, że memorandum budapesztańskiego Zachód nie złamał, odparł: - W memorandum jest mowa o pozablokowym statusie Ukrainy, a pojawiły się deklaracje, że Ukraina chce wstąpić do Unii. Lutowe wydarzenia w Kijowie doprowadziły do rozpadu państwa. To upadłe państwo, które nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa.
Na stwierdzenie Piaseckiego, że używa imperialistycznych i totalitarnych argumentów, były poseł Samoobrony odparł, że "nie ocenia działań Rosji w sensie etycznym". Nie przeszkadza mu także, że ONZ potępia jego wyjazd. – Czuję się jak wolny obywatel i nie muszę popierać stanowiska polskiego MSZ – zakończył swoje wystąpienie w radiu Piskorski.
Wyników referendum na Krymie, które według Piskorskiego odbyło się zgodnie z prawem, nie uznała społeczność międzynarodowa.