Z czym kojarzy ci się Polska? Pytanie na które odpowiadamy jednym tchem tak jakbyśmy recytowali „Kto ty jesteś”. Gdy jednak przychodzi do zaprojektowania polskiego gadżetu, który promowałby nasz kraj za granicą, zaczynają się problemy. Wystarczy wspomnieć, że symbolem polskiej prezydencji był... bączek. Gadżet z Polski to wciąż koncepcja do zagospodarowania, tymczasem na lotniskach i w galeriach handlowych dobrze sprzedają się w tej roli filcowe torebki z tradycyjnymi haftami. Na pewno je widzieliście.
Goshico, polska marka akcesoriów modowych, która w 2008 roku wprowadziła na rynek modele filcowych torebek z gęstotkanymi haftami, wchodzi na kolejne światowe rynki. Po Czechach, Niemczech i USA, inspirowane folkiem akcesoria będzie można kupić w Japonii, Belgii i Norwegii, a w dalszej kolejności także w Australii.
Rozwijany od 2013 roku model budowania zagranicznej sieci sprzedaży opiera się na dystrybutorach, prowadzących lokalne odsłony internetowych sklepów Goshico i współpracy z butikami.
– Rozwijamy się z roku na rok, nasze dystrybutorki w Czechach i Niemczech działają już bardzo aktywnie. W tej chwili dopieszczamy sklepy internetowe dla użytkowniczek z Belgii, Norwegii i Stanów. Klientki z USA miałyśmy jeszcze przed podpisaniem umów dystrybucyjnych, więc już teraz można tam spotkać nasze torebki na ulicach. Podobnie w Japonii można je niezależnie dostać w sklepach – mówi w rozmowie z naTemat Małgorzata Kotlonek, współzałożycielka i projektantka marki.
Największą popularnością cieszą się modele inspirowane łowicką wycinanką – zastrzeżone w Urzędzie Patentowym RP wzory przemysłowe. – Naszym bestsellerem jest kufer z haftem kogutami i drewnianą rączką. To bardzo pożądany produkt, który został już zresztą w Polsce podrobiony; jedna firma skopiowała kształt tej torebki, a inna nasz haft 1:1.
– Linia Etno jest zdecydowanie naszym hitem sprzedażowym. Czegoś takiego nie było wcześniej ani na rynku polskim ani na rynku zagranicznym. Dlatego nasi dystrybutorzy nie mają wielkich trudności ze sprzedażą tych torebek, ponieważ są inne, a ludzie w dzisiejszych czasach lubią się wyróżniać. Turyści traktują je jako doskonały prezent z Polski, zwłaszcza, że to produkt użytkowy i staramy się iść bardziej w design niż w przaśność – mówi projektantka Goshico.
W Polsce zdania się podzielone: niektórych filcowy design rozczula, inni te stoiska omijają szerokim łukiem. Estetyka Goshico nie przemawia do gustu Michała Zaczyńskiego, komentatora mody i autora bloga michalzaczynski.com, nie odmawia jej jednak miejsca na rynku mody.
–Zarówno rzeczy brzydkie, jak i tanie, mają swoje stałe miejsce w światowej modzie. Przykładem tego pierwszego zjawiska jest choćby Prada. Z antyestetyki Miuccia Prada uczyniła atut. Sama niejeden raz w wywiadach mówiła, że nie uważa, by to co projektowała było atrakcyjne i dziwiła się, że jej kolekcje są rozchwytywane. No ale to brzydota intencjonalna, rodzaj konwencji. Przykładem mody taniej, która osiągnęła spektakularny sukces, jest z kolei np. marka Havaianas. Gumowe klapki brazylijskiego producenta, za kilkanaście euro, zrobiły na świecie furorę. Są pożądane bez względu na wiek, pochodzenie, czy zasobność portfela. Sam Christian Louboutin powiedział w wywiadzie dla mojego bloga, że jedyne, czego żałuje, to właśnie tego, że nie wymyślił havaianasów – mówi naTemat Michał Zaczyński.
Z produktami Goshico może być podobnie, ponieważ doczekały się swoich podróbek.
– Gdy na rynku pojawiły się podróbki, trochę się przestraszyłyśmy, ponieważ produkowane po kosztach, fatalnej jakości, psuły prasę filcowym torebkom. Ale mamy wierne klientki, które mają po kilkanaście naszych modeli i wciąż czekają na nowe wzory i hafty – dodaje Małgorzata Kotlonek.
Goshico założyła wraz z siostrą Agnieszką Kotlonek-Wójcik. Ich, początkowo hobbistyczny, pomysł tworzenia ręcznie szytych damskich torebek, wykorzystujących polskie motywy etniczne, w krótkim czasie zyskał popularność i pozwolił im na zbudowanie profesjonalnej marki.
– Pomysł na haft to była inspiracja wycinanką naszego taty, która wisiała w naszym domu odkąd pamiętam. Potem kolekcja wzorów zaczęła się rozrastać, powstawały różne wariacje kolorystyczne. Na prośbę klientek stworzyłam nawet taki wzór z kotami i myszami. Mamy też dużo motywów kwiatowych. Linia Etno cały czas się rozrasta, ponieważ cały czas jest takie zapotrzebowanie – mówi projektantka.
Do sukcesu przyczyniła się od dawna strasząca pustką nisza na polskie wyroby sięgające do tradycyjnych korzeni – nowoczesną odsłonę asortymentu znanego z Cepelii.
I tak projekty tworzone przez siostry Kotlonek stały się jednym z najpopularniejszych polskich gadżetów turystycznych. Produkty marki sprzedawane są na wszystkich polskich lotniskach, a także miejscach najczęściej odwiedzanych przez zagranicznych gości.
Reprezentują też Polskę na międzynarodowych imprezach poświęconych wzornictwu (I nagroda na wystawie „Designed in Poland” w Brukseli, zorganizowanej przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych we współpracy z Wydziałem Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Brukseli, czerwiec 2013; wyróżnienie na wystawie „Designed in Poland” w Rzymie, grudzień 2013; Złoty Medal Międzynarodowych Targów Poznańskich, luty 2013; Srebrny Medal Koreańskiej Międzynarodowej Wystawy Wynalazczości Kobiet „KIWIE” Targów w Seulu, na których Polskę reprezentował Urząd Patentowy RP, 2012 r.). Akcesoria Goshico promowała m.in. Joanna Mucha i Agnieszka Holland.
– Instytut Adama Mickiewicza i Urząd Patentowy zwróciły się do nas same. Co roku szyjemy torebki na organizowaną przez Urząd Patentowy Międzynarodową Konferencję „Innowacyjność i kreatywność kobiet”. Na pomysł folkowych produktów wpadłyśmy niezależnie, a dopiero potem organizacje te się do nas zwróciły, ponieważ brakowało produktów, którymi można by było promować Polskę za granicą – mówi Małgorzata Kotlonek.
– Sukces Goshico mnie nie dziwi. Zwłaszcza, jeśli przypomnimy o Abercrombie&Fitch, marce, która swego czasu wywołała na świecie histerię. Tłumy od świtu stały w kolejkach np. na Piątej Alei, czego sam byłem świadkiem, ale też i każdy w Polsce chciał coś od nich mieć. A to synonim banału i braku stylu, oferta rodem z koszy w supermarketach. Oryginalne sklepy z półnagimi sprzedawcami i reklamy o erotycznym zabarwieniu jednak wystarczyły, by klienci oszaleli.
I tak jak A&F, tak i filcowe torby z folkowymi haftami też mi się nie podobają i uważam je za uosobienie szpetoty. Jednak sukces tych toreb pokazuje, że przy odpowiednim wsparciu marketingowym, dobrym koncepcie, konsekwencji i wyczuciu potrzeb rynku i klienta (w tym przypadku domyślam się, że klient jest młody i Goshico nie kojarzy mu się ze zramolałą Cepelią, lecz z czymś świeżym i modnym) nawet z tak kontrowersyjnym produktem można podbić rynek. Dlatego bez względu na mój własny gust, kibicuję marce i cieszę się z ich rozwoju i podboju zagranicy – mówi Michał Zaczyński.