Reklama.
Radykalna strona Redwatch wróciła do aktywności. Po kilku miesiącach przerwy administratorzy zaczęli uaktualniać swoją stronę. Zdjęcia „zdrajców rasy”, ich imiona i nazwiska, a także e-maile – to wszystko zawiera serwis. Prokuratura ma związane ręce, bo serwer strony znajduje się w USA.
Więcej:
Internet