Główny Inspektorat Transportu Drogowego zapowiada uruchomienie kolejnych stu radarów do końca 2015 roku. Zwiększenie ich ilości spowoduje zapewne wzrost popularność aplikacji Yanosik, Antyradar czy Coyote, które pozwalają unikać radarów. Sprawdziliśmy, czy w Polsce to w ogóle legalne i czy kierowcy mają powody do obaw.
Na rynku polskim konkurują ze sobą cztery najpopularniejsze aplikacje na urządzenia mobilne dla kierowców: Yanosik, Antyradar, Speedalarm oraz Coyote. Trzy pierwsze są polskimi produktami, a ostatni z nich przywędrował z Francji i zadomowił się także w sześciu innych krajach Europy. Choć różnią się one od siebie kilkoma detalami, to ich wspólnym mianownikiem jest m.in. możliwość ostrzegania przed radarami, a także przekazywanie tej informacji innym kierowcom.
Czy nie kłóci się to z prawem, które jasno tego zabrania? Z godnie z ustawą o prawie w ruchu drogowym:
Polski oddział firmy Coyote System na stronie internetowej przekonuje o legalności swojego produktu. – System Coyote nie jest antyradarem, którego stosowanie jest nielegalne według obowiązującego w Polsce prawa – czytamy. Obecnie firma reklamuje swój produkt nawet w telewizji. Zaskakujący jest nieco sam wydźwięk reklamy, który sugeruje, że z pomocą Coyote... zadbasz o swoje bezpieczeństwo. Unikanie kontroli jest stosunkowo dyskusyjną definicją bezpieczeństwa.
– Nasza aplikacja jest w pełni legalna – przekonuje Magda Zglińska z firmy Netpis, właściciel Yanosika. Zdradza też w jaki sposób kierowcy mogą swobodnie z niej korzystać i nie łamać jednocześnie prawa. Wszystko opiera się na społeczności kierowców. System działa podobnie jak radio CB, które nie jest przecież nielegalne – podkreśla Zglińska.
– Aplikacje antyradarowe są kolektywną pamięcią kierowców – przekonuje w rozmowie z naTemat Piotr Frankowski, dziennikarz motoryzacyjny, redaktor naczelny naczelny kwartalnika Ramp. – Te systemy nie wykrywają radarów, polegają jedynie na informacji od innych kierowców – dodaje.
Aplikacja daje możliwość ostrzegania innych kierowców o niebezpieczeństwach drogowych, w tym o kontroli policyjnej czy stacjonarnych radarach. Czyli to kierowcy sami się informują, a aplikacje umożliwiają im przekazywanie tej wiedzy dalej. Wilk syty i owca cała. – To tak samo jako w przypadku radia CB, cała zabawa polega na uczciwości i zaufaniu kierowców – podkreśla Frankowski.
Jak dodaje rzeczniczka Yanosika, ze strony policji spotykali się dotąd z pozytywnym odzewem, właśnie ze względu możliwość unikania przez kierowców zagrożeń na drodze. Do momentu publikacji tekstu Komenda Główna Policji nie odpowiedziała nam w tej sprawie.
Zabierał bogatym, dawał biednym
Yanosik jest jedną z najstarszych tego typu aplikacją w Polsce. Dostępny jest już od pięciu lat. Obecnie korzystania z niego 1,5 mln kierowców. Choć sam program jest bezpłatny, to jest twórcy zarabiają na reklamach, które wyświetlają się ekranie smartfonów kierowców.
Francuski Coyote istnieje od 2005 roku, ale w Polsce pojawił się dopiero rok temu. Działa również we Francji, Belgii, Hiszpanii, Włoszech, Luksemburgu i Niemczech. Dochód firmy, która zgromadziła w Europie prawie 2,5 mln kierowców, w 2011 roku wyniósł 75 milionów euro.
Na czym zarabiają Francuzi? Z jednej strony oferują swoim klientom darmową aplikację na urządzenia mobilne, a z drugiej zakup specjalnego urządzenia, przypominającego GPS, wraz z subskrypcją. Koszt użytkowania przez rok waha się od 399 do 599 zł. Cena uzależniona jest od wykupionej mapy: Polska bądź Europa.
Równie nowy na polski rynku jest Antyradar firmy Aquart, który jest dostępny od grudnia 2013 roku. Aplikacja zbudowana jest na bazie AutoMapy, która od lat cieszy się powodzeniem wśród kierowców korzystających z nawigacji. Dlatego też Antyradar od początku swojego istnienia posiadał liczną grupę użytkowników. Dzięki temu aplikacja jest w pełni darmowa i kierowcy nie są spamowani reklamami. Jak chwalą się twórcy Autoradaru – O wszystkich utrudnieniach drogowych kierowcy zostaną ostrzeżeni przez legendę polskiego sportu motorowego Krzysztofa Hołowczyca – czytamy na stronie automapa.pl
Alternatywą może być najstarsza antyradarowa aplikacja Speedalarm, która obecnie może pochwalić się liczbą 350 tys. kierowców. Aplikację można ściągnąć za darmo. Kierowcy mogą korzystać bezpłatnie dwie godzinny dziennie. Pełen dostęp możliwy jest po wykupieniu abonamentu.
Więcej radarów, więcej aplikacji
Z danych Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego wynika, że w Polsce na 10 tys. km jest 16 fotoradarów (we Francji aż 25). Liczba zgonów na polskich drogach systematycznie spada. W 2011 odnotowano 4200 ofiar, a rok później już prawie tysiąc mniej. GITD przekonuje, że o poprawie tych wyników zdecydowała poprawa jakości dróg oraz… fotoradary.
Jak przekonuje redaktor naczelny magazynu Ramp, korzystanie z aplikacji antyradarowych wyrównuje siły kierowców w konfrontacji z radarami. – Na wylotówkach, prostych odcinkach drogi, gdzie rzadko dochodzi do wypadków i nie ma szkół, policja łapie kierowców, którzy jadą trochę szybciej. Wówczas system antyradarowy ratuje nas przed mandatem – dodaje Frankowski.
Zabrania się wyposażania pojazdu w urządzenia informujące o działaniu sprzętu kontrolno-pomiarowego używanego przez organy kontroli ruchu drogowego lub działanie to zakłócające albo przewożenia w pojeździe takiego urządzenia w stanie wskazującym na gotowość jego użycia ...