
Problem żeńskich form nazw zawodów i tytułów jest znany od dawna a jednak wciąż jest on kontrowersyjny wśród polskiego społeczeństwa, w tym wśród językoznawców. Psycholożka czy pani psycholog? Socjolożka czy pani socjolog? Obie formy poprawne czy też nie? Rada Języka Polskiego postanowiła zabrać głos w tej sprawie.
REKLAMA
Dla jednych sprawa ta jest nic nieznacząca, drudzy uważają, że trzeba o tym mówić, gdyż chodzi o równouprawnienie kobiet w języku, a ten, podobnież, jest wobec nich dyskryminujący. Bez względu na to co się mówi, sprawa ta jest znana już od dawna, jednak w mediach zrobiło się o niej głośno dopiero za sprawą minister, Joanny Muchy, która w programie Tomasza Lisa poprosiła prowadzącego, aby zwracał się do niej ministra, a nie pani minister.
W wydanym stanowisku Rada Języka Polskiego przypomina, że "rzeczownikowe nazwy żeńskie tworzy się zasadniczo od nazw męskich za pomocą przyrostka -ka (por. nauczyciel – nauczycielka, socjolog – socjolożka) lub -ini/-yni (władca – władczyni)". Ponadto podkreśla się, że "końcówka -a jest wykorzystywana, gdy mamy do czynienia z nazwą o charakterze przymiotnikowym, np. przewodniczący – przewodnicząca".
Z tego wszystkiego wynika, że formy żeńskie nazw zawodów i tytułów są systemowo dopuszczalne, jednakże nie są one dość powszechnie używane i dlatego budzą negatywne reakcje u większości osób. Zatem nie będzie to błędem, kiedy powiemy ministra lub ministerka czy też inżyniera lub inżynierka. Jednak trzeba pamiętać o tym, że językowi nie należy niczego narzucać i to, czy takie formy nie będą już nikogo dziwić, nie zależy od jednej, czy drugiej osoby, a od całego społeczeństwa, do którego dotrze to, że formy żeńskie wspomnianych nazw są polszczyźnie potrzebne.