
Mamy stłuczkę, nie jesteśmy sprawcą, zgłaszamy sprawę do ubezpieczyciela, a szkody likwidujemy... No właśnie, gdzie? To zależy od tego, u kogo ubezpieczony jest sprawca zdarzenia. Możemy trafić dobrze, a możemy trafić fatalnie – i nasze ukochane auto zostanie naprawione tak, że jeszcze za pół roku będziemy pluć sobie w brodę. PZU właśnie postanowiło wywrócić ten system do góry nogami – tak, by klienci byli bardziej zadowoleni.
Obecnie w przypadku stłuczki dzieje się tak, że to ubezpieczyciel sprawcy kolizji dokonuje likwidacji szkód ofiary. Powoduje to, że powypadkowa naprawa przypomina loterię: jeśli trafimy na solidnego, sprawdzonego ubezpieczyciela, zapewne szkody zostaną zlikwidowane w sposób nie budzący wątpliwości.
Klient korzysta, ale nie płaci
Najważniejsze jednak jest, że PZU nie zamierza podwyższać składek dla klientów w związku z wprowadzeniem tej zmiany. Koszty całej operacji ponosi sam ubezpieczyciel. – Klient nie będzie partycypował w kosztach – zapewniał na konferencji Tomasz Tarkowski.
Oczywiście, możliwość skorzystania z tej usługi jest obwarowana pewnymi warunkami, ale są one na tyle ogólne, że w zasadzie będzie się tak dało załatwić wszystkie stłuczki na terenie Polski, choć usługa nie będzie obejmować szkód osobowych.
Dlatego też to PZU może przypisać sobie rewolucję w ubezpieczeniach. Jak podkreślał na konferencji Tarkowski, towarzystwa ubezpieczeniowe myślały o wprowadzeniu ogólnie takiego systemu, ale rozmowy między TU trwają od kilku lat i nic z nich nie wynika. – Rozmawialiśmy o tym z innymi ubezpieczycielami od 2008 roku, ale bez efektu – mówił Tarkowski.
Kiedy prezentując w marcu ‘12 roku strategię PZU mówiłem, że chcemy być najbardziej zorientowaną na klienta firmą ubezpieczeniową w naszym regionie, miałem na myśli właśnie takie rozwiązania. Nowe, ułatwiające życie, zdejmujące obowiązki z barków klienta. (...) Wspomniałem wówczas także, że chcemy być strażnikiem rynku i dzięki otwartemu umysłowi i doświadczeniu możemy wyznaczać trendy dla całej branży ubezpieczeniowej w kraju. Dziś PZU staje w obronie klientów i wskazuje rynkowi kierunek.
Wygląda na to, że Andrzej Klesyk nie rzucał słów na wiatr. PZU w zasadzie postawiło się wojnie cenowej między ubezpieczycielami i miejmy nadzieję, że faktycznie wymusi na nich zmianę jakości usług. Jako kierowca, który niedawno użerał się z fatalnym ubezpieczycielem sprawcy – wycena szkód zakrawała na kpinę z mojego samochodu – mam nadzieję, że rynek jak najszybciej podłapie to rozwiązanie.

