Prowizje i opłaty w polskich bankach są jednymi z najwyższych w Europie – wynika z najnowszego raportu Goldman Sachs. W łącznych przychodach polskich banków aż 27 procent pochodzi właśnie z prowizji i opłat. Pod tym względem zajmujemy 4. miejsce w Europie. To pokazuje w jak dużym stopniu banki generują gigantyczne zyski m.in. dzięki nakładaniu na klientów kolejnych, wysokich opłat.
Na całym świecie, szczególnie po wybuchu kryzysu, finansjerę zaczęto obwiniać za bizantyjski wręcz styl bycia, przez który klienci cierpią. Pytanie o to, czy prezesi banków powinni zarabiać grube miliony kosztem klientów, wraca co jakiś czas jak bumerang. Najnowszy raport Goldman Sachs każe się nad tym zastanowić również Polakom – czy przypadkiem nie jest tak, że opłaty i prowizje w bankach są już za wysokie.
Goldman Sachs miażdży polskie banki
Analitycy Goldman Sachs stwierdzili bowiem, że polskie banki raczej nie zarobią więcej niż teraz na opłatach i prowizjach. Dlaczego? Bo i tak już są bardzo wysokie, a właściwie – jedne z najwyższych w regionie. Amerykanie zaznaczają przy tym, że na pewno banki nie będą podnosić opłat, jeśli już to nawet je zmniejszać.
W raporcie podkreślono, że w polskich bankach aż 27 proc. łącznych przychodów banków stanowią właśnie opłaty i prowizje. I faktycznie: z państw regionu tylko w Austrii jest to wyższy odsetek (29 proc.).
Na Litwie, która zajmuje pod tym względem 8. miejsce, prowizje i opłaty to 23 proc. łącznych przychodów banków, tak samo jest w Czechach. W Rosji liczba ta wynosi 20 proc., na Węgrzech – 19 proc. Od polskiej finansjery więcej na opłatach zarabiają tylko banki we wspomnianej Austrii, Portugalii (35 proc. przychodów) i Włoszech (36 proc.).
Goldman Sachs każe sprzedawać polskie banki
W raporcie Goldmana, oprócz informacji o wysokich opłatach, znajdują się również rekomendacje dla inwestorów. Amerykańscy analitycy uznali, że w polski sektor bankowy lepiej jest obecnie nie inwestować i nie kupować akcji naszych banków. W raporcie uwzględniono pięć instytucji: mBank, BZ WBK, Pekao, Citi Handlowy oraz PKO BP. Wszystkim, oprócz PKO BP, obniżono rekomendacje z "neutralna" na "sprzedaj". PKO BP utrzymało się z oceną "neutralną".
Czy to oznacza, że przepłacamy za usługi banków, a nasze opłaty i prowizje to tylko środek do tego, by zwiększać zyski?
Patrząc na wyniki finansowe banków wymienionych w raporcie – można tak pomyśleć. W 2013 na przykład mBank zarobił, czyli miał zysk netto, na poziomie 1,2 miliarda złotych. BZ WBK w ubiegłym roku miało przed opodatkowaniem zysk na poziomie 2 miliardów złotych, Pekao zysk netto - 2,8 miliarda.
Ktoś mógłby teraz powiedzieć, że skoro banki zarabiają tak dużo, to mogłyby obniżyć prowizje oraz opłaty i tym samym zmniejszyć po prostu swój zysk. Ale bankierzy przekonują, że sprawa nie jest taka prosta, bo opłaty i prowizje są adekwatne do poziomu usług.
Banki odpowiadają...
– Usługi bankowe w Polsce są jednymi z najbardziej nowoczesnych w Europie. Klienci na innych rynkach nie mogą zrealizować przelewu w czasie rzeczywistym, zapłacić za zakupy telefonem z integrowanym z rachunkiem bankowym, czy wręcz mieć cały bank w komórce, dzięki któremu zawsze mogą zlecać bankowi wykonywanie operacji – mówi nam Tomasz Bogusławski z zespołu prasowego banku Pekao.
– Banki w Polsce odeszły od schematu konto + karta i oferują swoim klientom znacznie więcej. Patrząc jak rośnie popularność bankowości i płatności mobilnych, widać, że klienci podzielają ten kierunek zmian – podkreśla Bogusławski.
Również Krzysztof Olszewski, rzecznik mBanku, wskazuje swoją krótką wypowiedzią, że dane zawarte w raporcie nie oznaczają, że na klientów narzuca się zbyt wysokie prowizje i opłaty. – mBank w Polsce rozpoczął modę na konto za 0 zł i to mój jedyny komentarz – stwierdza Olszewski.
... Albo milczą
Z kolei PKO BP, który w raporcie jako jedyny otrzymał rekomendacje neutralną, nie chciał w ogóle komentować informacji z raportu. W biurze prasowym wyjaśniono mi, że w sytuacji, gdy jest to jedyny bank, któremu nie obniżono rekomendacji, byłoby niezręczne komentowanie informacji zawartych w raporcie. W BZ WBK, dla odmiany, zespół prasowy uznał, że sprawa dotyczy "całego sektora" i po komentarz odesłano nas gdzie indziej. Citi Handlowy, choć obiecał odpowiedź, do tej pory jej nie nadesłał.
To o tyle dziwne, że przecież bankierzy przeczytali raport Goldman Sachs w tym samym momencie, co dziennikarze, i zapewne mogliby odpowiedzieć na zarzuty o wysokie opłaty. Milczenie bowiem raczej nie przybliży banków do klientów.