Nowobogacka, warszawska rodzina: ojciec architekt, matka scenograf teatralny. Córka również idzie w ich artystyczne ślady. Dobrze wyglądają, zdrowo się odżywiają, próbują być na czasie i na luzie. Zmartwienie rodziców? Stracili orientację, które klubu są modne, tyle się ich teraz otwiera. Mniej martwi ich, co w tych klubach robi ich pociecha. Wiadomo, wszyscy kiedyś byli młodzi. Taki obraz rodziny pokazuje w filmie „Hardkor Disko”, który właśnie wszedł na ekrany, Krzysztof Skonieczny. Co z konfliktem pokoleń i czy faktycznie coraz częściej rodzice chcą być jak swoje dzieci, a dzieciom brakuje prawdziwych rodziców?
Filmowa Ola jest w wiecznej opozycji wobec rodziców i kiedy tylko może ucieka przed nimi na imprezy, ale nie ma w filmie ani jednej sceny, w której rodzice przemawialiby z pozycji władzy czy wyższości. Choć domyślamy się, że to od nich ma pieniądze na swoje rozrywkowe życie – a trzeba przyznać, że (się) nie oszczędza. Z pewnym niedowierzaniem, ale i zaciekawieniem ich sielskie, rodzinne życie obserwuje Marcin – chłopak, który do Warszawy przyjechał z zupełnie innego świata i poustawia tę rodzinę według swojego, raczej przerażającego scenariusza.
Mów mi Olek
Jaki pan, mów mi Olek – tak do kolegi Oli (granej przez Jaśminę Polak) zwraca się w filmie jej ojciec i jest wyraźnie poirytowany, gdy chłopak (Marcin Kowalczyk) zapomina się i stosuje formy grzecznościowe. Olek i jego żona bardzo starają się skrócić dystans między sobą, a pokoleniem córki. I nie tyle nie chcą być podejrzewani o nadopiekuńczość, co wydaje się, że w ich rozumieniu „respekt” i „poważanie” przez młodych nie odbywa się na drodze używania form grzecznościowych, co legitymacji, że „starzy są w porządku”. Kiedyś to dzieci zabiegały o uznanie rodziców, możliwość włączenia się do dyskusji – dziś to rodzice starają się o akceptację ze strony młodych ludzi. Nie chcą, żeby język, którym mówią, zdradzał, że są znacznie starsi.
Jednak etap buntu i konfliktu nie zanika – on przybiera inne formy. To, że zmienia się nazewnictwo czy wkracza bardziej partnerski sposób wzajemnego traktowania się dwóch pokoleń mieszkających pod jednym dachem, nie znaczy, że nie mamy do czynienia z buntem czy naturalnym konfliktem. Należy też pamiętać, że ewolucja relacji między pokoleniami nie jest czymś uniwersalnym – dotyczy raczej większych ośrodków. W mniejszych tradycyjne modele utrzymują się bądź ulegają wolniejszej ewolucji.
Mamo daj spokój
Jest za to coś uniwersalnego w tym, że dzieci oczekują od rodziców „świętego spokoju”, żeby móc robić to, na co mają ochotę. I zwykle nie mają ochoty dzielić się swoimi pasjami ze „staruszkami”. Rodzice, którzy za wszelką cenę próbują się integrować lub starają się za bardzo – skazani są na porażkę.
– Cieszę się, kiedy koleżanki córki mówią, że zazdroszczą jej takiej mamy, choć Kasia cieszy się mniej – mówi Malwina, która na co dzień pracuje jako dekoratorka wnętrz, dzięki czemu doskonale zna się na trendach, również tych młodzieżowych. Potrafi się dobrze ubrać, zna właścicieli modnych lokali, nieraz z nimi pracuje.
Ona i córka bywają uznawane za siostry i nie jest to kurtuazyjny komplement, bo wyglądają jakby miały wspólną szafę. – Podczas, gdy mnie kontakt z młodzieżą bardzo cieszy, mogę od nich nauczyć tylu nowych rzeczy, moja córka jest sceptyczna i zdarza się, że strzela fochy, gdy wychodzę poza typowo rodzicielską rolę np. rozmawiam dłużej z jej znajomymi czy pożyczam jej rzeczy. To, że ona pożycza moje jest ok, w drugą stronę napotykam na ścianę i częste: mamo daj spokój – mówi Malwina. Córka Katarzyna nie chce się wypowiadać, „i tak za dużo już się mówi o mamie w kręgach jej znajomych”.
Podobnego zdania jest socjolog Cezary Hunkiewicz:
– Przeważnie jest tak, że pokolenie młodsze uznaje starszych za nieprzynależących do ich środowiska i ich towarzystwa. Od zachowania rodziców oczekują pewnej odmienności. Nie jest tak, że oczekują srogości czy konserwatyzmu, raczej chodzi o rozdzielenie relacji rodzicielskich od relacji towarzyskich. Jeśli relacje rodzicielskie zmieniają się w towarzyskie są to sytuacje, do których nie mamy jeszcze wzorców, nie są u nas zakorzenione, dlatego być może tak trudno to przebiega.
Kultura: bastion podziałów czy uni-wiek
Nic tak nie definiuje generacji, jak słuchana przez jej przedstawicieli muzyka. Czy to ostatni bastion pokoleniowych podziałów? U Skoniecznego ten podział jest bardzo wyraźny. Zarówno w tytule, jak i ścieżce dźwiękowej podkreślono dwa główne nurty muzyczne: ten disko, czyli muzyka młodości rodziców Oli (Haendel, Dwa Plus Jeden, Anna German, Bajm czy Dezerter) oraz następująca po niej muzyka pokolenia hardkoru: ambient, hip-hop, electro punk (Mary Komasa, Sorry Boys, Łona/Webber, Slutocasters).
Podobna opozycja dotyczy teatru i kina. Matka Oli bardzo chciałaby widzieć córkę na teatralnej premierze, do której przygotowała scenografię. Dziewczyna nie chce o tym słyszeć. Dla niej – przynajmniej tak tłumaczy to jej ojciec – kultura to ciąg mocnych impulsów, a takie zagwarantować może nie teatr ze swoim unoszącym się w powietrzu kurzem, a kino.
Z drugiej jednak strony dzisiejsza kultura to myślenie rynkowe, które wymusza raczej poszerzania grupy odbiorców niż odtrącania jakiejś generacji.
Pokolenie dzieci i rodziców coraz częściej ma też szanse spotkać się na imprezach. Dotyczy to zwłaszcza młodych rodziców, którzy w ciągu tygodnia ciężko pracują w korporacjach, a w weekendy równie ciężko odreagowują.
– Wiek jest w głowie i sercu. Czasy są bardzo szybkie: tyle obowiązków i oczekiwań do spełnienia, tyle kodów do zapamiętania, a do tego wychowywanie dzieci też jest w dobie internetu coraz trudniejsze, a nie jestem cyborgiem tylko człowiekiem, więc potrzebuję się zresetować. Kiedy przez cały tydzień piętrzy mi się nawał obowiązków, to podczas weekendu mam ochotę pójść w miasto i zmieszać się z tłumem, pójść do Planu B, chcę potańczyć i chcę skończyć rano – mówi 34-letnia Karolina, która pierwsze dziecko urodziła w wieku 23 lat i choć intensywnie pracuje, wciąż nie wyszła jeszcze z trybu „weekendowego imprezowania”.
– Potem śpię dwie godziny i wstaję do moich dzieci. Gdy mnie nie ma dziećmi opiekuje się niania i nie czuję się z tym źle. To mnie koi psychicznie, odreagowuję w ten sposób i bardzo tego potrzebuję. To mój reset po tygodniu pracy: muszę się wytańczyć, spotykać z ludźmi, zderzyć z rzeczywistością. Czasy są ciekawe i chcę być w nich obecna, nie chcę rezygnować z czegoś tylko dlatego, że jestem mamą dwójki dzieci. Nie odpuszczę imprezy, przyjaciół ani tańców do białego rana – deklaruje.
Niewykluczone, że gdy dzieci podrosną, będę bawić się razem z mamą.
– Od zawsze zabierałam moją córkę na koncerty, nawet gdy miała pięć lat. Nie czuję, żebym krzywdziła w ten sposób swoje dzieci, zwłaszcza, że koleżanki zazdroszczą córce takiej „młodej i szalonej mamy, która chodzi w hipsterskich ciuchach”. Dziś muzyka, ale też szerzej kultura, nie dzieli już rodziców i dzieci – dodaje Karolina.
Kto będzie wychowywał, gdy wszyscy będą młodzi?
Zagubiona wydaje się też być filmowa Ola. Jest uosobieniem autodestrukcji, nie musi, ale wyraźnie lubi rujnować sobie życie, nie stroni od przygodnego seksu, alkoholu i narkotyków. Jednak rodzice bardziej mają do siebie żal o to, że nie są już na bieżąco z modnymi klubami i nie do końca rozumieją język córki, niż o to, że jej wystarczająco nie pilnują.
Czy takie zbliżenie się pokoleń i życie według jednego wzorca kulturowego, w którym to rodzice aspirują do stylu życia swoich dzieci, nie na odwrót, może być szkodliwe?
Również psycholog nie krytykuje jednoznacznie tego, że relacje dzieci i rodziców są dzisiaj coraz bardziej kumpelskie. Przypomina jednak, że rodzic ma do spełnienia pewną rolę i partnerska relacja może nie być wystarczającą rekompensatą tego, że się z niej nie wywiązuje.
Wynika z tego, że zanik różnic między generacjami nam nie grozi, były, są i będą, nawet jeśli konflikt pokoleniowy przenosić się będzie na coraz inne pola. Jako społeczeństwo potrzebujemy pokoleniowego wielogłosu, a przynajmniej jak w ścieżce dźwiękowej filmu: trochę hardkoru, trochę disko.
– Dziś rodzicami młodych ludzi są osoby, które osobowościowo kształtowały się w czasie transformacji ustrojowej. Czyli okresie przyswajania nie tylko nowych wzorców politycznych ale także społecznych czy kulturowych. Mogła iść za tym stopniowa liberalizacja tzw. „sztywnych” reguł budujących relacje międzypokoleniowe. Panuje zanik autorytetów, a jeśli już mamy z jakimś czynienia to status nie jest koniecznie związany z wiekiem czy tzw. doświadczeniem życiowym, co dawniej było normą.
psycholog Katarzyna Korpolewska
– Współcześni rodzice to nie są dawni rodzice. Nie mamy już takich przepaści pokoleniowych jak kiedyś. Przykładowo taka integracja międzypokoleniowa zachodzi w pracy, gdzie zwraca się dużą uwagę na to, by młodsi i starsi potrafili się komunikować. Obecny 40-latek to już zupełnie inna osoba niż 40-latek sprzed 30 czy 20 lat. To osoba młodsza psychicznie, ponieważ nasz tryb życia sprzyja niwelowaniu różnic wiekowych. W integrowaniu się nie ma nic złego, ale koledzy naszych dzieci nie mogą być naszymi kolegami. Relacje bycia rodzicem narzucają pewien dystans. Rodzice mogą mieć w pracy kolegów w wieku swojego syna, ale z kolegami swojego syna się raczej nie kolegują. Byłoby to naruszenie granic świata dzieci. Jeśli rodzice mają ochotę tak jak dzieci chodzić do klubu – super – ale niekoniecznie musi to być ten sam klub .
Cezary Hunkiewicz, Instytut Socjologii KUL
– Dzisiejsze pokolenie, które ma dzieci w wieku dorastającym, to pokolenie, które nadąża za nowinkami, jest „na czasie" i co ważne, nauczyło się szybko przyswajać nową wiedzę i umiejętności. Ma zdolność sprawnego przystosowywania się do zmieniającego społeczeństwa przez co nie dziwi fakt, że starsi i młodzi są odbiorcami tej samej treści lub, że spotykają się w tych samych miejscach. Młodzi ludzie są nie tylko odbiorcami kultury, ale coraz częściej są także traktowani jako jej podmioty, a wręcz twórcy. Dawniej galerie sztuki czy instytucje kultury były miejscami zarezerwowanymi dla ludzi dojrzałych, dziś ich programy tworzone są już nie tak, by dostarczały ofertę dla poszczególnych grup i grupy te separowały, ale coraz częściej są to działania, które mają te grupy integrować. W sposób programowy, do tego samego miejsca ma przyjść matka czy ojciec z dzieckiem, i to od najmłodszych lat.
psycholog Katarzyna Korpolewska
– Rodzice mogą być młodzi duchem i jednocześnie doskonale sprawować swoją funkcję. Nie widzę problemu w tym, że rodzice chcą dać swoim dzieciom więcej luzu, muszą tylko umieć wyznaczyć granice tej swobody, bo ich przekroczenie może być niebezpieczne. Problem pojawia się wtedy, gdy rodzice nie chcą być dojrzali i w związku z tym nie są w stanie dźwigać odpowiedzialności za swoje dzieci. Czasem bardzo tolerancyjni rodzice po prostu nie chcą się mierzyć z problemem, wolą go nie zauważać. To leży u podstaw rzeczywistości, w której dziecko nie ma jasno wyznaczonych reguł, jest wychowywane w świecie, który służy wyłącznie sprawianiu przyjemności, a to oczywiście nie jest prawdziwy obraz świata. Takie dzieci są często zagubione.
Cezary Hunkiewicz
Instytut Socjologii KUL
– Bardzo trudno jednoznacznie określić, czy taka liberalizacja relacji międzypokoleniowych jest dobra czy zła dla społeczeństwa. Socjolog może co najwyżej odnotować zmianę w tych relacjach. Niezmienny natomiast pozostaje kult młodości i to, że działania kreujące jakieś dobra, kierowane są do maksymalnie szerokiej grupy odbiorców. Podmioty komercyjne nie chcą więc ograniczać czy rezygnować z targetu. Na poziomie emblematów kulturowych trwa walka o odbiorcę. Z punktu widzenia konsumpcji kultury następuje zrównanie młodzieży i dorosłych. Wzorzec kulturowy jest jeden: być młodym i pięknym. To bliskie i młodzieży i jej rodzicom.
psycholog Katarzyna Korpolewska
– Dziś w jeansach chodzą i małe dzieci i nastolatki i ich rodzice. Sposób ubierania się jest bardzo zunifikowany, podobnie z aktywnością fizyczną: w siłowni można spotkać pełen przekrój wiekowy. Ale na poziomie poczucia bezpieczeństwa każde dziecko by chciało, żeby rodzic był osobą, która w sytuacji kryzysowej pomoże, a nie rozłoży ręce czy powie: rób jak uważasz. Od rodziców oczekuje się, że podzielą się życiowym doświadczeniem. Różnice między pokoleniami to jest coś, z czego my wszyscy korzystamy. Młodzi ludzie wnoszą nowe pomysły, kreatywność, dużo energii, a straszne pokolenie ma wiedzę i doświadczenie. Rodzice mogą słuchać tej samej muzyki, co dzieci, mogą być młodzi duchem, ale w razie sytuacji kryzysowej powinni umieć być dla dzieci wsparciem, być kimś, kto faktycznie jest dorosły.