To był jeden z lepszych żartów, jakie twórcy gier przygotowali na 1 kwietnia. Na ten dzień została ustalona premiera "Goat Simulator", w którym wcielając się w kozę gracz sieje zniszczenie na amerykańskich przedmieściach tratując mieszkańców, demolując ogródki i... wysadzając stacje benzynowe. A potem się okazało, że to wszystko prawda.
Gra jest bardzo zła. I nie chodzi tylko o tony koziej agresji. Najlepiej zresztą ujęli to sami twórcy.
Gracze jednak nie posłuchali i "Goat Simulator" okupuje właśnie pierwsze miejsce na Steamie, największej platformie sprzedaży gier komputerowych na świecie. Jakby tego było mało ludzie z całego świat zalewają YouTube filmikami, które zbierają po kilka milionów odsłon.
Na przykład takimi.
Recenzenci – jakby przy tego typu produkcjach miałoby to jakiekolwiek znaczenie – są podzieleni. "Koza", która początkowo powstała rzeczywiście jako żart, jest krytykowana za techniczne niedopracowanie i fakt, że nie jest grą na lata. Branża docenia przy tym absurdalnie ożywczy pomysł w czasach, gdy "wszystko już było".
Ludzie wiedzą jednak swoje. "Internety" mają właśnie pierwszego kandydata do gry roku.
To mała, zepsuta i głupia gra. Stworzenie jej zajęło nam kilka tygodni, więc nie oczekujcie skali GTA, tyle że z kozami. Najlepiej po prostu niczego po niej nie oczekiwać. Mówiąc szczerze, lepiej byłoby, gdybyś te 10 dolarów wydał na hula hop, kupę cegieł lub zwyczajną żywą kozę.