
- Pani Otylia Jędrzejczak nie przyjechałaby tutaj dla samej akcji. Tyle razy ją zapraszali, ale odmawiała. Teraz chodzi jej o pokazanie się przed wyborami - tak aktywność PO komentowała anonimowo jedna z osób, które brały udział w Bydgoszczy w inauguracji programu "Bydgoszcz mówi stop zwolnieniom z wuefu". Radni PiS oceniają to krótko: "żenada".
REKLAMA
Na inauguracji akcji "Stop zwolnieniom..." spotkali się nauczyciele i uczniowie 92 szkół. Dostali certyfikaty podpisane m.in. przez ministra sportu oraz prezydenta Bydgoszczy. Ale uczniowie, jak pisze "Gazeta Pomorska", nie mają pojęcia o co chodzi. Zdezorientowani byli też nauczyciele. Wuefista Piotr Walczak z Zespołu Szkół nr 9 im. Bydgoskich Olimpijczyków mówi "Gazeta Pomorska", że nie wie, jak "ta akcja będzie wyglądała w praktyce". Wiadomo, że teraz się zaczyna.
Na inaugurację przyjechała sama Otylia Jędrzejczak, kiedyś olimpijska, dzisiaj - kandydatka PO do Parlamentu Europejskiego właśnie z Bydgoszczy. Jeden z rozmówców gazety ostro ocenia jej aktywność i przypomina, że pływaczka była "zapraszana wiele razy", ale dopiero teraz zdecydowała się zaproszenie przyjąć.
Radni PiS są oburzeni. Jeden z nich, Piotr Król, uważa, że "wplątywanie dzieci w kampanię wyborczą jest żenujące". Jak podkreśla, gdyby PO zależało na dobru dzieci, to "akcją odbywałaby się od września, a nie tydzień po przedstawieniu listy kandydatów PO do europarlamentu".
Źródło: "Gazeta Pomorska"
