
Pół miliona złotych domaga się były podoficer elitarnego Samodzielnego Pododdziału Terrorystycznego na Śląsku. Krzysztof Rojewski (dane zmienione) twierdzi, że jego dowódca miał go molestować seksualnie. Oprócz tego chce pieniądze za to, że został przez jednego z oficerów postrzelony. Sprawę bada śląska prokuratura.
REKLAMA
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” były podoficer oddziału antyterrorystycznego opowiedział o zapędach seksualnych swojego dowódcy. Twierdzi, że dowódca w czasie urlopu go spił. Były policjant, który dwa lata temu odszedł ze służby mówi, że słyszał o tym, że nie był jedyną ofiarą swojego dowódcy. Wątek molestowania seksualnego będzie badała śląska prokuratura.
Rojewski twierdzi, że dopiero po zakończeniu służby był w stanie opowiedzieć o tym zdarzeniu innym. To dlatego, że bał się reakcji kolegów. Zdaniem byłego antyterrorysty policja jest mocno homofobiczna, więc wyśmiano by fakt, że był molestowany. Dlatego przez lata to ukrywał. Swojej żonie o sprawie opowiedział tuż przed przejściem na emeryturę. Odszedł na nią ze względów zdrowotnych.
Były sierżant sztabu twierdzi, że po molestowaniu musi korzystać z porad psychologa. Mówi dziennikarzom „Wyborczej”, że jego życie psychiczne, fizyczne, rodzinne i zawodowe się załamało. Dlatego zwrócił się do Komendy Policji w Katowicach o wypłacenie mu należytego odszkodowania. Jeśli go nie dostanie, to skieruje sprawę do sądu i będzie domagał się wielokrotności tej kwoty. Oficer, który go molestował też jest na emeryturze.
Oprócz tego Rojewski chce pieniędzy za to, że kiedyś podczas służby został postrzelony w głowę. Podczas desantu ze śmigłowca strzelił mu w głowę z broni gładkolufowej oficer. Gumowy pocisk go ranił. Jednak kazano Rojewskiemu napisać w raporcie, że sam się ranił podczas upadku ze schodów. Otrzymał za ten wypadek odszkodowanie 7,8 tysięcy złotych, więc policja uważa sprawę za zamkniętą.
źródło: "Gazeta Wyborcza"
