– Wybory nie powinny być konkursem Eurowizji czy Tańcem z Gwiazdami. Przed PE stoją bardzo ważne zadania, realizowane przez całą delegację, więc jest nie bez znaczenia kto trafi do europarlamentu – mówi Andrzej Halicki w "Bez autoryzacji". O zarzutach pod adresem niezbyt obfitego w emocje orędzia Donalda Tuska, poseł mówi: – Wystąpienie premiera do obywateli i komunikacja ze społeczeństwem musi odbywać się bardzo racjonalnie.
W swoim orędziu Donald Tusk mocno podkreślał, że Polska jest bezpieczna. Rząd, Platforma, poczuła strach obywateli przed wojną?
Celem rosyjskiej agresji są państwa aspirujące do wspólnoty europejskiej i wszystko to dzieje się obok nas, więc oczywiście, że ta sytuacja nas bardzo niepokoi. Rosyjskie tendencje, destabilizacja w regionie, agresja, są dla nas bardzo poważnymi obawami. Dlatego trzeba podkreślać stan bezpieczeństwa. Jesteśmy w międzynarodowym sojuszu, który to bezpieczeństwo gwarantuje, jesteśmy we wspólnocie gospodarczej, która z kolei zapewnia bezpieczeństwo w wymiarze praktycznym, gospodarki. Bo bezpieczeństwo to nie tylko ochrona granic, ale kwestia stabilizacji gospodarczej, poziomu życia – a to wszystko gwarantuje nam wspólnota europejska.
Mimo to, wiele osób, szczególnie prawicowych dziennikarzy, oceniło wystąpienie premiera jako pozbawione emocji, "bez iskry" i uznało je za początek kampanii...
Takie sugestie są sprzeczne logicznie. W kampanii wyborczej z reguły używa się stwierdzeń, które właśnie niosą ze sobą ładunek emocjonalny, bo chce się skupić wyborców wokół jakiegoś celu i sprawy, właśnie poprzez wywoływanie pewnych reakcji. Jeśli ktoś mówi, że to było bezemocjonalne wystąpienie, to w takim razie nie spełnia ono kryteriów wyborczych.
Druga kwestia to cel przemówienia. Jesteśmy w poczuciu zagrożenia, bo obrazy z Ukrainy są blisko nas i myślę, że intencją Putina jest wywołanie strachu w całej wspólnocie europejskiej. Po to, by pozwolić mu na budowanie, alternatywnego wobec demokratycznego, świata. Świata pod władzą Kremla. Na tę psychologiczną agresję potrzebna jest bardzo racjonalna odpowiedź. I uważam, że premier Tusk jest słuchany przez największych i najsilniejszych polityków świata, bo właśnie racjonalnie opisuje sytuację i racjonalnie buduje relacje międzynarodowe. Dzięki temu dziś nie jesteśmy osamotnieni, wręcz odwrotnie, bez polskiego głosu nie podejmuje się decyzji międzynarodowych. I dlatego wystąpienie premiera do obywateli i komunikacja ze społeczeństwem też musi odbywać się bardzo racjonalnie.
Zostając przy kampanii – jak Pan ocenia problem celebrytów na listach do europarlamentu? Niektórzy politycy PO grożą, że odejdą, jeśli na listy będzie się powoływać znanych ludzi.
Nie widzę tego problemu w Platformie. Choć generalnie można powiedzieć, że zwłaszcza mniejsze komitety posiłkują się osobami rozpoznawalnymi, popularnymi, które jednak nie mają niezbędnej cechy do tego, by być skutecznym w europarlamencie od razu. Czyli doświadczenia i bezpośredniego kontaktu z polityką i administracją. W PO, w gruncie rzeczy, takich osób nie ma, pomijając sportowców. Ale Paweł Papke jest dobrym parlamentarzystą, tak samo Roman Kosecki. Mamy Otylię Jędrzejczak, której też życzę, by była dobrym parlamentarzystą.
Ale to właśnie na te osoby wskazuje się jako Platformowych "celebrytów"...
Zwracam na nich uwagę, bo to jedyna grupa mogąca budzić skojarzenia z celebrytami. Tylko nie wszyscy pamiętają, że w Parlamencie Europejskim powstanie komisja ds. sportu i kultury fizycznej, by podnieść rangę kultury fizycznej w Europie. To pewne wyzwanie przed europarlamentem, wymagające budowania tej komisji przez osoby znające się na tym i przez takie, które chcą być aktywne na forum europejskim.
Ogólnie jednak jest Pan przeciwny wciąganiu celebrytów na listy wyborcze?
Oczywiście, wybory nie powinny być konkursem Eurowizji czy Tańcem z Gwiazdami. Do tego przypominam, że przed PE stoją bardzo ważne zadania, realizowane przez całą delegację, więc jest nie bez znaczenia kto trafi do europarlamentu. Tak naprawdę ta kadencja będzie określać strategię rozwoju na następne dekady. Mamy gotowy budżet do 2020 roku, ale przecież trzeba będzie wypracować decyzje na kolejne kilka lat: czy budżet ma być większy, czy uwzględni politykę spójności, rolną, co z wspólną polityką bezpieczeństwa i obrony. Ta ostatnia jest szczególnie ważna w kontekście wydarzeń na Ukrainie i dążeń Putina. Dlatego ważne jest, jak będzie wyglądała cała polska delegacja do PE.
Jaki więc plan ma Platforma na nadchodzące wybory i na to, co po nich?
Po pierwsze chcemy stworzyć dobrą drużynę. Tak naprawdę ona mogłaby się składać z dużo większej liczby osób, niż jest to możliwe, bo mamy sporo osób spełniających kryteria, o których mówiłem. Nasz cel jest oczywisty: musimy mieć dobry wynik, również jako frakcja EPP. To związane jest z zasadniczym sporem o rozwój Europy: uważamy, że powinien on być oparty o solidaryzm, to, co zostało podkreślone na konwencji EPP w Dublinie. Solidaryzm oznacza większy budżet, a nie mniejszy, silną i dużą Unię, bo tylko taka Unia jest gwarantem dużej i silnej Polski.
Mała Unia to zaprzeczenie naszego interesu, choć w Polsce niektórzy uważają inaczej. Dlatego cieszy nas, że podkreślają to także przedstawiciele innych społeczeństw zachodnich. Jeśli zaś chodzi o bezpieczeństwo, bo trzeba do niego wracać, widać wyraźnie, jakim wyzwaniem jest bezpieczeństwo energetyczne. Trzeba też dążyć do takiego modelu funkcjonowania Europy, w którym będzie można w sposób dynamiczny zmieniać regiony słabiej rozwinięte, przeznaczać pieniądze na rozwój społeczeństw lokalnych.
Nie boicie się, że takie projekty będą bombardowane przez eurosceptyków?
Nacjonalizmy i populizmy karmią się trudną sytuacją gospodarczą i zawsze w takich chwilach budzą się narodowe egoizmy. Faktycznie nacjonalizmy, prezentowane dzisiaj w cywilizowanych słowach oraz populizm to największe zagrożenie dla wspólnoty. Ten strategiczny pojedynek co do dalszego rozwoju Unii będzie opierał się właśnie na tym, jak silna będzie reprezentacja zdrowego centrum, prointegracyjnego. Krótko mówiąc, trzeba bronić się przed atakującymi z różnych stron, we wszystkich społeczeństwach, nacjonalizmami. Dlatego liczymy na dobrą reprezentację Polski i EPP w europarlamencie. EPP formują ugrupowania prorynkowe, troszczą się nie tylko o prawa obywatelskie, ale też o wspólnotę jako całość.