Już za niespełna miesiąc Jan Paweł II zostanie świętym. Na kanonizację, która odbędzie się 27 kwietnia na placu świętego Piotra w Rzymie papież z Polski czekał 9 lat. W najnowszej historii Kościoła to sprawa bez precedensu. Tymczasem jest wielu Polaków, którzy od lat czekają na koniec procesu beatyfikacyjnego.
Najszybciej w historii Kościoła kanonizowany został Piotr z Werony. Włoch zginął śmiercią męczeńską 6 kwietnia 1252 roku, a już 27 marca 1253 został wyniesiony na ołtarze. Nieco dłużej, bo 352 dni na kanonizację czekał św. Antoni Padewski. Natomiast patron Polski, Wojciech, czekał niecałe dwa lata na to, aby zostać świętym. Jednak w historii najnowszej żaden święty nie został tak szybko wyniesiony na ołtarze, jak zostanie wkrótce Jan Paweł II. A w polskim Kościele mamy wielu Sług Bożych, którzy latami czekają na to, aż zakończy się ich proces kanonizacyjny, czy beatyfikacyjny.
Kanonizacja
Oficjalne uznanie przez Stolicę Apostolską świętości danej zmarłej osoby z racji osiągnięcia przez nią doskonałości moralnej w stopniu heroicznym lub uznanie jej za męczennika. Poprzez akt kanonizacji papież uznaje ją za osobę godną kultu powszechnego. Poprzedza ją proces kanonizacji.
Beatyfikacja
Akt kościelny wydawany przez Kościół katolicki, uznający osobę zmarłą za błogosławioną, zezwalający na publiczny kult, ale o charakterze lokalnym (np. w diecezji). Akt taki wydaje się po pozytywnym rozpatrzeniu procesu beatyfikacyjnego. Osoby wobec którym trwa proces beatyfikacyjny używa się tytułu „Sługa Boży”. CZYTAJ WIĘCEJ
500 lat czekania
Zacznijmy od tych, którzy od pięciu wieków nie mogą się doczekać ani beatyfikacji, ani kanonizacji. Świętosław Milczący, zwany też Błogosławionym wciąż nie został wyniesiony na ołtarze. Od końca XV wieku trwa kult jego osoby. Jest uważany za patrona dobrej spowiedzi oraz Sławkowa, z którego pochodzi. 28 października 1997 roku kardynał Franciszek Macharski powołał komisję historyczną, która służyć miała jego beatyfikacji, a 22 stycznia równolegle otworzono proces kanonizacyjny. Jednak od tego czasu nie ma daty wyniesienia na ołtarze Sługi Bożego Świętosława.
Równie długo czeka Michał Giedroyć. Po jego śmierci w 1485 roku mówiono, że wkrótce zostanie wyniesiony na ołtarze. Jednak mimo otwarcia jego grobu oraz przeniesienia jego relikwii w procesji, wciąż nie zakończyły się procesy beatyfikacyjne i kanonizacyjne. Giedroyć, który urodził się księciem, ale poświęcił się Bogu jest uważany za patrona chorych (sam urodził się chromy) i zakrystianów. Wyznawcy jego kultu w każdy piątek o godz. 7 rano, a także w drugi piątek miesiąca o 12:30 podczas mszy świętej w kościele św Marka w Krakowie modlą się o rychłe wyniesienie go na ołtarze.
Bernard z Wąbrzeźna zmarł w 1603 roku. Należał do zakonu Benedyktynów. Był znany jako osoba, która nie tylko gorliwie się modliła, ale także nosiła pomoc bliźnim. Jego kult jest szczególnie bliski mieszkańcom Wąbrzeźna oraz Grodziska Wielkopolskiego. Mieszkańców tego drugiego miasta miał uratować podczas epidemii cholery. Kiedy w Grodzisku wyschła miejscowa studnia, Bernard miał uczynić nad nią znak krzyża, dzięki czemu znów napełniła się wodą. W innych wersjach Sługa Boży dzięki temu cudowi uratował także od upadku miejscowy browar, który był jedynym źródłem dochodu miasta. Dwukrotnie proces kanonizacyjny Bernarda z Wąbrzeźna został przerywany przez wojny światowe.
Męczennicy z II Wojny Światowej
Przenieśmy się teraz w czasy nieco współcześniejsze. Jan Paweł II sam beatyfikował w 1999 roku 108 polskich męczenników za wiarę. Jednak kolejnych 122 Sług Bożych wciąż czeka na zakończenie się procesu beatyfikacyjnego. W tej grupie znajdują się Ulmowie – ośmioosobowa rodzina z Markowej. W czasie wojny w całości zostali oni zamordowani przez Niemców za ukrywanie i niesienie pomocy Żydom.
Poza Ulmami jest cała grupa duchownych, braci, czy kleryków, którzy zginęli za wiarę. Wśród nich znajdziemy byłego rektora seminarium duchownego w Ołtarzewie, Franciszka Kiliana, który zginął w obozie koncentracyjnym. Warto też wspomnieć ojca Władysława Wiącka z zakonu Jezuitów. Zginął on 2 sierpnia 1944 roku, drugiego dnia powstania warszawskiego wraz z innymi mnichami. Jego śmierć została przedstawiona w fabularyzowanym filmie dokumentalnym Krzysztofa Żurowskiego pt. „Śmierć w klasztorze”.
17 września 2003 roku rozpoczęła się pierwsza sesja beatyfikacji grupy 122 męczenników. W 2011 zakończył się etap diecezjalny ich procesu beatyfikacyjnego. Następnie wszystkie dokumenty przesłano do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie. Jednak wciąż męczennicy czekają na to, aż zostaną wyniesieni na ołtarze.
Współcześni papieżowi słudzy
Nie jesteśmy w stanie dokładnie zliczyć, ilu współczesnych Janu Pawłowi II czeka na zakończenie procesów beatyfikacyjnych bądź kanonizacyjnych. Przedstawimy jednak kilka wybranych osób, które czekają w tej kolejce.
Zaczniemy od siostry Zofii Tajber, założycielki Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana w Prądniku Białym. Dzięki pracy zakonnicy w tym podkrakowskim miasteczku powstały między innymi ochronka dla opuszczonych dzieci, czy biblioteka oraz kuchnia dla biednych. Siostra Tajber zmarła 28 maja 1963 roku, a kazanie na jej pogrzebie wygłosił ówczesny biskup pomocniczy Karol Wojtyła. Proces kanonizacyjny w jej sprawie rozpoczął się 30 lat po jej śmierci, 9 listopada 1993 roku.
Inna zakonnica, która czeka na wyniesienie na ołtarze to Służebnica Boża Róża Czacka. Urodzona jako hrabianka, w wieku 22 lat straciła wzrok. Uznała to za znak i sama powinna zająć się osobami niewidomymi. Ufundowała ośrodek w Laskach, a także założyła Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Zmarła w 1961 roku. Prace nad jej procesem beatyfikacyjnym trwają w Rzymie. Wiele osób modli się do niej, prosząc o wstawiennictwo w sprawach zdrowotnych i duchowych.
Na beatyfikację czeka także zmarły w 1987 roku ksiądz Franciszek Blachnicki, założyciel ruchu Światło-Życie. Sługa Boży jest postrzegany jako patron wspólnot życia konsekrowanego: Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła, Wspólnoty Chrystusa Sługi oraz stowarzyszenia kapłańskiego Unia Kapłanów Chrystusa Sługi. Blachnicki poza założeniem ruchu Światło-Życie, także rozpoczął Niezależną Chrześcijańską Służbę Społeczną oraz Krucjatę Wyzwolenia Człowieka (ruch trzeźwości).
Nie będziemy się kłócili o to, że Jan Paweł II przeskoczył kolejkę. Wiadomo, że był wielkim człowiekiem. Jednak chcieliśmy pokazać, że jego proces kanonizacji trwał znacznie krócej niż choćby proces beatyfikacyjny wielu Sług Bożych. I jedyne pytanie, jakie można zadać to takie: dlaczego w odróżnieniu od Jana Pawła II nie mogą się zakończyć procesy innych? Czy to wynika z braku cudów, czy może po prostu mniej znaczą dla Kościoła niż pierwszy polski papież?