Komitet bioetyki przy Polskiej Akademii Nauk ocenia, że zasada klauzuli sumienia jest nadużywana przez lekarzy. Co dokładnie kryje się pod tą tajemniczą nazwą? Czy uprawnia to lekarza do odmówienia nam każdej czynności medycznej, jeśli tylko uzna on ją za niezgodną ze swoim sumieniem? Kiedy możemy domagać się, by niezależnie od swoich poglądów doktor nam pomógł? Szukamy odpowiedzi.
Lekarz ma ratować życie. Leczyć, badać, diagnozować i pomagać. Są jednak doktorzy, którzy niektórych rzeczy nie chcą robić, bo kłóci się to z ich światopoglądem. I, co więcej, wcale nie muszą robić niechcianych rzeczy - mają bowiem do dyspozycji klauzulę sumienia.
W swoim raporcie Komitet Bioetyki przy PAN stwierdził właśnie, że odczuwa "głęboki niepokój związany ze sposobem korzystania przez niektórych polskich lekarzy" z tego prawa. Jak podkreślono w raporcie, Komitet nie kwestionuje zasadności i potrzeby istnienia takiego zapisu w ustawie, ale "stanowczo sprzeciwia się przypadkom nadużywania i korzystania z klauzuli wbrew przepisom". KB wzywa też do debaty na temat "autonomii moralnej lekarzy". Jednak, by debatować, trzeba najpierw wiedzieć, o czym mówimy.
Masło maślane
Co to jest klauzula sumienia? W skrócie: zapis w ustawie o zawodzie lekarza, który pozwala nie wykonać danego "świadczenia zdrowotnego", jeśli czynność ta nie jest zgodna z sumieniem lekarza. Czyli z jego przekonaniami, światopoglądem, czy wartościami. Oczywiście, klauzula jest obwarowana dodatkowymi warunkami, które lekarz musi spełnić, by móc skorzystać z tego przywileju.
Przede wszystkim, klauzuli nie można używać w sytuacji, kiedy występuje "niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia, oraz w innych przypadkach niecierpiących zwłoki." Jeśli pacjentowi nie zagraża śmierć, a lekarz chce odmówić, to może to zrobić tylko, jeśli "wskaże realne możliwości
uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub podmiotu leczniczego". Świadomość tego warunku jest niska, dlatego bardzo często medycy odsyłają swoich pacjentów do domu, zamiast do innego lekarza. A problem pozostaje nierozwiązany. To właśnie jedno z nadużyć, których dopuszczają się doktorzy, a wynikające w dużej mierze z niewiedzy pacjentów.
Doktor musi też swoją decyzję uzasadnić i odnotować w dokumentacji medycznej. Dodatkowo, jeśli lekarz wykonuje swój zawód na podstawie stosunku pracy lub w ramach służby, ma obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego.
W czym leży problem?
Dylematy zaczynają się, gdy przyjrzymy się konkretnym przykładom. Świadczeniem zdrowotnym są działania służące zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu i poprawie zdrowia oraz inne działania medyczne wynikające z procesu leczenia lub przepisów odrębnych regulujących zasady ich wykonywania, w szczególności związane z: badaniem i poradą lekarską, leczeniem, badaniem diagnostycznym, w tym z analityką medyczną, orzekaniem i opiniowaniem o stanie zdrowia. Oznacza to, mniej więcej, że lekarz może nam odmówić praktycznie wszystkiego.
Oczywiście, w myśl ustawy, ma do tego prawo, jeśli tylko spełni szereg warunków. Problem jednak polega na tym, że lekarze często tych warunków nie spełniają i dochodzi, w ten sposób, do nadużyć. To jednak przypadki, kiedy istnieje jakakolwiek możliwość wskazania winnego nadużycia. Artykuł 39 rodzi też inne problemy.
Kiedy przyjrzymy się np. sprawie wypisywania recept na środki antykoncepcyjne, pojawia się kilka problemów. Po pierwsze, artykuł drugi ustawy o planowaniu rodziny zakłada, że administracja i samorządy mają obowiązek zapewnienia swobodnego dostępu do metod służących świadomej prokreacji. Czyli, de facto, w każdej publicznej placówce medycznej powinien pracować lekarz, który zgodzi się na wypisanie takich leków. Nie zawsze taka możliwość istnieje, kto więc ponosi winę za sytuację, w której pacjentka nie może otrzymać recepty na leki antykoncepcyjne? Administracja samorządowa, placówka medyczna czy bezpośrednio lekarz?
Idąc dalej: kiedy lekarz odmówi nam udzielenia konkretnego świadczenia zdrowotnego, wskazuje inną placówkę bądź lekarza, który to świadczenie nam zapewni. Musimy wówczas iść na kolejną wizytę. Kto miałby za nią zapłacić? Wszak pacjent nie może ponosić winy za sumienie lekarza, a tym bardziej nie powinien ponosić za to kosztów. Z drugiej strony - lekarz działa w imię prawa, w związku z czym czemu on miałby płacić za coś, co robi legalnie i w myśl prawa?
Kodeks Etyki Lekarskiej w sprzeczności?
Na te pytania sami lekarze nie znają odpowiedzi, bo wśród nich - zgodnie z różnorodnością poglądów - opinie są podzielone. To jednak nie koniec problemów z klauzulą sumienia. Każdy leczący musi bowiem działać w myśl KEL. Kodeks jest - jak twierdzą sami lekarze - dokumentem priorytetowym w przypadku konieczności dalszego rozpatrywania innych przepisów i ustaw.
W KEL zaś, w artykule 7, jasno napisano: lekarz w szczególnie uzasadnionych przypadkach może nie podjąć się lub odstąpić od leczenia chorego. Leczenia, a nie
wykonywania świadczeń zdrowotnych. Podział wydaje się być jasny: w myśl KEL można odstąpić od leczenia, zaś w myśl art. 9 z ustawy o zawodzie lekarza - od całej reszty świadczeń. Który dokument jednak powinien być nadrzędny?
Jeśli bowiem doktor miałby postępować priorytetowo według KEL, i zgodnie z nim interpretować inne przepisy, to zakres świadczeń zdrowotnych, których może odmówić w myśl klauzuli sumienia, znacznie się zmniejsza. Zgodnie z takim założeniem, lekarz nie mógłby odmówić np. właśnie wypisania recepty na leki antykoncepcyjne. O ile problem ten każdy doktor może rozwiązywać w ramach swojego sumienia i światopoglądu, to u pacjentów może to budzić liczne wątpliwości: jakich świadczeń lekarz może mi odmówić?
Dodatkowo, niektóre placówki, w ramach klauzuli, deklaruję publicznie o tym, że nie wykonują np. zabiegów aborcji. Co stoi w sprzeczności z artykułem 30 ustawy o zawodzie lekarza, bo lekarze nie mogą odmówić wykonania świadczenia, jeśli pacjentowi zagraża życie. Przerwanie ciąży jest zaś dozwolone, jeśli zagraża ona życiu matki. Przykłady te pokazują, że przepisy z różnych ustaw i dokumentów nie są ze sobą zgodne i scalone. A co najgorsze - nieprecyzyjne, na czym głównie tracą pacjenci niezdolni do wyegzekwowania swoich praw.
Konieczne uściślenie zasad
Z tej właśnie niedokładności przepisów wynika fakt, że dokonywane są nadużycia. Komitet Bioetyki zwraca uwagę, że należy doprecyzować zapis o klauzuli sumienia. Lekarze, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają też, że artykuł 39 ustawy o zawodzie lekarza należy scalić właśnie z Kodeksem Etyki Lekarskiej, by nie było wątpliwości co do zakresu odmawianych świadczeń.
Jak wskazuje raport Komitetu, nadużycia zdarzają się szczególnie w dziedzinach zajmujących się prokreacją: antykoncepcji, aborcji, in vitro. Dokument zachęca, by w Polsce odbyła się debata na ten temat - by określić, kiedy lekarze mogą nam odmawiać pomocy, a kiedy nie.
Według Tomasza Terlikowskiego Komitet zachęca po prostu do rozmawiania o tym, "czy i kiedy można zmusić lekarza do zabijania dzieci". Z kolei inna nasza rozmówczyni, Karolina Więckiewicz z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny twierdzi, że klauzula funkcjonuje w zły sposób i należałoby ją zmienić.
Przepisy tworzy się jednak bez udziału osób najważniejszych w całym tym zamieszaniu - pacjentów. Wszak to oni muszą ponosić konsekwencje światopoglądu lekarzy i sprzeczności praw. Dobrze, że Komitet wzywa do debaty - może czas najwyższy, by to leczeni dopowiedzieli co powinno się stać, kiedy już zostaną przez lekarza spławieni.